Świat dla ciebie zrobiłem | Zośka Papużanka

" Zrobisz mi świat? Malutki. Tylko dla mnie żeby był."
  

Cudowna. Naprawdę istnieje cudowna proza. Kojąca, kołysząca, a przecież drapiąca w miejsca gdzieś pod powiekami — tam, gdzie zbierają się łzy. Przetrzyj je wierzchem dłoni, a potem przeczytaj o konewce, która wpadła do studni, i o brzęczeniu komarów. Opowiadania Zośki Papużanki mają w sobie coś z pociesznej swojskości, ze wspomnienia dawnego lata, z głosów ludzi, których gdzieś już spotkaliśmy, tylko nie wiemy gdzie. A wszystko to solidny prztyczek w nos, bo mimo łagodnego tonu, wcale nie jest przyjemnie. Pisarka udowadnia, że nie ma ani trudnych, ani łatwych relacji nawet (i przede wszystkim) z samym sobą, z najbliższymi, z kimś, kto kiedyś był bliski, a teraz jest obcy. Wszystko jest boleśnie względne. Czasem chce się zająć pojedynczy pokój w hotelu, ale i tam towarzyszy nam własna samotność (jak w opowiadaniu pt. 212). Czasem chciałoby się zapakować komuś cały świat do walizki i nas razem z nim (Cykada). Albo zatrzymać gdzieś, gdzie nikt nas nie zna, i "przejmować się każdym pytaniem, każdym spojrzeniem" (proste, ale ważne dla mnie opowiadanie Stracciatella). 

Dzięki Papużance przypomniałam sobie, że warto rozczulać się nad "malutkim światem" ludzi, nad tym, co wisi na pajęczych nitkach relacji, co sprawia, że nie kamienieje serce. To sztuka stworzyć tak realnych, żywych bohaterów, w których historie wchodzi się aż po pas. I ta wyglądająca ze zdań metafizyka, te iskry wyjątkowości ukryte w najprostszych zdarzeniach. Budująca, dojrzała proza, która mimo swojej cierpkości, smakuje jak słodkie malinowe ciasto. Potrzeba mi było takiej Papużanki w samym środku lata. 

***
Papużanka Zośka, Świat dla ciebie zrobiłem, Znak, Kraków 2017, s. 224.

Zajrzyj również tu:

0 komentarze