tag:blogger.com,1999:blog-13754711672827507232024-03-23T11:16:54.051+01:00Przestrzenie tekstuLiteracka strona o książkach wyjątkowych. Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comBlogger234125tag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-4264477684211959632024-03-14T19:59:00.010+01:002024-03-14T20:04:56.139+01:00Pragnienie | Jozef Karika<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGW_td2fOI-2D3R-okWl6dg0aEBD8q9I_dsaOSGtRSJr5cfHqAdNE2c8CN13EbbBH6rBHdHTeMe9Dt9cGVrUfv_EIvoJ-yXysS1HB3YxTVrxm5MQ9O02ksBHITHIfOeeW7VjItN5PfwxtWAKh1R7RWBgyxS16cVsnncFiGLorYRotGcKWa-6BeghUDAEA/s16000/4.jpg" /></div><b><b>"Czarne straszydło czeka, da mi za ciebie nagrodę. <br /></b></b><span>—</span><b><b> Te słowa mamrotała, kiedy wykopywała zdechłego kota."<br /></b></b><br /><div style="text-align: justify;">"Jeśli otworzy pan coś, czego nie powinien był pan otwierać, połknie to pana i przepadnie pan na zawsze". <b><b>Niepokojące okolice słowackiej góry Czebrat, miejscowe legendy, mroczne historie z dzieciństwa samego autora.</b></b> Nie spodziewałam się, że te krótkie formy ukryte w <i>Pragnieniu </i>Jozefa Kariki tak bardzo mi się spodobają. Tajemnica, strach, realne zagrożenie, instynkt przetrwania. Czytając teksty, można odnieść wrażenie, że wszystko to zdarzyło się naprawdę. Potrafię wyobrazić sobie klimat opisywanych miejsc i dziwne poczucie, że czai się w nich coś więcej niż widać na pierwszy rzut oka. Teufelsloch. Czeluść Diabła. Tunel drążony w górze i ukryte jaskinie. Ludzkie kości. Czarna postać z walizką. Głos Kariki, który wskrzesza dawne strachy. Już dawno przekonał mnie do siebie <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2021/01/strach-jozef-karika.html" target="_blank"><i>Strachem </i></a>właśnie, potem również <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2021/02/szczelina-jozef-karika.html" target="_blank"><i>Szczeliną</i></a>, ale to <i>Pragnienie </i>potwierdziło, że <b><b>bliska jest mi groza, jaką tworzy. Rozumiem przesłanie i rozumiem te zaskakujące slasherowe zabiegi</b></b>, które mają ukazać coś dużo istotniejszego. Jako fanka slasherów i starych horrorów klasy B, ale również rasowych horrorów jestem naprawdę usatysfakcjonowana. <br /><br />Forma <i>Pragnienia </i>jest zgoła nietypowa, bo mamy tu zaledwie dwa zwarte opowiadania oraz wyrywkowe teksty (fragmenty wywiadów, maile), przecinane osobistymi komentarzami autora. Wszystko to splata się jednak w całość, usiłując przekazać czytelnikowi, że na Czebracie zalęgło się jakieś zło, które od lat tkwi w tych okolicach i czyha na kolejne ofiary. Trudno pisać o <i>Pragnieniu</i>, nie zdradzając szczegółów, a ja nie chcę psuć nikomu zabawy. <b><b>Mocno slasherowe efekty mieszają się z elementami klimatycznego horroru, a lekko filozoficzna nuta nadaje wszystkiemu szczególnego charakteru.</b></b> "Ale równie dobrze pamiętam chichot, który dobiegł z ciemności". Nie mogę się doczekać aż sięgnę po <i>Głód</i>, który podobno stanowi całość z <i>Pragnieniem</i>. <span style="font-size: small;"><span><span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br /><br />***<br /></span></b></b></span></span></span></span></span></span><span style="font-size: small;"><span><span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;">Karika Jozef, <i>Pragnienie</i></span><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;">,</span></span></b></b></span></span></span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;"><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;"> </span></b></b></span></span></span></span>tłum.</span><span style="color: #93c47d;"><span itemprop="translator" itemscope="" itemtype="http://schema.org/Person"> Mirosław Śmigielski</span>, Wydawnictwo Stara Szkoła, Wołów 2023, s. 216 (u mnie ebook).</span></b></b></span></span></span></span></span></span></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-74837856716681953052024-03-05T15:14:00.014+01:002024-03-05T15:28:58.658+01:00Co mówią kości. Mroczne tajemnice zbrodni | Sue Black<div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia4zRQmc4fhLwBynRi2UjUaaAM7A7y9lGAMUFkz_nHcsZHsTbpCW1zuM24_FtO9jDp5H0cwX4HlTDFECKNDnFRL9rxGFq61SJISYrBQ8SUlYfdlORslBRZSUiRbFNlWI8j9lggEBKqdDjbxalo1CgAYQB-RiHQ61BAV3mN9vK6-Jx-VJ0N244dS4bjuYs/s16000/DSC_5285.jpg" /></div><b><b>"W rękach osób, które wiedzą, gdzie należy ugodzić, <br />nawet najbardziej
niewinny przedmiot gospodarstwa domowego <br />może się zmienić w zabójczą
broń". </b></b><br /><br /></div><div style="text-align: justify;">Po znakomitym tytule <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/03/co-mowia-zwoki-opowiesci-antropologa.html" target="_blank"><i>Co mówią zwłoki</i></a>, którym zachwycałam się dokładnie rok temu, przyszedł czas na kolejną książkę autorstwa Sue Black. <i>Co mówią kości. Mroczne tajemnice zbrodni </i>to <b><b>rzetelny, doskonale dopracowany materiał z dziedziny anatomii i antropologii sądowej, pełen ciekawych przykładów spraw kryminalnych</b></b>, z którymi zetknęła się pani antropolog. Poza specjalistyczną, niezwykle szczegółową (choć przedstawioną w bardzo przystępny sposób) charakterystyką kości całego ludzkiego szkieletu, znajdziemy tu sporo okołotematycznych "smaczków", a niekiedy i poruszających wątków osobistych. <br /><br />"Praca antropologa sądowego polega na<i> czytaniu </i>kości, jakby były nagraniem". I tak <b><b>Sue Black <i>czyta</i> dla nas te najbardziej charakterystyczne części ludzkiego szkieletu, zaczynając od czaszki, a kończąc na stopach</b></b>. Kość miedniczna, będąca skarbnicą informacji dla antropologa sądowego. Kość gnykowa, która najczęściej interesuje autorów kryminałów (kiedy ich bohaterowie giną poprzez uduszenie). Fascynująca czaszka, którą trudniej strzaskać niż klatkę piersiową. Dobrze wiedzieć, że ludzki szkielet odnawia się co piętnaście lat i nie ma szans na ustalenie przyczyny śmierci osoby, której znalezione kości liczą sobie przykładowo lat siedemdziesiąt. Z kolei "jeśli antropolog sądowy oświadczyłby policji, że ofiara miała dwadzieścia trzy lata, oficerowie powinni poszukać innego antropologa". <br /><br /><b><b>Błyskotliwa, świetnie napisana i pełna zdumiewających informacji.</b></b> Zdecydowanie nie zawiodłam się na kolejnej książce Sue Black. Warto zaznaczyć, że autorka
zachowała tym razem nieco większy dystans między sobą a czytelnikiem, co
trochę rozdarło mi serce, bo bardzo zżyłam się z nią przy okazji <i>Co mówią zwłoki.</i> Tam urzekła mnie jej barwna, nietuzinkowa osobowość i wcale nie przeszkadzało biograficzne zabarwienie publikacji. Jednak <i>Co mówią kości</i> zyskały na profesjonalizmie, zachowując bardziej naukowy charakter, nie tracąc przy tym właściwego Sue Black polotu, a także poczucia humoru. <br /><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />Black Sue, <i>Co mówią kości. Mroczne tajemnice zbrodni</i></span><span style="color: #93c47d;">, tłum. Adam Wawrzyński</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">, Wydawnictwo Feeria, Łódź 2021, s. 408</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">.</span></b></b></span></span><p></p></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-30859169012804656292024-02-11T13:18:00.016+01:002024-02-12T08:25:52.723+01:00Migot. Z krańca Grenlandii | Ilona Wiśniewska<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><b><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3pZ1qDC8PlQcl-WDywgPN2QSsveABlapYOLK9HwGRjJhAdEOEJLsrAjljE5qoEOt6IiS-Q9D_U6K_4kW-tugO_2pcIXaGjzwBaCSJZGb3kUlvDIy_gJQQYTIi2m8g34bes8X5XXVYKcPG3BjO-vbPpzTsWS6Tq_HVOPNR-c3v8zs2Q_-PURHeWzFEdAw/s16000/DSC_5373.jpg" /></div></b></b><div style="text-align: justify;"><b><b>"</b></b><span>—</span><b><b> Nie mogę się już doczekać, żeby wyjechać psami na lód. </b></b><br /><b><b>To siedzi w głowie, nie umiem tego wyjaśnić." </b></b><br /><br />Z kolei ja nie umiem zacząć. Nawet teraz nie wiem, co napisać o <i>Migocie</i> i czy może lepiej nie pisać nic. <b><b>Przeszywająco smutny. To chyba pierwszy reportaż Ilony Wiśniewskiej, który tak bardzo mnie przygniótł. </b></b>Choć często po lekturze jej niezwykłych relacji z krajów Północy czułam się rozedrgana, to jednak zachwyt nad szczególnym ujmowaniem przez autorkę tamtego surowego świata zwykle przeważał nad trudnymi emocjami. W przypadku <i>Migotu </i>zachwyt gasi przygnębienie. W pełni jednak rozumiem przeżycia bijące z tej książki i choć osobiście chciałabym odnaleźć w niej tę szczególną magię, znajomą z <a href="https://przestrzenie-tekstu.blogspot.com/2015/12/biae-zimna-wyspa-spitsbergen.html" target="_blank"><i>Białego</i></a> i z <a href="https://przestrzenie-tekstu.blogspot.com/2017/01/hen-na-ponocy-norwegii.html" target="_blank"><i>Hen</i></a>, nie widzę tu dla niej uzasadnienia. <br /><b><b><i><br />Migot </i>to portret świata, którego za moment może już nie być. To wspomnienie Gerta, który jeszcze na okładce <i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2022/12/lud-z-grenlandzkiej-wyspy-ilona.html" target="_blank">Ludu</a></i> zawisł w powietrzu.</b></b> Dziewczynki pogryzionej przez psy na śmierć. Nauczyciela, który nie ma kogo uczyć. Ilona Wiśniewska w <b><b>zlepku bardzo osobistych i przeraźliwie smutnych reportaży przedstawia świat Inughuitów z osad daleko wysuniętych na północ Grenlandii</b></b> <span>—</span> Qaanaaq i Siorapaluk. "Mieszkają w Qaanaaq. Czego się spodziewają?". Ludzie chcą, żeby płacić im za rozmowę. Niewielu miejscowych chce się dzielić swoim życiem. Żyje im się coraz gorzej, bo i warunki są trudne ("... żeby nam się wydawało, że to będzie nasza decyzja, kiedy w końcu postanowimy wyjechać"). Nami mogą wstrząsać relacje z polowań na foki, opisy obróbki mięsa, zabijanie psów <span>— </span>dla Inughuitów to chleb powszedni. <br /><i><br />Migot. Z krańca Grenlandii </i>to rozdzierający obraz grenlandzkiej rzeczywistości. Zasmuca, ale i ujmuje autentycznością wrażeń autorki. Ta szczerość, która bije z tekstu jest niesamowita. Im dłużej myślę o tej książce, tym bardziej jestem przekonana, że Wiśniewska nie mogła ująć tego wszystkiego inaczej, a forma pewnego rodzaju dziennika żałobnego niezwykle tu pasuje. <b><b>To jej smutny, prawdziwy głos. I w tym głosie <span>—</span> prawie jak pod lodem <span>— tkwi </span>uśpiona magia. <br /></b></b><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />*** </span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />Wiśniewska Ilona, <i>Migot. Z krańca Grenlandii</i></span><span style="color: #93c47d;">,</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"> Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022, s. 256.</span></b></b></span></span></div></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-55094188053681881552024-01-27T08:46:00.015+01:002024-01-27T09:14:32.797+01:00Niezłomny. Legendarna wyprawa Shackletona i statku Endurance na Antarktydę | Caroline Alexander<div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpr1ulzKsC0B2bfTnNfrA_H6CCsPN3fENbqv9iwOqCp2zZpbo1vy-arWt7lZtMfW7ZVraIrQ9fZyRNVNGcptu8E5zGHB0iVoe-G2AnNRBfgSIMZ3tGV7WFbHVWZUtT724eAtJZBVckav3LnY1JqZN1Exe8zbzAAndLLpzFXa9koqtn1OmtTnljGnx1zdo/s1000/DSC_5223.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpr1ulzKsC0B2bfTnNfrA_H6CCsPN3fENbqv9iwOqCp2zZpbo1vy-arWt7lZtMfW7ZVraIrQ9fZyRNVNGcptu8E5zGHB0iVoe-G2AnNRBfgSIMZ3tGV7WFbHVWZUtT724eAtJZBVckav3LnY1JqZN1Exe8zbzAAndLLpzFXa9koqtn1OmtTnljGnx1zdo/s16000/DSC_5223.jpg" /></a></div><b><b>"Kierownik mówi: «Kim do diabła jesteś?»<br />i straszny brodacz pośrodku trójki <br />mówi bardzo cicho: «Nazywam się Shackleton». <br />A ja odwracam się i płaczę". </b></b><br /><br /></div><div style="text-align: justify;">Po sporych zawirowaniach na początku wyprawy, która rozpoczęła się w mało sprzyjających czasach (jest 1914 rok, kiedy Niemcy wypowiadają wojnę Rosji), na pokładzie Endurance świętują Nowy Rok. Ten spokojny, niemal idylliczny moment bynajmniej nie zwiastuje dramatu, który wydarzy się za chwilę. <b><b>Załoga statku na czele z Ernestem Shackletonem 14 stycznia 1915 roku utkwi na wodach antarktycznego Morza Weddella, będzie zmuszona opuścić Endurance, a następnie walczyć o przetrwanie na lodowej krze.</b></b> Marzenie Shackletona o pieszym przejściu trasy od Morza Weddella do Morza Rossa tym razem się nie ziści, za to przyjdzie mu dowodzić ludźmi w najgorszych warunkach, dokonując niemożliwych czynów, jak i rozbudzając w podwładnych heroizm oraz wiarę w przetrwanie. <br /></div><div style="text-align: justify;"><br /><b><b>Określana jako "ostatnia taka ekspedycja z epoki wielkich odkryć geograficznych"</b></b>, wyprawa statku Endurance pod dowództwem Ernesta Shackletona rozpoczęła się w 1914 roku, a skończyła w 1917. Po tym jak statek utknął w lodzie, załoga w końcu musiała opuścić pokład ("statek oraz nasze zapasy przepadły, a więc wrócimy teraz do domu"), a potem obserwować jak 21 listopada Endurance tonie i znika im z oczu. Długie dryfowanie na paku lodowym kończy się decyzją o zwodowaniu łodzi. Tak członkowie ekspedycji docierają na ponurą Wyspę Słoniową, skąd część z nich postanawia wyruszyć dalej. List Shackletona do swojego zastępcy Franka Wilda przeszywa na wskroś: "Szanowny Panie, na wypadek gdybym nie przetrwał wyprawy na Georgię Południową, <b><b>musi Pan postarać się uratować wszystkich</b></b>". <br /><br />Pokaz silnej woli, odwagi, solidarności, przedstawiony do tego w spektakularny, ale i niezwykle przystępny sposób, to atuty książki Caroline Alexander. Reportażu, który <b><b>czyta się jednym tchem, jak niezgorszą powieść przygodową</b></b>. Wydarzenia zostały przedstawione w nieco fabularnym stylu, jednak treść wzbogacona o zdjęcia Jamesa Francisa Hurley'a oraz wiele wzniosłych cytatów z pamiętników załogi, w tym samego Shackletona, chwyta za serce. <b><b>Ze środka wyłania się postać wspaniałego przywódcy, dbającego o swoją załogę</b></b>, romantyka, który mimo trudnych warunków, nie poddał się żadnej słabości. Przy tym warto zwrócić również uwagę na sylwetki niezwykłych ludzi, którzy go otaczali. "Nikt nie stracił życia, a przecież przeszliśmy piekło". <br /><br />Jestem pod ogromnym wrażeniem wyprawy Ernesta Shackletona (przynajmniej wersji, która została przedstawiona w książce) i w porównaniu z innymi podobnymi ekspedycjami uznaję ją za najlepszą tego typu odkrywczą wyprawę, w której walka o przetrwanie nie przyćmiła prawdziwych wartości, a wręcz potrafiła wydobyć z ludzi pozytywne cechy oraz nierzadko dobre emocje. <b><b>Wszystko za sprawą Shackletona, przekonanego, że "zwyczajni ludzie są zdolni do bohaterskich czynów". A nawet... niezłomni. </b></b><br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVlAjX8ariS2vjYfi0T3kFoFULeXSTN4vKMgy_z_mq5jRbAFsCrIFRsn_xF0zbDsnYXacbADqr5-aX_bb6KBGb2HjIcoMapgFBQPevvywpJQzEfAdAbLmVyONTUflUVBn9o0B6zrXQ-6NWAycdjSZRtpQeCwThkVTXtNinpVpcaSWpTBLX-96Wrs_JU2I/s16000/DSC_5224.JPG" /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrxOCBU7qdNZR9TJxvHZ7WrHxeSKqYWO__dPucqan9Z10J11HfMa8XyKg1zrl0b1adua_x81uqNDE5BvcUB3cIe-iXILk8SW_vbXArdXOvlIGaaztGsPcuVp1eVcD_aKT1E2m7K4H0Cc5FuW3z6J6aYTHpaZUcvGKkDUjjOha_jZbW0HCXBKJZIIt_InY/s16000/DSC_5228.JPG" /></div><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"> <br />Alexander Caroline, <i>Niezłomny. Legendarna wyprawa Shackletona i statku Endurance na Antarktydę</i></span><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;">,</span></span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;"><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"> </span></b></b></span></span></span>tłum.</span><span style="color: #93c47d;"><span itemprop="translator" itemscope="" itemtype="http://schema.org/Person"> Adrian Tomczyk, </span>Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2021, s. 360.</span></b></b></span></span><p></p></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-82290485284801464492024-01-23T07:44:00.009+01:002024-01-23T07:56:58.966+01:00Śmierć pani Westaway | Ruth Ware<div><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW_JekmcjVOBtBH8QouAVlDrB_n2aunj5ZR2Aig08smgRrPIgyuuwrbfF40p371PJOYG9pk7EhD4FoBm0pUT9Tgg98hXaxqvLFnh1JP15N82ZKibXs68atz0htwqVA89P4YHIhg0r3tYK8BMmqJ6NihQwSg7Z4IMzEIjVDQnFPN1XFXA_0b2TU4rvizdQ/s16000/DSC_5277.jpg" /></b></div><b><b>"To już. <i>Chwila prawdy. </i><br />Te słowa przyszły jej do głowy nieproszone,<br />zaśmiała się z nich krótko. <br />Prawdy? Nie. Kłamstwa. <br />Chwila kłamstwa." </b></b><br /><br /></div><div style="text-align: justify;">Niepokojąca i mroczna. Scenerią oraz niektórymi motywami <b><b>przywodząca na myśl klimatyczne powieści gotyckie</b></b>. <i>Śmierć pani Westaway</i> chodziła za mną jak cień, a ja długo kazałam jej na siebie czekać. Minęły już niemal dwa lata, odkąd przeczytałam <i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2022/02/pod-kluczem-ruth-ware.html" target="_blank">Pod kluczem</a></i> Ruth Ware, absolutnie przekonana, że ta najlepsza, sztandarowa powieść autorki jest wciąż jeszcze przede mną. Postawiłam <i>Śmierci pani Westaway </i>wysoką poprzeczkę i raczej się nie zawiodłam, choć nie wynosiłabym jej na piedestał. <b><b>Poza dobrze skrojonym, trzymającym w napięciu thrillerem psychologicznym, dostałam kawałek tragicznej historii rodzinnej</b></b> i dla mnie w dużej mierze właśnie o tym jest ta książka. O rodzinie i o samotności, o pewnym skrywanym dramacie. O wielkim starym domu w Trepassen, w którym nic nie straszy. A jednak podczas czytania czułam lęk i niepokój, ale również ogromną chęć odkrycia tajemnicy. <br /><br />Hal, młoda tarocistka, której trudno pozbierać się po śmierci matki oraz wyjść z finansowych długów, otrzymuje tajemniczy list od adwokata rodziny Westaway w sprawie odczytania testamentu zmarłej niedawno seniorki rodu. Mimo że na korespondencji dane Hal się zgadzają, dziewczyna od początku zdaje sobie sprawę, że to pomyłka. Licząc jednak na łut szczęścia, postanawia pojechać na pogrzeb nieznajomej oraz na zapowiedziane spotkanie. <b><b>Nie ma pojęcia, do czego zaprowadzi ją kłamstwo, oraz że przyjdzie jej się zmierzyć nie tylko z rodziną Westaway w ich okazałej rodowej posiadłości, ale również z... własną przeszłością.</b></b><br /><br />Pamiętam, że już przy okazji lektury <i>W ciemnym, mrocznym lesie</i> Ruth Ware miałam uczucie zmarnowanego potencjału. <b><b>Autorka buduje niezły klimat, wrzucając bohaterów w niesamowite scenerie i ciekawe okoliczności.</b></b> Tutaj również stworzyła sobie olbrzymie pole do popisu: stare domostwo skrywające mroczne sekrety, upiorna postać zmarłej pani Westaway, rodzinne intrygi. A jednak (tu będą chyba spoilery! Podświetl, jeśli chcesz przeczytać...) <span style="color: white;">dom okazuje się zwyczajnym domem, pani Westaway bynajmniej nie straszy zza grobu (chyba że samym wspomnieniem), a te intrygi... Ba, bohaterowie są niemal do rany przyłóż.</span> Coś trochę zawiodło, mimo że lektura powieści Ruth Ware ogólnie jest satysfakcjonująca, akcja trzyma w napięciu, a rozwikłanie tajemnicy raczej nie rozczarowuje (przynajmniej mi odpowiadało). To dobry, klimatyczny thriller. Może nieco rozwleczony, ale wciągający, a nawet wzruszający. <br /></div><div><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />Ware Ruth, <i>Śmierć pani Westaway</i></span><span style="color: #93c47d;">, </span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">tłum.</span></b></b></span></span> Anna Tomczyk, Wydawnictwo Czwarta Strona, Poznań 2021, s. 480.</span></b></b></span></span><p></p></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-39233014599483996772023-12-29T10:33:00.005+01:002023-12-29T10:45:27.262+01:00Rok 2023 wśród książek<div><div><div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoTGVN9fiZAe8u0X2fRLilJOIkxul1CZkSPEjFw-SL-XS7YlKar7ClJUR3a8qGog2vQxnhWvVDGhLJl0cc-5D5jIxVwosfg5UL45DZPCrmuEvJRGm7RqPFOXY57FcaZptJWWWv_VP57sbK6KCeL0X-l1jpYKHAMzHGb8AvglqvRtuxHYB_xETyY2-H1DI/s16000/11.jpg" /></div> <br /></div><div style="text-align: justify;">To będzie dość krótkie podsumowanie, chociaż dla mnie... całkiem przyjemne, bo choć ilość przeczytanych w tym roku książek nie jest oszałamiająca, to trafiłam na wspaniałe tytuły i patrzę sobie teraz na nie z wielkim sentymentem i czułością. W mijającym roku przeczytałam <b><b>37 książek</b></b>, w tym 9 książek dla dzieci/picturebooków (często bardzo krótkich, więc nie wiem, czy to się tak bardzo liczy シ). Najczęściej wybierałam reportaże, a tuż po nich horrory oraz literaturę science fiction (zgodnie z moim osobistym wyzwaniem <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2022/12/przestrzeniowe-wyzwanie-czytelnicze-sci.html" target="_blank">Przestrzeniowe wyzwanie sci-fi</a>). Wpadło mi również kilka kryminałów i trochę prozy. <br /><br />Z kategorii <b><b>REPORTAŻ/LITERATURA FAKTU </b></b>trudno wybrać mi jedną najlepszą pozycję, bo wszystkie mnie na swój sposób zachwyciły. Jednak na pierwszy plan wysuwają się <i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/01/amundsen-ostatni-wiking-stephen-r-bown.html" target="_blank">Amundsen. Ostatni wiking</a></i> Stephena R. Bowna oraz <i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/03/co-mowia-zwoki-opowiesci-antropologa.html" target="_blank">Co mówią zwłoki. Opowieści antropologa sądowego</a></i> Sue Black. <br /><br />W kategorii <b><b>HORROR </b></b>największe wrażenie zrobił na mnie<b><b> </b></b><i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/02/poradnik-zabojcow-wampirow-klubu.html" target="_blank">Poradnik zabójców wampirów klubu książki z południa</a></i> Grady'ego Hendrixa, a z <b><b>KRYMINAŁÓW/THRILLERÓW</b></b> <span>—</span> <i>Ukochane dziecko</i> Romy Hausmann (nie pisałam o nim na Przestrzeniach). <br /><br />Najniezwyklejsze spotkanie z <b><b>SCIENCE FICTION</b></b> w tym roku miałam z <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/02/astronauci-stanisaw-lem.html" target="_blank"><i>Astronautami </i></a>Stanisława Lem, a jedyne i bardzo udane podejście do <b><b>FANTASY </b></b>to <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/03/miecz-przeznaczenia-andrzej-sapkowski.html" target="_blank"><i>Miecz Przeznaczenia</i></a> Andrzeja Sapkowskiego. <br /><br />W kategorii <b><b>PROZA </b></b>mam dwóch faworytów <span>—</span> <i>Trzynastą opowieść</i> Diane Setterfield (to była naprawdę cudowna książka!) oraz <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/09/miniaturzystka-jessie-burton.html" target="_blank"><i>Miniaturzystkę </i></a>Jessie Burton. Z kolei najpiękniejszy i godny zapamiętania <b><b>PICTUREBOOK </b></b>to <i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/01/pan-nikt-joanna-concejo.html" target="_blank">Pan Nikt</a> </i>Joanny Concejo. Z książek dla <b><b>DZIECI/MŁODZIEŻY</b></b> ponownie zachwyciła mnie kolejna część <i>Strachocin</i>: <i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/10/upiory-znad-trzesawiska-dominik.html" target="_blank">Upiory znad trzęsawiska</a></i> Dominika Łuszczyńskiego. <br /><br /><div style="text-align: center;"><b><b>Tak wyglądał rok 2023 na Przestrzeniach tekstu : </b></b><br /></div></div></div></div><div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/02/poradnik-zabojcow-wampirow-klubu.html" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;" target="_blank"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibatpD6EPO2XgUbOztTmqw2c99ytrYBrBfnLlQojvkBOmuCiRwBl-9p1OfnVW4gYHFdnZIFwEf3Ka8EKgt145Cc7sWr9amABBHC10oQ6fYNEN_QclbB5__EQrYIG7Nh7y9nIQqf4jvpK1aIUlYE1ssMBx-CVwHMBr1_5bQDhK4ENKsYXdI0YYFRYwbAsk/s16000/DSC_1383.jpg" /></a></div></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/01/szepty-kamieni-historie-z-opuszczonej.html" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;" target="_blank"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEGea_HKZoi3-KIVW6Fwv_lQgCinjC3qBAParQxuWtKFxpoANlEonDLCMq-SHhyIBq7PikmGhrIbrqjDV3uKqvzc1wY2x972d1H4orJITi7dRhYLxsW2EBqedyleGs6cqwo1lqAvwcVwYXipOrZUWZi-M5zhhdR8PbtA2RJJLVHVUD4Bn4uS1Sa6hXjh0/s16000/DSC_1172-2.jpg" /></a></div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/07/puste-mogiy-dominik-uszczynski.html" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;" target="_blank"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjruxR1OLLD7PQVnBr43h8preWpCY25YZF6xv9HDMuIQJG3TV_plINIu9grdmQNyqjMvjoxhI1AN8_vniDBjLfRBlprLjMYnfVQ-TDH1zguQEc_mWo6TxbJRTRWNOWMDUxjZatHLjsuxJZu7liv8RVbyAWFFHd4IeV6Lq1cJWH_USnzufHYpQRVtXYxyF0/s16000/DSC_2462a.jpg" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/10/osobliwy-dom-pani-peregrine-ransom-riggs.html" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;" target="_blank"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtjMm9hgm8Y439xjG1vd41f-maqH-vPftCESAhaqpWkcuKpBBCuTfvq08hQn96P6tfPhGkk7UWSiLvcd8AL0Pj3Krgkxebo13whnFDHppLHFeXxl0-Kl1BiSqFQz5KeVM1jhCLP8HiAhhiCHRT8j2nJFfZVLgqn8unEQcWRa4bq3OMW7xG5ZMTp95AsXc/s16000/9%20pi%C4%85tek%2020.10.jpg" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/09/potwor-z-florencji-sledztwo-w-sprawie.html" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;" target="_blank"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT2Bih2_JvT-Wmlox1k50kUa8G0Xw8GVCN24RhIEIwypEeA-bJDglFKnax_oQd6Vq_NUkXicdiKLSDUI7GRMgH27SmJbZSbNI2jqLEhfW2m1cJQJWVJ41x9nuGVs5a_MSmkTiq8fpPIlSh1qR1nqSEZZsb47WPpGHbBPxMXE_VbtLhoQxciWQYl48WKAw/s16000/2.jpg" /></a></div><p></p></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/02/druciarz-galaktyki-philip-k-dick.html" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;" target="_blank"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzlmi2VbLcpIcfubi49H2DWKvbXubCUS3wtGfTzNy_Q6tqpV8ucUqA4WKJZna_PY4HRQuz9LtE4cxbSB-4HMtoCMd8Tl8SEba2g4avA_vVxSla0nVjQ6Pm17erlAUReII_6-KOZISVKRqMqSfMugSL8cq84JGsdvQACg4kzfumfv1bii9wXhLWGonv-HY/s16000/j.jpg" /></a></div><br /><div style="text-align: center;"><b><b>Moje osobiste wyzwanie<br /><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2022/12/przestrzeniowe-wyzwanie-czytelnicze-sci.html" target="_blank">PRZESTRZENIOWE WYZWANIE SCI-FI</a> wypadło tak:</b></b><br /></div><div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqWQaA5xzbbQ0RcXnt1KAnts6gp6mrNKSuNYHfNv3ajEzrXauOK9dCfuFofpk3dWjSa270ub_JZYCj91mANg5eBF6bwjOpiAPc7_Hek2n1Z79_0yCa6jjl6LTs3gRnDVN26iNUndESGpvkC3I1IpY-EAUxdWwShtMrA2PjC8zoAZciU9GrhCTAftmO_Uw/s2245/Przestrzeniowe%20wyzwanie(1).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2245" data-original-width="1587" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqWQaA5xzbbQ0RcXnt1KAnts6gp6mrNKSuNYHfNv3ajEzrXauOK9dCfuFofpk3dWjSa270ub_JZYCj91mANg5eBF6bwjOpiAPc7_Hek2n1Z79_0yCa6jjl6LTs3gRnDVN26iNUndESGpvkC3I1IpY-EAUxdWwShtMrA2PjC8zoAZciU9GrhCTAftmO_Uw/w452-h640/Przestrzeniowe%20wyzwanie(1).jpg" width="452" /></a></div><br /></div><div style="text-align: justify;">Wspomnę z radością, że do wyzwania przyłączyły się dwie osoby: Sylwka z <a href="https://unserious.pl/" target="_blank">unSerious</a> oraz Dominika z <a href="https://dosiakksiazkowo.blogspot.com/" target="_blank">Dosiakowego Królestwa</a>, przy czym Sylwka ukończyła je... CAŁE (wielkie brawa!). Jestem pod dużym wrażeniem i gratuluję :) Wrzucam tu ukończoną tablicę i zachęcam Was do poczytania recenzji bezpośrednio na <a href="https://unserious.pl/" target="_blank">unSerious</a>. <br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4IA6gv-5di-aO2G4lbGRPCNevamZKCa6sSfylvlODAhihXKfSYj-mIfcREemlnkxsnjfHNwjp6UQ-YzcLfTD4L0BmmEoRII_GvmxSxGR1RHMe6XiBGAWfp8xCCZJPUaynmMih44-6MPLjr9Oe7LroT_aQwIHaKVzoz3Yhyzh5749G3jcBavIQHBsMQSs/s2245/przestrzeniowe_wyzw.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2245" data-original-width="1587" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4IA6gv-5di-aO2G4lbGRPCNevamZKCa6sSfylvlODAhihXKfSYj-mIfcREemlnkxsnjfHNwjp6UQ-YzcLfTD4L0BmmEoRII_GvmxSxGR1RHMe6XiBGAWfp8xCCZJPUaynmMih44-6MPLjr9Oe7LroT_aQwIHaKVzoz3Yhyzh5749G3jcBavIQHBsMQSs/w283-h400/przestrzeniowe_wyzw.jpg" width="283" /></a></div><br />W kwestii sci-fi mam trochę do nadrobienia i wcale nie zamierzam z tego rezygnować. Na pewno chcę kontynuować czytanie Lema oraz w końcu zabrać się za <i>Diunę.</i> <br /></div><br /><div style="text-align: justify;">W innych blogowych sprawach, planuję jak dotąd publikować przynajmniej <b><b>jedną/dwie recenzje miesięcznie</b></b>, jednak będzie to zdecydowanie maksimum mojej aktywności związanej z Przestrzeniami tekstu. Kocham to miejsce i nie chcę z niego rezygnować, ale muszę mierzyć siły na zamiary. Przede mną rok kolejnych, niemniej angażujących wyzwań związanych z macierzyństwem, pewnymi twórczymi projektami, jak i rok poczynienia małych kroków do zawodowych zmian. <b><b>Zabrzmi banalnie, ale... czas zacząć powoli spełniać swoje marzenia! </b></b><br /><br />Nie zapominam jednak w tym wszystkim o tym, co nadal sprawia mi największą radość i przynosi szczęście, towarzysząc w każdym momencie mojego życia. <b><b>Książki. To zawsze są książki.</b></b> W tym roku nie podejmuję się żadnych wyzwań czytelniczych, ale chciałabym poważnie zająć się nadrabianiem własnego księgozbioru. J.R.R. Tolkien, Philip K. Dick, Arthur C. Clarke, Stephen King, Robert McCammon, zaległe reportaże i horrory, literatura podróżnicza. <b><b>Czas zaszyć się w przestrzeniowym, książkowym świecie</b></b>. Żyć może trochę bardziej analogowo, jak to kiedyś określił mój Mąż. Przynajmniej w kwestii hobby, bo moje zawodowe plany stety/niestety są silnie związane ze światem cyfrowym. <br /><br />Z tego rocznego podsumowania wyszło mi w zasadzie paplanie o przyszłości. Dlatego, nie zmieniając tonu, życzę Wam na nadchodzący rok 2024 równie radośnie powziętych zamierzeń oraz ich realizacji. Zdrowia i pomyślności w życiu. <b><b>Niezapomnianych, wartościowych książek ❤ Dziękuję, że mnie odwiedzacie w tym moim przestrzeniowym zaciszu i mam nadzieję, że od czasu do czasu natrafiacie tutaj na coś ważnego dla Was. </b></b>Inspirację, myśl, dobre słowo. <br /><br />Do przeczytania w nowym roku!<br /><br /><br /></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-39240039076012568552023-12-08T14:25:00.015+01:002023-12-08T14:31:05.069+01:00Lis i skrzat | Astrid Lindgren, il. Eva Eriksson<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGJlqHSSAWXAQtyqQ7n7eerU6OAWzPgIS66Db7G4Qr-HjUqWvPyka_eVMfIVWvDYyYqtcWy8Hz6KQLydi1DtWxu-udGV8peoo7JZMo_644j0vl-mz-cDny8yIFHUNQTqQ9-_t9Ex59FPctLLoV3BctNWhaHhn83g1kgqF3QghCEvEF95vydMwZaYdbAZs/s16000/6.jpg" /></div><b><b>"A jednak jest ktoś, Mikaelu, kto cię widzi,<br />choć ty o tym nie wiesz. To skrzat, który nocą<br />strzeże tej zagrody."</b></b><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Świąteczny, gwarny nastrój panujący w środku domu zderza się z chłodem
zimnej zagrody i obejścia. Z głodem lisa. Cichym przemykaniem skrzata.
Wokół panuje zimowy mrok, a z okien bije blask.<b><b> W tej atmosferze
dzieją się niestworzone rzeczy. </b></b>Lis wybrał się na łowy, jednak na jego drodze staje domowy skrzat <span>—</span> obrońca domu. To parafraza szwedzkiego wiersza Karla-Erika Forsslunda z 1900 roku,
który to wiersz Astrid Lindgren przerobiła na tekst pisany prozą, a w tym wydaniu
zilustrowała go Eva Eriksson. </p><p style="text-align: justify;">Ta nostalgiczna, zimowa opowieść o lisie i skrzacie przypomina mi bardzo picturebook<a href="https://przestrzenie-tekstu.blogspot.com/2015/12/skrzat-nie-spi.html" target="_blank"> <i>Skrzat nie śpi</i></a>, również autorstwa Astrid Lindgren. Ładne, stonowane ilustracje, dość poważne dialogi i ciekawy przekaz. <i>Lis i skrzat</i> mają w sobie dużo zimowo-świątecznej ciszy oraz tego szczególnego mroku, który chowa się za oknem, podczas gdy w środku panuje radosne ciepło. <b><b>Tajemnica zimy. Wiara w domowe skrzaty, które pilnują otoczenia, a także dbają o ogólną harmonię.</b></b> I ten zwierzęcy instynkt, który przygnał lisa z lasu. Niesamowita, klimatyczna książka Astrid Lindgren doskonale uzupełni dziecięcy bożonarodzeniowy księgozbiór. Zachwyca ilustracjami, ale i wzrusza skrzacim dobrem, pokazując jednocześnie, że pewnych rzeczy (jak lisiej natury) nie da się zmienić. <br /><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirdkow6WycSAHpYmUWx32F7psdu_2Jt0JsiQSFRWJcLfN0NPnUe34O799MWqYju0NcWDjyDktPIhxdhX0lt06QT3rBic3nUzbm6ld5zGh52CiDEmZ3qeq_K5LpZtxzJGz3y5tfD81A2v0I23Pl4sT_1O8e2jLE63J2Hs7qFqCj0rRrE4gNwLUK0kzShk0/s16000/DSC_0653.JPG" /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjja40BHPco2kG0kpc7ToTVXUa1VqX2Uyjqz9U3r53jn0PFmdjQ4rqtg534CwyaJnKDlffRZU8-fQzVirlf9v-JWfokbfWG-SjZ8DOKDEFDzRTqEUOJHc_erbCcCchZhUbX0GVc_z-6hlF65-fOv2Y3tVMvbjTpbLfFhTMrb9EKYdX0YLCoFp5FfHGNR1A/s16000/DSC_0655.JPG" /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDdH8SmXMtXtaJ-xpTXp2XjrVAx99LYQOSOMFVfWtp96AhtEC9ojKDCTrUSXswkx43cfD5NNDhNC6r8A74InKgfJ4nUxiTNP9TPQ2X_JxEKpYsHkzGWf7TXPzAqLkZV5QvwZWLrJc_q1USlEp1Jp_72WPVLXu5eGbcFAkcpxOHJL8jHpnNvG_RZ4RiLZM/s16000/DSC_0656.JPG" /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioCHue1VeFUNjLXwKjWQbJbHcM8c0MMq3mO0UlzTpzn7cAQJak44PjvppFmC0wFUAYgw2shAftoTSwG8AzDfPBZxHvOr0VzReqg5Y3SU7DKeTwbLUvrCJkUAv7xSk-ejpQ5oAlhP8oC-wj2pD5ckXxuW2kYTAnb4M15rcrBHPBQL-Xw6gvbH01epbKWFI/s16000/DSC_0660.JPG" /></div><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />Lindgren Astrid, <i>Lis i skrzat</i></span><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;">, </span></span></b></b></span></span></span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;">il. Eva Eriksson, tłum. Anna Węgleńska, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2022, s. 28.</span></b></b></span></span></span></span></span><p></p><p></p>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-65337443113971344472023-11-30T19:43:00.035+01:002023-12-01T14:27:34.425+01:00Cudowne dzieci | Emily Winfield Martin <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmuVVgFVpo02OavtxYi3VkK-ADTgZFcIZTKaS6nChDvERH1BNluG-JDXwRsRAnN4G4arJ3leUBfFGacO2R1_IxYYfz8tHHWKDJ3v08B6r1wu62nNwBADXEjaQGkKr1llUQJuEODizNtz_C8qX9AS7PIM-FU208tMVyco8mnuXSUUfQsug3XgdrZ8Eyqj0/s16000/3b.jpg" /></div></b><div style="text-align: justify;"><b><b>"Dzikie dziecko." </b></b><br /><br />Tak różne. W rozmaitych nastrojach (czasem zmieniających się co minutę).<b><b> Dzieci. Marudne, nieśmiałe, dzikie. Cudowne.</b></b> Ta minimalistyczna, urocza książeczka autorstwa Emily Winfield Martin trafiła do mnie trochę... za późno. Oczywiście to nie wina poczty ツ Zdecydowanie bardziej ekscytowałabym się nią, gdyby Najmniejszy był jeszcze małym szkrabem. <i>Cudowne dzieci</i> to pozycja dla maluszków (mniej więcej od 0 do 1-2 lat), albo dla rodziców maluszków, którzy dopiero oswajają się ze swoją nową rolą. Na swój sposób oczywiście wzrusza (szczególnie tych młodych rodziców), choć to zupełnie inny rodzaj picturebooka, do którego zdążyła przyzwyczaić mnie Emily W. Martin (<i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2023/05/wysnione-zwierzeta-podroz-na-dobranoc.html" target="_blank">Wyśnione zwierzęta</a></i>, <i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2020/10/kiedy-na-ciebie-patrze-emily-winfield.html" target="_blank">Kiedy na ciebie patrzę</a></i>). <br /><br />Ta niewielka kartonikowa książeczka przeznaczona jest dla małych pulchnych rączek, coraz bardziej ciekawych oczek, które zaczynają dostrzegać różnice i zwracać uwagę na inne dzieci wokół. Dla przyszłych rodziców, których czeka zupełnie szalona przygoda z ich cudownym dzieckiem. Książeczka pokazuje, jak różne mogą być dzieci, jak odmiennie (od naszych wyobrażeń) wyglądać. <b><b>Najważniejsza jednak prawda jest aż nazbyt oczywista. Dzieci są cudowne. Wszystkie.</b></b> Niezależnie od tego, jak w danym momencie się zachowują, czy ile ich jest. Co robią, jakie mają cechy charakteru, czym lubią się bawić. Jak wielki jest przekaz tej niepozornej książeczki! <br /><br />Do tego winna Wam jestem pewne sprostowanie<i>. Cudowne dzieci </i>wcale nie trafiły do mnie za późno. Powinien je przeczytać każdy rodzic, opiekun, wychowawca, starsze rodzeństwo oraz... małe dziecko. <b><b>Przypomina o czymś najważniejszym na świecie</b></b>. I pokazuje małemu czytelnikowi, kto jest najważniejszy dla jego rodzica. <br /></div></div><br /><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoEgXMfjzZUBh7Jvv_kvK3yc1n1BJAmfQaiz3CFcotSAQCY0WpNu55skRYMesWV8Q3D8PKmPPr-lZFzy8j8tOiuoToHvi2MV5Qgy7T0c-6wBSjxu0xLrlVd3Z5HwZ_JanzKJu3oZWSfmu7bPpBGPZePtmRw1tJmtiu4TZH2TXEJAfEv96HtWvuMhVs880/s16000/DSC_0599.JPG" /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiozVTumhAXdyiOBQRoMC95i7-WQikcuoGl3wbHKiaQuxb237AkaZiD77Lm14RUZG2HTKOL8TtM-3NNqEJCfDW5HwPlhzEDmGmpiLmPKiUoT4T7MfAknhF7GQ2vE2UMDV9fb3dQH1RdczhbSzeJBowCaMhY0Ls1A_NEcO90gNFEjVyPG3UAE-6HywgLpHg/s16000/DSC_0601.JPG" /></div><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />Martin Emily Winfield, <i>Cudowne dzieci</i></span><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;">, </span></span></b></b></span></span></span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;">tłum. Zofia Raczek, Wydawnictwo Mamania, Warszawa 2023, s. 24.</span></b></b></span></span></span></span></span><br /><br /><p></p><hr /><div style="text-align: center;"><b><b>Za tę książeczkę, która przypomina o najważniejszym<br /> dziękujemy </b></b><b><b> (razem z Najmniejszym) </b></b><b><b>wydawnictwu:<br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://mamania.pl/" target="_blank"><img alt="https://mamania.pl/" border="0" data-original-height="472" data-original-width="1091" height="138" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNSeFyimDbDlOra-Jp_dyUoAcfwF0J06icoTBaA75FV1j2MN4yKwTotuC1xjdZOXMN0JC5ynM1rOZRFqC2z4n_fRlSoiublCJkVXhQAIFA1Cqh0auiHvaQu41rOKD-gb5FIt007x5V5j0/s320/logo_2_big.png" width="320" /></a></div></b></b></div></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-66050869895275343822023-11-25T09:10:00.013+01:002023-11-25T11:00:11.358+01:00Nocny ogrodnik | Jonathan Auxier<div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYf9wdtMWoE4OY7Wk66fhPr26w4q6PCzDJ6CI8UQix0fWwJZYrBl1K0bCnpAxMqm2kW9kRFdgpq8OCDB4V8IB0cU1JvnXyGXRKy2kCNkeuyDP2FRrnHB1K-De8fpN6aqzKkC-bFs_1ZB1LvPrTvxMqz2eXJ-h0tvi2or4DaZA_v79D-55qGYrKfyGwmYE/s16000/8.jpg" /></div><b><b>"Ucieczka nie jest niczym złym, <br />jeśli ucieka się do tego, co dobre i piękne."</b></b><br /><br /></div><div style="text-align: justify;">Wyjątkowo mroczna, niepokojąca, ale i bardzo baśniowa powieść Jonatahana Auxiera to poruszające fantasy, które <span class="aCOpRe"><span>— </span></span>mimo że skierowane jest raczej do młodszego odbiorcy, powinno urzec każdego, kto spotka je na swojej drodze. <b><b>Tajemnicze domostwo, interesujący bohaterowie, złowrogie drzewo oraz dziwna postać w kapeluszu przechadzająca się nocami po domu.</b></b> To słodko-gorzka historia pełna różnych opowieści <span class="aCOpRe"><span>— </span></span>niekiedy zmyślonych, ale i tych przerażająco prawdziwych. O niebezpieczeństwie własnych zachcianek, o okrutnym losie, który nikogo nie szczędzi. O utraconych marzeniach, ale i o sile miłości oraz zaufania. <i>Nocny ogrodnik</i> przyciąga uwagę już samą okładką stworzoną przez Macieja Szymanowicza (<i><a href="https://przestrzenie-tekstu.blogspot.com/2017/10/rok-w-krainie-czarow.html" target="_blank">Rok w krainie czarów</a></i>), a wnętrze wciąga jak niejeden porywający thriller. <br /><br />Molly wraz z młodszym bratem Kipem po ucieczce z sierocińca trafiają do posiadłości państwa Windsor. Szczęśliwie udaje im się dostać pracę (Molly ma zająć się domem, a Kip ogrodem), jednak nowe miejsce, jak i jego mieszkańcy budzą w dzieciach wiele niepokoju. W samym środku domu rośnie ogromne drzewo, nocą ktoś przechadza się po korytarzach, zaś Windsorowie skrywają jakiś upiorny sekret. Molly stara się podtrzymywać brata na duchu, opowiadając mu zmyślone historie o ich rodzicach. Wkrótce to zamiłowanie dziewczynki do snucia opowieści może obrócić się przeciwko niej, podobnie jak i marzenia wszystkich domowników. <br /><br /><b><b>Moc <i>Nocnego ogrodnika</i> tkwi nie tylko w scenerii niczym z groźnej baśni, czy w tajemnicach mrożących krew w żyłach. Tu wielką siłę stanowią młodzi bohaterowie.</b></b> Ich determinacja, odwaga, niezwykła dojrzałość, poświęcenie. Jonathan Auxier pokazuje również, jak wielkie znaczenie mają opowieści, które mogą stać się nawet sposobem na życie. Jemu udało się stworzyć jedną z nich. <b><b>Klimatyczną, niebanalną, równocześnie straszną i piękną, a każda "opowieść pomaga stawić czoła światu". </b></b><br /><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***</span></b></b></span></span><br /></div><span style="font-size: small;"><span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;">Auxier Jonathan, <i>Nocny ogrodnik</i></span><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;">, </span></span></b></b></span></span></span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;">tłum. Jolanta Zubek, Wydawnictwo Dwukropek, Kielce 2017, s. 400.</span></b></b></span></span></span></span></span><p></p>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-11603449020317869082023-10-31T13:24:00.037+01:002023-10-31T13:33:00.112+01:00Upiory znad trzęsawiska | Dominik Łuszczyński (cykl Strachociny #4) <div style="text-align: left;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizukmi94njwxn9rC9-dvyGfxcF_tFsBx9vE2iwxN8G-x_DIEk69Pi8AoB3S3lCpV9zoEM27wLsjh3gV-P0Absj8eSqB3OBIZ2as3hJChiUGMbWUtm_dBLrMw_W5nj4IgTW_p-zMTl5FCE7lzT_KhzfmXsvcQDWAAKTZ-N5-s7f6u-MdpLwhojz7JOI1ac/s16000/5.jpg" /></div><b><b><span class="aCOpRe"><span>"—</span></span> </b></b><b><b>O czym ty mówisz? </b></b><b><b><span class="aCOpRe"><span>—</span></span> </b></b><b><b> zapytał coraz bardziej przerażony Patryk. <br /></b></b><b><b><span class="aCOpRe"><span>—</span></span> </b></b><b><b>O upiorach!"</b></b><br /><div style="text-align: justify;"><br /><span style="font-weight: normal;">Mroczne bagna, wyłaniająca się zza drzew mgła i czarne upiory. Nie ukrywam, że bardzo cieszy mnie to, że kilka dni przed Halloween, <b><b>w październiku <span class="aCOpRe"><span>—</span></span> miesiącu duchów </b></b></span><b><b>wróciłam do mojej ulubionej dziecięcej serii opowieści z dreszczykiem</b></b><span style="font-weight: normal;">. <i>Upiory znad trzęsawiska</i> Dominika Łuszczyńskiego, z rewelacyjnymi ilustracjami Tomasza Kaczkowskiego, to najnowsza cześć cyklu <i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/search/label/Strachociny" target="_blank">Strachociny</a></i>. Przygody czwórki młodych bohaterów potrafią wciągnąć również starszego odbiorcę (jestem tego przykładem!), a strachy, z którymi mierzą się Ula, Patryk, Damian i Antek, niejednokrotnie mrożą krew w żyłach. Jeśli ktoś czytał poprzednie części cyklu, poznał już pewnie <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2020/11/strachociny-strzez-sie-stracha-dominik.html" target="_blank">Straszydlaka</a>, <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2021/11/niewesoe-miasteczko-dominik-uszczynski.html" target="_blank">Króla Szkieletorów</a> oraz <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2022/11/widmowi-motocyklisci-dominik-uszczynski.html" target="_blank">Widmowych motocyklistów</a>. Jeżeli jednak nadal jesteście przed lekturą pozostałych książek, nie ma przeszkód, by zacząć od<i> Upiorów znad trzęsawiska</i>. Każda część to odrębna historia, i </span><b><b>chociaż mamy tych samych, zaprzyjaźnionych bohaterów, za każdym razem straszna opowieść zaczyna się od nowa</b></b><span style="font-weight: normal;">, momentalnie wciągając nas w wir wydarzeń. </span><br /></div><br /></div><div style="text-align: justify;">Zbliża się koniec wakacji. Ula wraz z rodzicami i trójką przyjaciół ze szkoły wybierają się nad trzęsawiska, by nocować pod namiotami. Dziewczynka nie może otrząsnąć się jeszcze po nocnym koszmarze, a na miejscu obozowiska jej niejasne obawy okazują się całkiem zasadne. <b><b>W lesie dzieje się coś niepokojącego</b></b>. I to bardzo! Do tego jej rodzice gdzieś znikają, gdy zza drzew zaczyna unosić się groźna mgła. Ula wraz z Patrykiem, Damianem i Antkiem będą musieli zmierzyć się z czyhającym niebezpieczeństwem, które niekoniecznie jest tym, czym się wydaje. Jednak tym razem to Ula wie coś, co może wpłynąć na rozwiązanie upiornej zagadki. <br /></div><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b><b>Oswajanie strachów, niesamowita mroczna atmosfera, ale również siła przyjaźni, bezwarunkowej chęci pomocy oraz dziecięcej solidarności <span class="aCOpRe"><span>—</span></span> to ważne wyznaczniki tej, jak i pozostałych części cyklu <i>Strachociny</i>. </b></b>Książki utrzymane są w przyjemnym, oldschoolowym stylu. Bohaterami są zwyczajne dzieciaki, nieskażone jeszcze wszechobecną cyfryzacją, spędzające wakacyjny czas raczej na czytaniu, biwakowaniu, wycieczkach rowerowych, nie zaś przed ekranem (co prawda nie wiemy dokładnie, w jakich czasach dzieje się akcja, ale fajne jest to, że Ula zamiast smartfonem, robi zdjęcia lustrzanką). Miasteczko, w którym mieszkają, skrywa niekończące się tajemnice, a za strachami, z którymi przychodzi im się mierzyć, zawsze stoi jakaś ciekawa historia. <br /><br />Nie inaczej było w <b><b><i>Upiorach znad trzęsawiska</i> <span class="aCOpRe"><span>—</span></span> chyba najbardziej nieprzewidywalnej i ekscytującej części <i>Strachocin</i></b></b> (szalony pomysł i niesamowite zakończenie!). Momentami naprawdę miałam gęsią skórkę, choć wierzyłam, że dzielni bohaterowie kolejny raz sobie poradzą. Ach, jak ja chciałabym czytać więcej takich książek i mam nadzieję, że gdy mój synek podrośnie, będę miała dla niego już całą półkę zapełnioną podobnymi tytułami. Dlatego chętnie spotkałabym jeszcze nieraz Ulę, Patryka, Damiana i Antka <span class="aCOpRe"><span>—</span></span> tym razem na szkolnych korytarzach, bo w Strachocinach kończą się wakacje, a jesień to przecież idealny czas na straszne opowieści. <br /><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiysM0tUnRLIPsxyFvi-4XQdyDl2BE_kPad0weT6ndywVLvX0I0amJh8CgprVu_mDPO94ChNnQ8LvTgpSGxxQAuH6q66SGbSjSzb3Ftrif9XZz5Bqq5EF5kEZIEE_C1evNBL2R_YzDayi9Nk2re9KdsceBfAdUnDukDeQfKG0qR1cp1dIDJ7oxK0uz6JWI/s16000/DSC_0474.JPG" /></div><br /><span style="font-size: small;"><b><b><span style="color: #93c47d;"><span style="font-size: small;"><b><b><span style="color: #93c47d;">***</span></b></b></span></span></b></b></span><br /></div><div><span style="font-size: small;"><b><b><span style="color: #93c47d;">Łuszczyński Dominik, <i>Strachociny. Upiory znad trzęsawiska</i>, il. Tomasz Kaczkowski, Wydawnictwo Mamania, Warszawa 2023, s. 128.</span></b></b></span></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-54652304359407618862023-10-27T10:25:00.020+02:002023-10-27T10:30:51.473+02:00Osobliwy dom pani Peregrine | Ransom Riggs<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><b><b><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmLgY174CBG-O2FgZSu8F9Hrzg3YOkEMo0wmyukxQdmuRs1w4XdrqmaRfswcIKLtKy1hPjhhKMWLh9cr0elMAjKhbmPQ_6Hwn-4PI7mJ7crkfwsqd7tuG0dtOZLryF0ZVQHeRaiO_rqVWcEyQvs3Jh2zV_WHEznZW7gOM5DiuCN9PKalCy6Qn_TRkZHHY/s16000/9%20pi%C4%85tek%2020.10.jpg" /></div></b></b><div style="text-align: justify;"><b><b>"... człowiek może wieść magiczne życie." </b></b><br /><br />Gdyby ktoś powiedział Ci, że jesteś kimś niezwykłym? Osobliwym? Nawet, jeśli przez cały czas myślałeś, że jest wręcz przeciwnie. Gdybyś miał dziadka, który opowiada o dziwolągach i potworach, zachowując przy tym śmiertelnie poważną minę — uwierzyłbyś? W <b><b>pożółkłe ze starości fotografie osobliwych dzieci, w tajemniczy sierociniec leżący gdzieś na dalekiej wyspie</b></b>, zapętlony w czasie. W panią Peregrine, która zamienia się w ptaka. Brzmi niesamowicie i... nieprawdopodobnie, a jednocześnie wydaje się niepokojąco prawdziwe. W tym tkwi moc tej historii. Opowieści o magicznym dziadku oraz o z pozoru zupełnie zwyczajnym chłopcu, który trafia w bardzo osobliwe miejsce. To jest bliżej niż Ci się wydaje. <b><b>Wyjątkowość, inność, dziwna historia, która wciąga niespostrzeżenie.</b></b> Powieść Ransoma Riggsa zdumiewa i zachwyca. Niczym dobra przygodówka dla młodzieży, albo ekscytująca książka fantasy. <br /><b><b><br />"Potrafił dostrzec potwory"</b></b>.Szesnastoletni Jacob nie umie pogodzić się z tragiczną śmiercią ukochanego dziadka, który wielokrotnie opowiadał mu o pewnym tajemniczym domu i jego osobliwych mieszkańcach. I choć Jacob nie do końca wierzy w te szalone historie, zyskuje szansę, by je zweryfikować. Wraz z ojcem udaje się na pewną wyspę, gdzie prowadzą ślady pozostawione przez dziadka. Tam czeka go coś zarówno niepojętego, jak i ogromnie niebezpiecznego. <br /><i><br />Osobliwy dom pani Peregrine</i> czytałam z wypiekami na twarzy. <b><b>Nieodstępujące uczucie niesamowitości, nastrój niepokoju i tajemnicy, mroczna wyspa, niezwykłe dzieci, których w innych okolicznościach można by się przestraszyć</b></b> (te zdjęcia!). Książka Ransoma Riggsa to pięknie napisane, klimatyczne fantasy z elementami grozy, które powinno spodobać się zarówno młodemu czytelnikowi, jak i dorosłym — szczególnie tym, którzy może zapomnieli już o sile wyobraźni, o tym, że pod powłoką normalnego, dorosłego świata czasem kryje się coś więcej. <b><b>Że warto walczyć z potworami, ale i akceptować wszelką inność, bo może stać za nią coś wyjątkowego. </b></b><br /></div></div><p style="text-align: justify;"><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />Riggs Ransom, <i>Osobliwy dom pani Peregrine</i></span><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;">, </span></span></b></b></span></span></span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;">tłum. Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2012, s. 400.</span></b></b></span></span></span></span></span></p>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-42048036742980746252023-10-21T19:21:00.006+02:002023-10-21T19:22:17.387+02:00Gustaw. Nieśmiały duszek | Flavia Z. Drago<div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe-yxmXBwObqPgEJ7LpNsypd6buf405suPr7L36FI_Jp2Hh8NR85Bgi5fLv6NrycGvtAtOPASkNGmRXrPMLtVd1oPGHmYSLdgBZ1YxRlAN04q8bmPhD-8x8sR1bZzr58maUwVx9KoL3MJdOruzn2xcyHKkN462hJAeRYXy4SlDqlaRNPwZr1CMAgs_qng/s16000/6%20pon%2016.10.jpg" /></div><b><b>"Uwielbiał robić wszystko to, <br /></b></b></div><div style="text-align: justify;"><b><b>co lubią robić duchy..." </b></b><br /><br />Niesamowity i dość niestandardowy (jak często widujecie czachy i duchy w książeczkach dla dzieci?) <b><b>picturebook utrzymany w klimacie Halloween</b></b> (mamy tu strachy i dynie), z bardzo ważnym przesłaniem. O nieśmiałości, o pasji, o tym, że to, co z pozoru wydaje się straszne, może być całkiem miłe. Jak choćby nasz tytułowy duszek Gustaw. Albo <b><b>zgraja straszydeł i maszkar, które niemal wylewają się z uroczej książki Flavii Z. Drago</b></b>. Nie ma się czego bać — zdają się krzyczeć strony pełne potworów. Jednak to nie o lęk przed nimi tutaj się rozchodzi. <br /><br />Gustaw jest typowym duszkiem, który poza tym, co duchy lubią robić najbardziej (to chyba jasne, że straszyć i przechodzić przez ściany), ma jeszcze jedną niezwykłą pasję — grę na skrzypcach. Jednak Gustaw nie jest w pełni szczęśliwy. Brakuje mu przyjaciół, a próby zbliżenia się do innych strachów nie przynoszą rezultatu. <b><b>Gustaw jest dla nich niewidzialny.</b></b> Dopiero zaproszenie na niezwykły skrzypcowy koncert daje nadzieję na zmianę. Chociaż wymaga też dużo odwagi. <br /><br />Jak trudno czasem poradzić sobie z nieśmiałością! <i>Gustaw. Nieśmiały duszek</i> to przykład na to, że zawsze warto próbować nawiązywać relacje, na jakich nam zależy. Nie chować się, mimo że paraliżuje nas strach. Warto mieć swoje pasje dające prawdziwą radość. <b><b>Picturebook Flavii Z. Drago, mimo dość szczególnych bohaterów i nieco przerażającej stylistyki (cmentarz jest naprawdę straszny!) niesie mądre przesłanie i może podnieść na duchu シ nasze pociechy</b></b>, które trochę gorzej radzą sobie w kontaktach z rówieśnikami. Do tego to dobra propozycja na Halloween. Zachowuje klimat, jak i oswaja z różnego rodzaju strachem. <br /><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhki2C7u71pzT74JJL95yIulLmQGTUMic3W5ia-tcJMg3CY93PQVqX3vr7W9-NzguvwUsB8xII0MLfb8ZJ0SngRd5lFj13mxhSYNCwKF-p3lrpo_jVzfqRoECgK_iNZdF46bJ4v01prxGOf6U53Bfivjo6iqNjZx_Zg3tr9h09uh5wzxRTFEjX5aGqMzX4/s16000/DSC_0157.JPG" /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQYVr-Z5Cm_ajyC0Ck0MNRddV5mXgEsJxXvdzj_xj-K5ByRTVIUeJO7qBKO7VhO-OM2O2y-PUEtKN6OOPG0IZLYCx0GftCpHC1vUkRbciOg19xba5xGgVMFjbr7vO55HCky38MHH29QCnRlXQ7JZKTo2WQlGKoj5fHERR3-AZ7TBUIh2X3ygTxjQTTnms/s16000/DSC_0160.JPG" /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOvfbEhPRa1I6Ke_czu1k7vJFuEyTo8zoUBb1jqdciTqzw8FxiGGj6b6_wlY66JBTnH0dSYro-_Qd4Gf1ePmp6kxv9pm1eFpZf1yhx3-ufNFhSgx0MMM3RUs-w9tIvoj1tlIRe9WUqkazElubCQ-X0ME72nPxaeOtsrHSZhnFeF3lEhk8FW-EoFpfqkog/s16000/DSC_0161.JPG" /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"> <br /></div><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDzyLIdkikNCsJp_PLwVcUh9jhiZnCcDvKGY6riDpcLbD-YdyvQorZiK5vg4JgmOQtRUIA5c-K4XNOcMJOP5eN26yjGVEfwvFchUZ0V1JaxepC3Wiw7L0vRwQAuEuFdH-L9X2FSf7HqmTdtgxP-YEBmYh-WCt9oOZRnNc2ilJFtYN9o-4epdCmwx2pLJs/s16000/DSC_0163.JPG" /></div><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />***</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />Drago Flavia Z., <i>Gustaw. Nieśmiały duszek</i></span><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;">, </span></span></b></b></span></span></span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;">tłum. Urszula Gardner, Wydawnictwo Świetlik, Białystok 2022, s. 40.</span></b></b></span></span></span></span></span><p></p>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-11026348486983306102023-10-07T09:45:00.011+02:002023-10-07T09:48:29.513+02:00Miasteczko Salem | Stephen King<div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl83lW66Ej132AefJKzt9q9Bq7UpYIR2_wy8q1SlDWLPrgYBPPMLOHO_4Z7VUgIa9y_KGfE0JmDnQmFrywNgOhNGNCvGNi3fXbSHtg7srbPZK0UubG1Ltt9A3h9offZXMsiDtyw94RIHa0ImafiWhIxZiionEMrlhfb2TZY_a8ELnLZD3BSzNdWDLpCxM/s16000/3.jpg" /></div><b><b>"Zrozumieć śmierć? Proszę bardzo. <br />Śmierć przychodzi wtedy, kiedy dopadnie cię<br />któryś z potworów."</b></b><br /><i><br /></i></div><div style="text-align: justify;"><i>Miasteczko Salem</i>, wielokrotnie wymieniane jako jedno ze sztandarowych dzieł Stephena Kinga, będące równocześnie tym z najstarszych (to jego druga powieść, wydana rok po <i>Carrie</i>, w 1975 roku), doczekało się dwóch poważniejszych ekranizacji (mam słabość do pierwszej z 1979 roku). <b><b>To niejako odświeżona opowieść o Drakuli, osadzona w realiach amerykańskiej prowincji lat siedemdziesiątych.</b></b> <b><b>W ujęciu Kinga to majstersztyk wampirzej literatury.</b></b> Jest mroczna, niepokojąca, momentami naprawdę straszy, a przy tym unika dłużyzn, typowych dla późniejszej twórczości króla horroru. Napięcie, jakie tworzy King, żywa akcja, w której uczestniczy naprzemiennie wielu bohaterów, niesamowicie działające na wyobraźnię, plastyczne opisy, jak i niejako uniwersalny motyw wampira, który długo jeszcze nie wypadnie z łask (nawet jeśli skończyła się wydawnicza moda na wampiry) — wszystko to sprawia, że <b><b><i>Miasteczko Salem</i> wciąż potrafi ująć i zaskoczyć</b></b> czytelnika.<br /><br />Spokojne miasteczko Jerusalem w stanie Maine. Usytuowany na wzgórzu Dom Marstenów, od dawna wzbudzający niepokój wśród mieszkańców, zostaje sprzedany obcym nabywcom. Interesuje się nim również pisarz Ben Mears, który wraca po latach do Salem, by napisać tu kolejną powieść. Wkrótce zakochuje się w nowo poznanej miejscowej dziewczynie, jednak szczęście Bena i Susan nie trwa długo. Miasteczko bowiem nawiedza fala tajemniczych śmierci. Ben przeczuwa, że <b><b>w Salem zagnieździło się nieludzkie zło</b></b>. Wraz z nauczycielem Mattem oraz młodym chłopakiem Markiem będzie musiał stawić mu czoła. <br /><br /> "Jednocześnie wszędzie wokół budzą się do życia okropności nocy".<b> <b>Stephen King zbudował w <i>Miasteczku Salem</i> elektryzującą atmosferę pełną prawdziwej grozy.</b></b> Czuć ją już w pierwszych enigmatycznych fragmentach powieści, czai się w poczynaniach bohaterów, gnieździ w ramach okien, przez które wpada surowe światło księżyca. Niepowtarzalny styl narracji, detale, które u Kinga nabierają mocy. Trudno też nie zauważyć tu jawnych nawiązań do <i>Drakuli </i>Brama Stokera, choć nie jest to w żadnym wypadku próba naśladownictwa, a raczej hołd dla klasycznej historii o wampirach. Ja sama, kiedyś dość niechętna tematyce tej powieści, obecnie jestem oczarowana <i>Miasteczkiem Salem</i>. Zajmuje ono jedno z pierwszych miejsc w moim kingowym rankingu. <br /><br /><span style="font-size: small;"><span><span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***</span></b></b><br />
<b><b><span style="color: #93c47d;">King Stephen, <i>Miasteczko Salem</i></span><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;">,</span></span></b></b></span></span></span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;"><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;"> </span></b></b></span></span></span></span>tłum.</span><span style="color: #93c47d;"> Arkadiusz Nakoniecznik, Wydawnictwo Prószyńki i S-ka, Warszawa 2012, s. 528.</span></b></b></span></span></span></span></span></span><p></p></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-53715451061996185252023-09-28T20:30:00.018+02:002023-09-28T21:17:50.350+02:00Miniaturzystka | Jessie Burton<div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrS-30N4wArUSumSPqKhjqUVeWLjw_3Lf40S274D2np1qj2KZ2MZ8oPBJOu5FoTmvwI3XA5r6601yaVF0tt5sVrrjUNqUcPxtQ25eA-ovBj23MvbIAVwYHsyDaYnEUN6NGNT7hcPPnoDJhgzYPlD4EewsyIsTyasB8K13kyAYHzdHNpykzF3x9xRl8jVo/s16000/DSC_1529.jpg" /></div>"<b><b>Myślałaś, że jesteś zamkniętą
skrzynką <br />wewnątrz innej zamkniętej skrzynki, mówi sobie Nella. <br />Okazuje się
jednak, że miniaturzystka widzi cię — widzi nas." <br /><br /></b></b><div style="text-align: justify;">Zimowe
konfitury i masło śmietanowe. Głowy cukru. Chłód i wilgoć płynące od strony
kanału. Amsterdam w jesiennych ramionach października, w roku 1686, wydaje się
dziwną, mroczną szkatułką, którą pragnie się trzymać za szkłem gabloty, ale nie
ma odwagi wkładać palców do środka. Amsterdam, w którym grzmią kościelne
kazania, a wszelkie bezbożne czyny karane są śmiercią. <b><b>Szkatułka, która
tylko z zewnątrz wygląda szykownie i bogato, za to w środku skrywa nieprzyjazny
mrok.</b></b> Podobnie jak dom, do którego trafia osiemnastoletnia Nella Oortoman.
Podobnie jak domek z miniaturami, który dostaje w prezencie ślubnym od swojego męża, kupca Johannesa Brandta. Wyniosła szwagierka Marin, służąca
Cornelia i ciemnoskóry służący Otto. Psy i ptaszek Peebo. <b><b>Miniaturzysta,
który przesyła Nelli maleńkie cuda, by ta wyposażyła swój domek. </b></b>Zagubiona
dziewczyna, odtrącana przez Johannesa, niechciana w domu Marin próbuje
odnaleźć swoje miejsce, choćby z pomocą — zdawać by się mogło... niewinnej zabawy. Jednak
Nelli wcale nie jest do śmiechu. Na
dodatek to nie mężczyzna śle jej miniaturowe przedmioty, których wcale nie
zamawiała. <br /><br />"To b ę d z i e nadzwyczajne — czymkolwiek się okaże". <i>Miniaturzystka </i>Jessie
Burton to powieść ekscytująca, pełna tajemnic, zakamarków, ale i przemożnego smutku. W sercach amsterdamczyków, w ich pogoni za
bogactwem, w duszach bohaterów tkwi mrok. Z początku wygląda, jakby zagnieździł się również w nowym domu
Nelli, ale z czasem można się zorientować, że <b><b>mnóstwo w nim ukrytego światła,
otwartych klatek, wolności, której tak bardzo brakowało ludziom tamtych czasów</b></b>
(zwłaszcza kobietom). Misternie skrojone miniatury, niosące przerażające
przesłanie nadają całej książce dużo klimatu, jednak to sama atmosfera
Amsterdamu, porywy Nelli, skrywane sekrety — wszystko to buduje niepowtarzalny
obraz. <br /><br /><b><b>"Nie odchodź, myśli Nella. Gdy odejdziesz, stanę się niewidzialna, tutaj, w tym korytarzu, i nikt już nigdy mnie nie odnajdzie". </b></b>Ja sama jestem zachwycona, pełna podziwu dla siły tej opowieści, jej ciężkości, ale również swojego
rodzaju magii. To dramat w pełnej krasie, historia dojrzewania i historia
utraty. Wyzwolenia oraz spętania. Nie do podrobienia i nie do zapomnienia. </div><br /></div><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">*** </span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />Burton Jessie, <i>Miniaturzystka</i></span><span style="color: #93c47d;">, tłum. </span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><span class="detail-value">Anna Sak</span>, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014, s. 464.</span></b></b></span></span>
Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-88780258710263115862023-09-22T08:53:00.006+02:002023-09-22T09:09:19.754+02:00Potwór z Florencji. Śledztwo w sprawie seryjnego mordercy | Douglas Preston, Mario Spezi<div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1h6a_DmUsWKlUmF7hq7yNIGmPSxW5glxdHVB8O1wtI-CB2bt-ayQvOEdpf9Rrm79n4AMjvhK2ulcY3LOCIjjEM89tI0XpQ8eh1AuTxwEh2K1NttAbX_RvVHkcFIkY8vUBmfvFLx-5bm4OBBvzEqkJatqI-mn-BRRoy3FENbLWjN8e38psRT-BetctOYA/s16000/2.jpg" /></div><b><b>"Przeistoczył się w mroczne zwierciadło,<br />w którym odbijało się <i>id </i>samego miasta </b></b><span>—</span><br /><b><b>jego mroczne fantazje, najdziwniejsze myśli,<br />najbardziej zatrważające przekonania<br />i uprzedzenia."</b></b><br /><br /></div><div style="text-align: justify;">Za każdym razem używa tej samej broni, choć morderstwa są w znacznym stopniu rozciągnięte w czasie. Beretta kaliber dwadzieścia dwa. Te same naboje. Podobny typ ofiar. Te same... "trofea" zabrane z miejsca zbrodni. W latach 1974-85 <b><b>seryjny morderca dopada siedem par, które wśród zachwycających florenckich wzgórz, sielskich łąk i gajów oliwnych, w ciemnych, odosobnionych zaułkach szukają chwili prywatności</b></b>. Mężczyznę zabija na miejscu, kobietę wywleka z samochodu i ciągnie po ziemi, naznaczając ją w okrutny sposób. Dziennikarz <i>La Nazione</i> Mario Spezi zostaje specjalnym korespondentem sprawy tego włoskiego Kuby Rozpruwacza. To on wymyśla mu przydomek: "Il Mostro di Firenze". I tak tworzy się upiorna legenda, mająca swoje krwawe i jak najbardziej realne podstawy. <br /><br />Potwór z Florencji, który miał posłużyć jako pierwowzór Hannibala Lectera (literackiej postaci stworzonej przez Thomasa Harrisa), mógł być kimkolwiek <span>—</span> księdzem, lekarzem, czyimś sąsiadem, a nawet... księciem. Podejrzanym stawał się niemal każdy, także sam Mario Spezi, który silnie zaangażował się w sprawę tajemniczego mordercy, poświęcając jej kawał swojego życia. Douglas Preston, znany amerykański pisarz, który myśląc o napisaniu kolejnej powieści, przeprowadza się wraz z rodziną do Florencji,<b><b> po poznaniu Maria Speziego również wpada w sidła tej intrygującej, nierozwikłanej zagadki kryminalnej</b></b>. Potwór z Florencji bowiem <span>—</span> mimo niekończących się tropów i donosów, imponującej liczby samozwańczych detektywów przybywających z całych Włoch, a nawet kilku aresztowanych i faktycznie skazanych (Salvatore Vinci, czy Pacciani) <span>—</span> wciąż stanowił i do dziś stanowi prawdziwą zagadkę. </div><div style="text-align: justify;"></div><div style="text-align: justify;"></div><div style="text-align: justify;"></div><div style="text-align: justify;"><br /><b><b>Książka Douglasa Prestona to lekko fabularyzowana literatura faktu, doskonałe true crime, napisane z niezwykłym polotem, oddające atmosferę Włoch tamtych lat (począwszy od lat 60.), ale i demaskujące absurdy włoskiego wymiaru sprawiedliwości oraz pracy tamtejszych śledczych. </b></b>Pasjonująca lektura, w której samego Potwora jest jak na lekarstwo, za to porywa nas śledztwo, urzeka plejada przedziwnych bohaterów, opisy krajobrazów, barwne opowieści z dreszczykiem. Autor w bardzo wciągający i sensacyjny sposób opisuje wszystko to, co przekazał mu o całej sprawie Mario Spezi (to pierwsza połowa książki), a także prezentuje własne (nieszczególnie miłe) doświadczenia z czasu dziennikarskiego śledztwa. Bezwzględnie zachwyciły mnie forma, styl oraz klimat całej książki, jednak muszę przyznać, że ci, którzy spodziewają się czegoś mocniejszego <span>—</span> choćby większego skupienia na samych zbrodniach, mogą czuć się lekko zawiedzeni. <br /><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***<br /></span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">Preston Douglas, Spezi Mario, <i>Potwór z Florencji. Śledztwo w sprawie seryjnego mordercy</i></span><span style="color: #93c47d;">, tłum. </span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><span class="detail-value">Kaja Gucio</span>, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023, s. 424.</span></b></b></span></span><br /></div><p style="text-align: justify;"></p>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-24818351761321779622023-09-14T21:08:00.028+02:002023-09-14T21:30:24.432+02:00Ruiny | Scott Smith<div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEii2G2fD0S1jfacGZUuGlGx2hs2Yd8_w2777SQ5nq9_OoqppVL083pRFjiObOnZlzWnj88DVeVVPWbAuF9WJb6lXF3rt05JyRXnwIKcIiuObEQQbozogWhJQt4-J3DQgxO8tpBQLFlCE5CVgbbpLzX5ZviZHujxEDglrrnUfZpUNUajt_pRVakz0gqMeN0/s16000/1.jpg" /></div><b><b>"(...) znajdzie siłę, żeby sięgnąć w głąb siebie,<br />w tę szczelinę, którą wyciął pod żebrami,<br />sięgnąć ręką i znaleźć winorośl,<br />złapać ją, wyrwać z ciała."</b></b><br /><br /></div><div style="text-align: justify;">Próżno szukać podobnie upalnego, iście wakacyjnego horroru <span>—</span> a przy tym niesamowicie mrożącego krew w żyłach! Pełnego realizmu i żywej grozy, w którym strach jest czymś namacalnym, a może nawet prozaicznym. <b><b>Odtąd już zawsze wzdrygniesz się, gdy źdźbło trawy muśnie Twoją łydkę, a kwiaty winorośli poruszą się smagane wiatrem. Motyw z <i>Ruin </i>Scotta Smitha jest nie do zapomnienia</b></b>, niezależnie, czy pozna się go w wersji filmowej (przeciętna produkcja z 2008 roku), czy w literackim pierwowzorze. I ja przypomniałam sobie, że już je kiedyś czytałam (pamiętam okładkę tamtego starego wydania), ale chyba dopiero teraz wywarły na mnie odpowiednio silne wrażenie. <b><b>Scott</b></b> <b><b>Smith stworzył doskonale skonstruowany, przerażający horror, który rozkręca się w optymalnym tempie, trzyma w napięciu i spełnia większość pokładanych w nim nadziei. </b></b>Warto pamiętać, że to, co naprawdę straszy w <i>Ruinach</i> jest bardzo dosłowne, mimo że atmosfera kipi od tajemniczości. Podobnie jest z bohaterami. Smith stawia przed czytelnikiem ludzi z krwi i kości <span>—</span> nieco stereotypowych młodych ludzi, wycieczkowiczów, nieprzygotowanych na czyhające na nich zagrożenie. <br /><br />Kilkoro znajomych, spędzających beztroskie wakacje w Meksyku, postanawia pomóc nowo poznanemu koledze w odnalezieniu jego brata, który zaginął podczas ekspedycji archeologicznej. Wyruszają w głąb meksykańskiej dżungli w poszukiwaniu ruin Majów. We znaki dają im się upał oraz wszechobecne insekty. Amy, Stacy, Eric, Jeff. Pablo i Marcus. Nieoczekiwanie <b><b>cała szóstka zostaje uwięziona na wzgórzu, które porasta wyjątkowo bujna roślinność. </b></b>Rozpoczyna się walka o przetrwanie. <br /><br />Podejrzewam, że większość potencjalnych czytelników <i>Ruin</i> jeszcze przed lekturą jest świadoma, jakim horrorowym motywem posłużył się Scott Smith. Tym, którzy nie wiedzą nie chcę psuć zabawy. <b><b><i>Ruiny </i>to taki </b></b><b><b>survival </b></b><b><b>horror, dość rozrywkowy, chociaż niestroniący od mocnych, niekiedy drastycznych scen.</b></b> Dobrze napisany, znakomicie stopniujący napięcie, unikający patosu, czy filozoficznych przemyśleń. Ta jego przyziemność to duża zaleta, bo i z całkiem przyziemnym (choć przecież niecodziennym!) strachem zmierzają się bohaterowie. Chętnie wrócę do niego po latach. <br /><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***</span></b></b></span></span><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">Smith Scott, <i>Ruiny</i></span><span style="color: #93c47d;">, tłum. Danuta Górska</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">, Wydawnictwo Vesper, Czerwonak 2022, s. 394.</span></b></b></span></span><br /><br /><p></p></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-7115911186109938242023-07-21T09:02:00.020+02:002023-07-21T09:27:55.072+02:00Śmierć na Nilu | Agatha Christie<div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmQzoXILEt00BAtkbenMV2gYMy8Rl-D6liZFb7rQPd8e2vzQjY8d9-UGTlZ_K2k5l5BsGdm4Z00RTlhrTI79spnx2TgPY5rURRH6mRVldVUqnUjy-uF0LHR_y28MU4brL8Qj0Co098UbBGOumZkhvwL_rD0c5RwvubeyPUf-12_pP0OUhXgch96rXU5yo/s16000/DSC_2414.jpg" /></div><b><b>"— Wobec tego skąd pan wie?<br />— Jestem Hercules Poirot i nie muszę wszystkiego <br />dowiadywać się od ludzi." </b></b><br /><br /></div><div style="text-align: justify;">Dziwnie czytać kryminał, kiedy jeszcze przed lekturą zna się rozwiązanie zagadki, sprawcę, jego motyw, wszystkich bohaterów. Jednak urok kryminałów Agathy Christie, jak i sama historia przeważyły szalę, dlatego zdecydowałam się poznać literacką wersję jednego z moich ulubionych filmów. Mowa o ekranizacji z 1978 roku w reżyserii <span itemprop="name">Johna Guillermina, w której jedną z głównych ról gra niesamowita Mia Farrow. Do filmu mam duży sentyment, choćby dlatego, że oglądałam go tuż przed własną wyprawą do Egiptu, w tym przed... rejsem po Nilu. W produkcji urzekły mnie niezapomniane postaci, klimat, cała intryga, która w czasie czytania książki niestety nie zrobiła już na mnie takiego wrażenia, głównie z tego względu, że dobrze ją znałam. <b><b>Miło było jednak przywoływać z pamięci twarze i łączyć je z nazwiskami bohaterów, poddać się ujmującemu tokowi opowiadania, nienagannemu stylowi pióra Agathy Christie</b></b>, ale i przypomnieć szkolne czasy, gdy zaczytywałam się w jej kryminałach, wypożyczając z biblioteki znacznie już wyświechtane egzemplarze. To wszystko (zwłaszcza sentyment do filmu) sprawiło, że dałam się porwać<i> Śmierci... </i>z dużą ekscytacją. Prawdziwa klasyka, która się nie starzeje, choć uroczo trąci myszką. <br /></span></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;"><b><b>Herkules Poirot udaje się na zasłużone wakacje do Egiptu. </b></b>Przy okazji obserwuje współtowarzyszy swojej wyprawy. Niektóre osoby szczególnie zwracają jego uwagę, jak choćby małżeństwo Doyle'ów, śledzone przez zazdrosną młodą damę. Jacqueline nie może przeboleć, że Simon porzucił ją dla bogatej Linnet, dlatego swoją obecnością stara się uprzykrzyć parze podróż poślubną. Simon i Linnet, usiłując uciec od natrętnej dziewczyny, udają się w nieplanowany rejs po Nilu. Tam jednak okazuje się, że nie tylko Jacqueline może stanowić dla nich zagrożenie, zaś wkrótce dochodzi również do zbrodni. <br /></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;"><b><b>Plejada nietuzinkowych bohaterów, atmosfera egzotycznej wycieczki, ekskluzywny rejs i tajemnicza zbrodnia. Do tego wszystko kipi od emocji i sekretów. </b></b><i>Śmierć na Nilu </i>to wspaniała literacka przygoda, którą chciałoby się przeżywać w nieskończoność. Nie miałam dość ani barwnych uczestników wyprawy, ani zabawnie nieskromnego, sympatycznego detektywa. Oczywiście znów nabrałam ochoty na kolejne kryminały Christie, jak i ponowny seans filmu. <br /></div><div><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">*** </span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />Christie Agatha, <i>Śmierć na Nilu</i></span><span style="color: #93c47d;">, tłum. </span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><span class="detail-value">Natalia Billi</span>, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2019, s. 344.</span></b></b></span></span><p></p></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-16764153554877866972023-07-17T20:05:00.040+02:002023-07-17T20:39:46.619+02:00Puste mogiły | Dominik Łuszczyński<p style="text-align: left;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg96Um_L3tm7gtvlHLD8RK9MQenzYbiGBn-f1XVDRmBb_yiCeHmtY6sjHQd84q5t0LlqLWDOy8-zTyeCvb4gX9_6e1TPnWt3p0yRRTFWURrvng0mmcfM9e7lnpIgHs3JnsPgIl1bIRue9GJQLp5hFvQAIl5m3Mc0OFdw12c0hSgZnhUZ5VJbxA03uO5dBE/s16000/DSC_2462a.jpg" /></b></div><b><b>"<span>— I jakże to będzie, proszę ojca? Nigdy nie wierzyłem, </span></b></b><br /><b><b><span>że takie coś stanie się u nas (...)</span></b></b><br /><b><b><span>— W zło nie wierzyłeś?"</span></b></b> <br /><br /><div style="text-align: justify;">Chociaż Dominik Łuszczyński przyzwyczaił nas do nieco innego rodzaju literatury (nadal w pamięci mam wybitny <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2022/10/ogrod-konajacych-dusz-dominik-uszczynski.html" target="_blank"><i>Ogród konających dusz</i></a>, czy niezwykłe <i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2019/10/choray-z-pogranicza-czasu-dominik.html" target="_blank">Chorały z pogranicza czasu</a></i>, jak i serię dla dzieci <span>— </span><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/search/label/Strachociny" target="_blank"><i>Strachociny</i></a>, której od niedawna można posłuchać również w formie audiobooka), to <i>Puste mogiły</i> wciąż mają w sobie wiele cech właściwych twórczości tego autora. Co ciekawe, po dość specyficznym, stylizowanym na starodawny, nieco archaicznym stylu, w jakim zostały napisane <i>Ogród</i>, czy <i>Chorały</i>, tym razem dostajemy <b><b>bardzo współczesną pozycję, która ma szansę dotrzeć do zgoła większej liczby odbiorców</b></b> <span>—</span> oczywiście wciąż rozmiłowanych w powieściach grozy, tylko może nieco... mniej wymagających. <b><b><i>Puste mogiły</i> bowiem to melanż mrocznego thrillera z rasowym horrorem.</b></b> Nie stronią od dość mocnych, momentami brutalnych opisów (co może spodobać się amatorom takiej literatury, ale i odstraszyć wrażliwsze osoby), jak również oscylują wokół niepokojącego, tajemniczego tematu bliższego klasycznej grozie (czyli temu, z czym kojarzy mi się twórczość Łuszczyńskiego <span>—</span> przynajmniej ta przeznaczona dla dorosłego odbiorcy). <b><b>Element zaskoczenia, sprytne stopniowanie grozy, niesamowite plot twisty. Poza tym szaleństwo i dawne strachy, które wciąż mrożą krew w żyłach.</b></b> Jak wielkie zło mogą wyrządzić zwyczajne wiejskie zabobony, zwłaszcza jeśli kryje się za nimi szczypta prawdy...<br /><b><b><br />Wieś Siedlany. To tam wiele lat temu, w czasie pewnej procesji w Boże Ciało zdarzyło się coś okropnego. Coś, co odbiło się piętnem na wszystkich mieszkańcach.</b></b> I właśnie do Siedlan postanawia przeprowadzić się Weronika Sobczak, młoda, poczytna pisarka, która pragnie w spokoju spędzić ostatni miesiąc ciąży. Weronice w przeprowadzce pomaga Adrian, jej agent literacki, z którym kobieta nieoczekiwanie zaczyna wiązać nadzieje na przyszłość. Jednak atmosferze Siedlan daleko do wiejskiej sielanki. Wrogie spojrzenia sąsiadów oraz nieprzyjemna wizyta miejscowego księdza budzą w Weronice coraz większe obawy. Tylko, czy niebezpieczeństwo, jakie na nią czyha, pochodzi jednie od nieprzyjaźnie nastawionych mieszkańców? <br /><br />Choć przedstawiłam fabułę<i> Pustych mogił</i> jakoby opierała się głównie na przeżyciach Weroniki, to jednak cały ten thrillerowy, pozornie wiodący wątek wydaje się mieć poboczne znaczenie. <b><b>Najbardziej urzekł mnie mroczny początek książki, tajemnicza historia z tła, która niezwykle oddziałuje na wyobraźnię.</b></b> Ta klimatyczna horrorowa strona <i>Pustych mogił</i> sprawiła, że przymknęłam oko na pewne mankamenty powieści <span>—</span> dość szybko postępujące wydarzenia, drastyczność scen (co tam się na końcu działo, przechodzi ludzkie pojęcie!), nieszczególnie (przepraszam, jeśli to duży spoiler) szczęśliwe zakończenie, jak i bolesny brak korekty (tu akurat zawiniło wydawnictwo). Rozumiem jednak samą koncepcję, podziwiam umiejętność stworzenia niepowtarzalnej atmosfery <span>—</span> <b><b>zapadła wieś, wyklęty cmentarz, zderzenie z prawdziwym obłędem i zaściankowym strachem. Ten moment, gdy już nie wiadomo, czy najbardziej przerażają zjawy i klątwy, czy może... zwykli ludzie.</b></b> I nie szokujące opisy, albo bulwersujące sceny, lecz ludzkie zaślepienie oraz żądza zemsty są tymi najbardziej przerażającymi elementami całej powieści. <br /><i><br />Puste mogiły</i> to przestroga. W pewnym momencie dotarła do mnie również groteskowość pewnych wydarzeń, zamierzone przerysowanie. <b><b>Znając twórczość Dominika Łuszczyńskiego, można dostrzec w <i>Pustych mogiłach</i> próbę zderzenia powagi klasycznych dział literatury grozy z uwspółcześnioną wersją taniego thrillera dla mas. To taki lekki horrorowy pstryczek w nos.</b></b> Do tego bardzo wciągający. Myślę, że czytanie <i>Pustych mogił</i> z tą świadomością <span>—</span> w ramach rozrywki <span>—</span> może przynieść wiele ekscytacji z lektury. Jeśli zaś ktoś szuka prawdziwie poważnego, misternie skonstruowanego dzieła, któremu trzeba poświęcić dłuższą chwilę, z całego serca polecam <i>Ogród konających dusz</i>. <br /></div><div style="text-align: justify;"><p><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***</span></b></b></span></span><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">Łuszczyński Dominik, <i>Puste mogiły</i></span><span style="color: #93c47d;">, </span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">Wydawnictwo Dom Hororu, Wrocław 2023, s. 206.</span></b></b></span></span><br /></p></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-77307801871653071412023-07-14T09:03:00.003+02:002023-07-14T09:05:11.802+02:00Dinks | Martin Widmark, il. Emilia Dziubak<div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiA-PCr9ulLS3P5N1lgXTYuzUOoWdH2_jvfH1ybt4S5Mo-PVeZhDrnwZaY5cokbxRsUblt9O8Tzr3jNYjCsX-W9Y6ple_qmjvGyvyU8IMCo03nWEF90IU_gsRxF8McNoXx4pwZ2Vav_V5Bb4QKvR0z6nzNTJcH2t8hSwzYYI4uCsnX4BKuWl7DQIPuEok/s16000/DSC_2382.jpg" /></div><b><b>"</b></b>—<b><b> Mamy problem, bo ludzie generalnie <br /></b></b><b><b>zbyt dużo nie myślą </b></b>—<b><b> odpowiada robot. <br /></b></b><br /></div><div style="text-align: justify;">Martin Widmark przyzwyczaił mnie do melancholijnych, nastrojowych książek, których klimat potęgują cudowne ilustracje Emilii Dziubak. Czy była to <i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2019/03/duga-wedrowka-martin-widmark-emilia.html" target="_blank">Długa wędrówka</a></i>, czy <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2017/10/dom-ktory-sie-przebudzi-martin-widmark.html" target="_blank"><i>Dom, który się przebudził</i></a> — za każdym razem kończyłam ich wspólne dzieło prawdziwie wzruszona i przejęta. Wydawało mi się, że z <i>Dinksem </i>będzie nieco inaczej. Dotyka on dość współczesnego i z pozoru mało emocjonującego tematu. Szykowałam się na odrobinę humorystyczną, choć ważną historię o zagrożeniach związanych z rozwojem sztucznej inteligencji. Dostałam opowieść o robociku (z którego śmiał się mój trzylatek), który wyręcza w pracach domowych dwójkę głównych bohaterów. <b><b>Zabawną i straszną zarazem, wciąż jednak poruszającą</b></b>, mimo że w zupełnie inny sposób niż dotychczasowe książki tego duetu. <br /><br />Kilka dni przed Wigilią, podczas gdy Walter piecze ciasto i szykuje dom na święta, jego brat Rutger konstruuje małego robocika, który ma pomóc braciom w ich domowych obowiązkach. Dinks z czasem coraz bardziej się rozwija i zaczyna przesadnie ingerować w życie Waltera i Rutgera. <b><b>Czy to, co wydawało się zwyczajnym ułatwieniem, może stać się... największym wrogiem? </b></b><br /><br /><b><b>Oto jak technologia jest w stanie zawładnąć naszym życiem, jeśli tylko jej na to pozwolimy.</b></b> <i>Dinks </i>to dość niepokojąca, ale i pouczająca historia, która powinna spodobać się nie tylko dzieciom. Starszego odbiorcę przekona, że może nie zawsze warto opierać się na technice i częściej doceniać pracę własnych rąk. Młodszego z początku rozśmieszy uroczy robocik, jednak myślę, że dzięki prostej treści i sugestywnym (jak zwykle wyjątkowym!) ilustracjom zrozumie również płynący z niej przekaz.<br /><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKg66XwUHLJKPw9B_rpB7WKsP1q96ZZOR-2gaYlJTbazMripikMSe0I1wgDU6Qs_y7K-RCfpvSnusiEhqdjw_hCSUNqYJ1hjPKs56HgeEabM6EGCbqWo3yn9x6A1mVNYjLUHW8H9UeAWeB1W7B-pyqvPQPGJoH9zbUnnkVByccuCDPWmBsyfsx4SAuRfU/s16000/DSC_2384.jpg" /></div><br /><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFZDDNjM3RCY0EawOFIXvyLY5PHjXU6g6qgmCnbvx9HW-QKP2PCZowuNHGdLLz3S7xa7SZd88Avw7z6o4x1xnXhf2IeTpyxI3qiQHNf-nAk3gUTACXCYehnR7MBsa7D6IftXTEZl5u0expkeNyZ8MNntis716pOSm3mieUltnrDIbraSeQZXX6jq7qD4o/s16000/DSC_2385.jpg" /></div><br /><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ6Vu2E4n9yjS08uwEfokVPmLz-oNBgGTuixaC_R5CoSS-wsdvY0iduitI5vobomKbBVd9HtvaE8epYqk-_FJEqN7kHm8IB419O16Of3zWyd_PzvJLM_4lCDdaK_8wFoanc9IP0le-Vz6tB_lmzXonxAZmAqvcIsKGTRVHZe-_ht6Yy0xd_52M7CqlSMc/s16000/DSC_2386.jpg" /></div><br /><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIvpVrnbM4wJ40nhrd8bTtmPYIqYa_IAmqoPjflxkASRGkKb6EBt_Ck62d7XX7JSnNxYHE_wznDmQrVqPttatgxiO5aKfNgSqrppIA7yqF5Rhk-s6PIjVrFn6onfuNw57svsPaPPHPKZFPBwTYaa8Y3LjJYBkFLdjQjqeCcflO-vqKodHLFy5QlNxFgF8/s16000/DSC_2388.jpg" /></div><br /><b><b><span style="color: #93c47d; font-size: small;">***</span></b></b><b><b><span style="color: #93c47d; font-size: small;"><br />Widmark Martin, <i>Dinks</i>, il. Emilia Dziubak, tłum. Marta Dybula, Wydawnictwo Mamania, Warszawa 2023, s. 32.</span></b></b><br /><p><span style="font-size: small;"><span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br /></span></b></b></span></span></span></span></span></p><hr /><div style="text-align: center;"><b><b>Za szansę poznania <i>Dinksa </i>dziękuję wydawnictwu:<br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://mamania.pl/" target="_blank"><img alt="https://mamania.pl/" border="0" data-original-height="472" data-original-width="1091" height="138" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNSeFyimDbDlOra-Jp_dyUoAcfwF0J06icoTBaA75FV1j2MN4yKwTotuC1xjdZOXMN0JC5ynM1rOZRFqC2z4n_fRlSoiublCJkVXhQAIFA1Cqh0auiHvaQu41rOKD-gb5FIt007x5V5j0/s320/logo_2_big.png" width="320" /></a></div></b></b></div><p></p>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-22484690516730184252023-07-03T20:37:00.016+02:002023-07-03T20:40:57.099+02:00Koniec Wieczności | Isaac Asimov<div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSY65bEk3Yaq0b3hGJyTJsh-pkPCSLhehUGGpye4df0Ef0xFBe6hn3xYvjrcl7JvpjAIFP4hDq1qQXNtnIi8Phq4HeS34CVNgiqWpftet0y2gSqnX5_SXZ5P-UK0rKDEYeWcM5uP3aRg8HBOGCXjoUnoNUVUn7Wj5lkc_tUEULGpioQeCsESnEzGm4n-w/s16000/DSC_2093.jpg" /></div><b><b>"(...) szukamy momentu w czasie, <br />kiedy można dokonać małej zmiany, by spleść to, <br />co jest, z tym, co mogłoby być, i otrzymać nowe to, co jest, <br />a wtedy szukamy nowego <i>być może</i>, stale i stale..." <br /></b></b><br /></div><div style="text-align: justify;">Dla Wiecznościowców czas ma szczególne znaczenie. Wędrują przez Stulecia, dokonując drobnych, acz istotnych Zmian Rzeczywistości, wpływających często na historie epok. Nie szukają swojego miejsca w żadnym Stuleciu, bo nigdzie nie mogą pozostać na dłużej. Badają możliwości, szukają wyjść, <b><b>dokonują nawet niewielkich poprawek w przekonaniu, że udoskonalają świat.</b></b> Nie zakochują się, nie zakładają rodzin, gdyż nie to jest ich przeznaczeniem. Jednak podczas jednej z misji Andrew Harlan poznaje <span>Noÿs Lambent, dla której gotowy jest złamać zasady, jakie obowiązują go jako Wiecznościowca. Zwłaszcza gdy dowiaduje się, że po kolejnej Zmianie </span><span>Noÿs może zwyczajnie... zniknąć. <br /></span><b><b><br />Ciekawa koncepcja, jak na powieść z 1955 roku. Podobało mi się zainteresowanie Harlana historią Prymitywu, podobał motyw kotła, który umożliwiał przemieszczanie się w czasie. </b></b>Podobało nawet zakończenie, choć podczas samej lektury miałam bardzo ambiwalentne odczucia, a nawet byłam przekonana, że nic już nie uratuje <i>Końca Wieczności </i>w moich oczach.<b><b> Niestety w żaden sposób nie przemówiła do mnie historia miłosna</b></b>, choć myślałam, że będzie
interesującym elementem — w końcu zdawała się być zapalnikiem wszystkiego, jak i
podstawową motywacją głównego bohatera. Jedyna kobieta, która występowała w
książce, była w zasadzie bezbarwna, potraktowana w sposób
przedmiotowy. Nie umiałam uwierzyć ani jej, ani Harlanowi. Z drugiej strony może warto przymknąć oko na mankamenty, osobiste antypatie, czy też nieco kulejący styl Asimova, i zaczekać na niezłą końcówkę. Ja sama raczej <b><b>nie miałam serca do tej powieści</b></b>. Podziwiam pomysł, znam literackie możliwości autora (chociażby z <i>Preludium Fundacji</i>), coś trzymało mnie do samego końca, jednak ani razu nie wciągnęłam się porządnie w fabułę. Wiem, że <i>Koniec Wieczności </i>zbiera wspaniałe opinie, ale dla mnie nie będzie to niezapomniana powieść sci-fi. <span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br /><br />*** </span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />Asimov Isaac, <i>Koniec Wieczności</i></span><span style="color: #93c47d;">, tłum. </span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><span class="detail-value">Adam Kaska</span>, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2022, s. 264.</span></b></b></span></span></div><p><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br /></span></b></b></span></span></p><hr /><div style="text-align: center;"><b><b>Książkę przeczytałam w ramach wyzwania czytelniczego:<br /><br /></b></b></div><b><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2022/12/przestrzeniowe-wyzwanie-czytelnicze-sci.html" target="_blank"><img border="0" data-original-height="154" data-original-width="300" height="154" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicb0gEQAmzPJfODNZhR2BpNO-Ur3bmTRWSBTqp09qrFQ9VFd6edQ718F7gSOwEoVGzsHjCVwxkng0arEQP-1sDzsf41Zz5DO5v8Ar4qSZ4aryo2DpqDJwMsoHXqXX28xK19XlrI_RWWL79sGdi-bRfLpOR3JvhFNUoKv_OfO-hlKNW5WG9XQ3OvpcL/s1600/Przestrzeniowe%20wyzwanie(2)(1).png" width="300" /></a></div></b><p><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"> </span></b></b></span></span></p>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-78064738838243457392023-05-29T10:48:00.026+02:002023-05-29T11:18:47.063+02:00Dreamland. Opiatowa epidemia w USA | Sam Quinones<div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBxuBc4YdJgyL3T-U1d2WDFk78TnjGE4i4DnkVmb3QBpfUWTSTTY7ppVYh9N66RdXYOyNQLZYRK7gYyfrsjS4RNsyHX6T_YN_ln-RMObzdjEYSMBHCCvk6wfdkm7STEi9fGWFTbBmqoQt1lccJz3zE_o7G7NViJNVrM8oNmqQxDBEB4BlJJEvZfs03/s16000/DSC_1962.jpg" /></div><b><b> "Za tabletki można było kupić wszystko </b></b><span>—</span><br /><b><b>płyty DVD, lodówki, wizyty u dentysty (...)."</b></b><br /><br /></div><div style="text-align: justify;">Zaczęło się z pozoru niewinnie <span>—</span> od leczenia bólu.<b><b> Sam Quinones w doskonale reporterskim stylu prowadzi nas przez opiatową historię Ameryki.</b></b> Od sprytnie rozreklamowanych środków, których nie mogło zabraknąć w podręcznej apteczce każdej pani domu (typu Valium), pękających w szwach gabinetów lekarskich, z których każdy mógł wyjść z receptą na wybrane środki przeciwbólowe, klinik leczenia bólu ("fabryki prochów"), po przemytniczy świat zwykłych chłopaków z Meksyku (chłopaki z Xalisco), rozwożących samochodami heroinę ("czarną smołę") w balonikach. Historie w <i>Dreamland</i> przeplatają się jak w kalejdoskopie, zmyślnie roztaczając przed czytelnikiem atmosferę, jaka panowała w latach 80-tych i 90-tych w USA, jak i zmierzając do ukazania okrutnych statystyk przedawkowań. <br /> <br />Jako punkt odniesienia Sam Quinones obrał świetnie prosperującą, tętniącą życiem pływalnię w Ohio w Portsmouth <span>—</span> tytułowe Dreamland, które z biegiem lat stało się smutnym symbolem amerykańskiego upadku. To, co z początku nie wzbudzało niepokoju, przerodziło się w falę uzależnień wśród młodych ludzi. Środki farmakologiczne (wszelkie opiaty, a szczególnie słynny lek OxyContin) <b><b>przepisywane przez lekarzy miały tylko... koić ból.</b></b> Ich silnie uzależniające właściwości, zapotrzebowanie na coraz większe dawki idące w parze z coraz dłuższymi kolejkami do przychodni lekarskich, sprawiły, że<b> <b>koncerny farmaceutyczne rosły w siłę, podobnie jak sąsiedzki handel lekami, czy wreszcie heroiną</b>. </b>Narkotyczny biznes kwitł. W latach 90-tych wielu Amerykanów zostawało przedstawicielami firm farmaceutycznych, a lekarze przepisywali te same leki w tych samych dawkach, niezależnie od dolegliwości chorego. <br /><br />Nie zdawałam sobie sprawy, że temat opiatów może mnie tak wciągnąć (choć i dość przerazić).<b> <b>Autor przedstawił problem z wielu perspektyw, przenikając rozmaite środowiska.</b></b> Jednak mimo że dowiedziałam się rzeczy, o których nie miałam pojęcia, co poszerzyło moją wiedzę o sytuacji w USA (czy o przemyśle farmaceutycznym w ogóle), to momentami miałam wrażenie, że książka jest trochę przegadana, a niektóre snujące się opowieści zaczynały mnie pod koniec męczyć, choć było to raczej moje osobiste zmęczenie tematem, niekoniecznie zaś spadek formy autora. <i>Dreamland </i>otwiera oczy i warto przyjrzeć się całej historii, ponieważ jest ona wciąż zatrważająco aktualna. <br /></div><div><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***<br /></span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">Quinones Sam, <i>Dreamland. Opiatowa epidemia w USA</i></span><span style="color: #93c47d;">, tłum. </span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><span class="detail-value">Jan Dzierzgowski</span>, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016, s. 520.</span></b></b></span></span><p></p></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-58784144735797276702023-05-12T16:25:00.007+02:002023-05-12T16:38:26.214+02:00Wyśnione zwierzęta. Podróż na dobranoc | Emily Winfield Martin<div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkYpLBEoxTz7VQeDo_GpAkZdw0xvlz0pQqEDJuXPL6SNWFCIhe57PxgmDYaqESEXxZZhavy7rpQQkqxcJH_RylxAMsRntr9E3u9VYtdqU2GHaz1630e62ilxBeLEUkiuT2lEEAl0q35CWMqwBsNbM8c0ijdVwJs71kqrQwkxHH-tD-4dLz5AIHJoEJ/s16000/DSC_1823.jpg" /></div><b><b>"A wnet czyjeś płetwy, skrzydła<br />zaprowadzą cię do snu."</b></b><br /><br /></div><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: justify;">Emily Winfield Martin znałam już z <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2020/10/kiedy-na-ciebie-patrze-emily-winfield.html" target="_blank"><i>Kiedy na ciebie patrzę</i></a> oraz <i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2022/01/sniezyczka-i-roza-emily-winfield-martin.html" target="_blank">Śnieżyczki i Róży</a></i>, dlatego nie miałam wątpliwości, że kolejna książka tej autorki znowu mnie zachwyci. Zresztą, wystarczyło spojrzeć na okładkę. Te subtelne, ciepłe, niesamowicie bajkowe ilustracje naprawdę przyciągają wzrok. <b><b><i>Wyśnione zwierzęta. Podróż na dobranoc</i> to książka-usypianka, wyciszająca, wprowadzająca w spokojny, błogi nastrój. Sprzyja snuciu marzeń i rozwijaniu wyobraźni. </b></b>Nawet nasz Najmniejszy, zakochany głównie w samochodach i opowieściach o komiksowych superbohaterach, oglądał <i>Wyśnione zwierzęta </i>jak urzeczony. Podobały mu się łagodne pyszczki zwierząt, wymyślne pojazdy, leśne skrzaty. Z zainteresowaniem słuchał rymowanek, które co rusz wywoływały uśmiech na jego twarzy. <br /><br />"Na spotkanie z przyjaciółmi może niedźwiedź cię poniesie...". A może lis? Daj się porwać jakiemuś zwierzątku prosto do krainy snów. Może trafisz do mysiej norki, albo do kryjówki syren. Piękne i urokliwe <i>Wyśnione zwierzęta</i> to prawdziwa uczta dla małych marzycieli. Wprawia dziecko w dobry nastrój, uspokaja <span>—</span> co przed snem jest niezwykle ważne. <b><b>Mnie samą wzruszają styl ilustracji oraz wrażliwość twórczości Emily W. Martin.</b></b> Czekam na kolejne jej małe cuda. <br /><br /></div></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEU5XYLUY0I4lasm6hUqlhZ2UqEMYOuGNC_kgPDZXyAes0p-ZwgZ4jYMn7qEk4aDx0JQL3j_y9W8-XZfB5DPAW0i80ZNScMGWKTu78rWjRfb15LxDa4B13jL-VxfmNFUcgC-4efTBmABgaCM3FoIItH7kq1jcQIRb9MAGOkfXP4GQV46ykL2_oQmxR/s16000/DSC_1826.JPG" /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-bR8le5uYOTULw3kUj_kLSbrNCuXf2i1LWS2CyEDFG7EkNrPUnWNn2oDt9_W7Vih6Ej2TTejDGZnkJ8-mC_hkWR7Xv5HhmJ0JugfomBBKbEto6q9Kph92WLgcqjq05OFf9oiTL3Y3qH2gzfCFjMBRG6L4fzLdS9M0xshsM0NOzxvO-mz4PcypnKNZ/s16000/DSC_1829.JPG" /></div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivACwRfqdMkuqPpkCf8Qi9rju8OCS3QGXvSHUM3-Nbo73yOiEekcwv05ZvjBBrqCmD8mYXuEnpvgkylLdA7k4t6_-ltz95peLECyqibEDq1dp-FrNwLKrZy2NjhRE5OYOAxg_Te2z39Kd-yT0hxAx-dgEITC3tj3nhupM_iEEsxod6pMhCCToYBNpA/s16000/DSC_1830.JPG" /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7BZUToeyqDsifXsbpYF57-I9F-AI6suXDDR4ptH2YYeWN2ZWcx1Vg6EhJ5cKA3YWWD4mGYQmXEFsc2kxS18_YD8OgOrjKds4QhyifMjuc_bTPnn5r3KL2ZOwkXXJdNFNj1nJ7BRMy422C4gT0MvNNuHUu0u6qHr1uYzz8-4sp5aHtfibz29wHfWhT/s16000/DSC_1831.JPG" /></div><br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />Martin Emily Winfield, <i>Wyśnione zwierzęta. Podróż na dobranoc</i></span><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;">, </span></span></b></b></span></span></span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;">tłum, Zofia Raczek, Wydawnictwo Mamania, Warszawa 2023, s. 40.</span></b></b></span></span></span></span></span><br /><br /><br /><hr /><div style="text-align: center;"><b><b>Za tę piękną podróż do krainy snów<br /> dziękujemy </b></b><b><b> (razem z Najmniejszym) </b></b><b><b>wydawnictwu:<br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://mamania.pl/" target="_blank"><img alt="https://mamania.pl/" border="0" data-original-height="472" data-original-width="1091" height="138" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNSeFyimDbDlOra-Jp_dyUoAcfwF0J06icoTBaA75FV1j2MN4yKwTotuC1xjdZOXMN0JC5ynM1rOZRFqC2z4n_fRlSoiublCJkVXhQAIFA1Cqh0auiHvaQu41rOKD-gb5FIt007x5V5j0/s320/logo_2_big.png" width="320" /></a></div></b></b></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-5520555585511996682023-04-11T21:48:00.016+02:002023-04-12T08:42:57.487+02:00Pod sztandarem nieba. Wiara, która zabija | Jon Krakauer<div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOUOmFV2anCr_vhzDS9F0hg7YnzH-TGlHU4-Amo7fPge3SMKk7NXd0ThBi8FXk4_e_BhL_6ehQvfk5fgmogoakQnSRivvUVL1LMMnqi2OMiqnNUzzLo6zgvG68_GfQP_DqEKUOmm3yxW73qEXV7dKzz8Csi8cdvqNY9KrtXMO00NMqD1Ty8rvzJT-t/s16000/DSC_1706-3.jpg" /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><b><b>"Kiedy przemawiał do tłumu, każdy ze słuchaczy miał wrażenie, <br />że prorok mówi bezpośrednio do niego, wyczuwa jego potrzeby duchowe, <br />najskrytsze nadzieje, lęki i pragnienia."</b></b><br /></div><br /></div><div style="text-align: justify;">Twierdzą, że są ulubieńcami Boga. W przeciwieństwie do ich fundamentalistycznego odłamu, wyrzekają się poligamii, choć ich prorok i założyciel Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (w skrócie LDS) Joseph Smith miał... 33 żony. <b><b>Mormonizm. Najszybciej rozwijająca się religia Ameryki. Z "na wskroś amerykańską" Księgą Mormona</b></b>, odwołująca się do starotestamentowych tradycji. Księgę miał przełożyć na angielski Joseph Smith, po tym jak ukazał mu się anioł Moroni. Księga Mormona wraz z Naukami i Przymierzami oraz <i>Perłą Wielkiej Wartości</i> to, obok Biblii, podstawowe pisma święte mormonizmu. Z religii stworzonej przez Smitha wyszło mnóstwo sekt <span>—</span> prorok bowiem początkowo twierdził, że Bóg przemawia do wszystkich i każdy może usłyszeć Jego głos. Z mormońskiej rodziny pochodził Dan Lafferty, zagorzały mormoński fundamentalista, który wraz z bratem Ronem, działając "zgodnie z wolą Boga", 24 lipca 1984 roku zamordowali Brendę Lafferty i jej 15-miesięczną córkę Erikę. Ta okrutna zbrodnia położyła się cieniem na świecie mormonów. Jednak nie tylko ona. <br /><br />Jon Krakauer nie ogranicza się do opisu tego makabrycznego zdarzenia, które początkowo zdawało się być głównym tematem całego reportażu. <b><b>Pisarz prowadzi nas przez historię mormonizmu, usiłując ukazać religijny fanatyzm</b></b>, dążenie do władzy, manipulacje, hipokryzję. Bardzo interesująco przedstawia sylwetkę charyzmatycznego Josepha Smitha, opisuje objawienia, jakich doświadczył, proces powstawania Księgi Mormona. Wspomina o jego następcach, o trudnościach, z jakimi musieli zmierzyć się wyznawcy, o próbie wprowadzenia do tradycyjnego mormonizmu "nowego przykazania" <span>—</span> zasady wielożeństwa. Fundamentalistyczni mormoni wciąż jawnie praktykują poligamię, choć jest ona zakazana w USA. Przeraża tragedia młodych dziewcząt, które muszą wychodzić za mąż za dużo starszych mężczyzn, często blisko z nimi spokrewnionych. Przeraża również zbrodnia w rodzinie Lafferty'ch, zważywszy na tak silne podłoże religijne. <br /><br /><i>Pod sztandarem nieba</i> Jona Krakauera to bardzo solidny i bogaty reportaż, którego tematyka wyjątkowo mnie interesuje. Krakauer nie sili się na tanie efekciarstwo (choć temat sam się o nie prosi), nie stara się zaszokować, nie stopniuje napięcia. Bardzo metodycznie przedstawia całą historię, ukazując ją na tle czasów, jakie panowały w Ameryce, kiedy rodził się mormonizm. <b><b>Podobała mi się ta surowość oraz dokładność, i choć nie pogardziłabym elementem sensacyjnym, jestem pod wrażeniem, jaki ogrom pracy wykonał autor.</b></b> Inny problem to... wiedza. Zanim przeczytałam <i>Pod sztandarem nieba</i>, wiedziałam już sporo o mormonach i mormońskich fundamentalistach. Sama zbrodnia, która z początku wydawała się być <i>clou </i>książki, zeszła na dalszy plan, i kiedy przyszło do jej opisywania, moje zainteresowanie nią trochę zmalało, ponieważ już byłam pełna wielu innych informacji. Cały reportaż nie porwał mnie tak, jak tego oczekiwałam, ale trudno zarzucić mu coś więcej. Dla osób, które chcą dowiedzieć się czegoś o mormonizmie będzie prawdziwą kopalnią wiedzy. <br /> <span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />***<br /></span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">Krakauer Jon, <i>Pod sztandarem nieba. Wiara, która zabija</i></span><span style="color: #93c47d;">, tłum. </span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><span class="detail-value">Jan Dzierzgowski</span>, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016, s. 392.</span></b></b></span></span></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-87970877665425148682023-04-03T20:44:00.012+02:002023-04-04T09:59:32.636+02:00Cześć i czołem. Kluski z rosołem! | Agnieszka Elbanowska, il. Agata Dudek<div><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg44wepi6vsqBdB8aFR7LSCwZEe7lR0PY1ZjMSphFPpnOM_koN5YYCDqAYbXMKtNoSv2-KObQq4O0he0MNPBuJmkljh9Dum5ikw0qjm2wZm4cWeQH9ZUvIRBSMCpI8nMX28oWoDotT7oZrm_N_YK_vg_nzbxKHLMTftZhHmZ5VUjtldzv7Ey-RwzywL/s16000/DSC_1622.jpg" /></div><b><b>"Cześć i czołem!<br />Zajmij się naszym zwierzęcym zespołem!"</b></b><br /><br /></div><div style="text-align: justify;">Tak się złożyło, że książeczki Agnieszki Elbanowskiej i Agaty Dudek rosną razem z moim dzieckiem. Dobrze pamiętam moment, kiedy otwieraliśmy pierwsze <i><a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2021/02/czesc-i-czoem-agnieszka-elbanowska-il.html" target="_blank">Cześć i czołem</a></i>. Zauroczyły nas barwne obrazki, zdumiała żywa interakcja, czy niezwykle pozytywny przekaz. Po roku <a href="https://www.przestrzenietekstu.pl/2022/03/czesc-i-czoem-gora-doem-agnieszka.html" target="_blank">druga część</a> również podbiła serduszko Najmniejszego. Trzecia, o której dziś będę pisać, okazała się podobnie miłym zaskoczeniem. Bo jak tu nie uśmiechnąć się na widok znajomych zwierzęcych przyjaciół? <b><b>Do tego podtytuł śmieszy moje dziecko do rozpuku!</b></b> Ach, te "kluski z rosołem". Dzięki <i>Cześć i czołem. Kluski z rosołem!</i> zobaczyłam, że Najmniejszy nie jest jeszcze wcale taki dorosły, jak się wszystkim wydaje 😀, ponieważ bardzo dobrze bawi się podczas czytania. <b><b>Książeczka jest cudownie dziecięca, angażująca, zabawna, sympatyczna.</b></b> U nas okazała się niesamowitą zachętą do... jedzenia. <br /><br />Wrzuć kość do miski pieska, życz <i>smacznego </i>słoniowi, poczęstuj ziemniakiem barana. "Kotek też jest bardzo głodny, aż mu burczy w środku. Przynieś spodek z mokrą karmą, mówiąc: <i>Proszę, kotku!</i>". Te i inne zadania czekają naszego małego czytelnika. Będzie musiał podać trzy ziarenka kukułeczce, albo dwie marchewki królikowi. Znaleźć odpowiedni produkt wśród wielu innych, co nie zawsze może być prostą sprawą. <b><b>Ale ile przy tym zabawy! I od razu można zgłodnieć. </b></b><br /><br /><i>Cześć i czołem. Kluski z rosołem!</i> może okazać się rewelacyjną pozycją dla małych niejadków (u nas początkowo sprawdzała się właśnie w tej roli), choć z pewnością nie jest to jedyna jej zaleta. Niesamowicie aktywizuje, zachęca do karmienia zwierzątek, do nazywania jedzenia, do rozpoznawania i wyboru odpowiednich dań. <b><b>Uczy spostrzegawczości.</b></b> To świetna pozycja dla trzylatków, z którymi można już sobie porozmawiać (na przykład o tym, dlaczego słoń nie je trąbą), ale i dla młodszych dzieci. <b><b>Rymy są zabawne i proste, a do tego już na samym początku włączamy dziecko w całą historię, wplatając w tekst jego imię.</b></b> Jestem zachwycona tą serią i bardzo ciekawa, czy możemy spodziewać się kolejnych części. <br /></div><div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtTmKYN4V16i_LV7b0UmewFhV_hBMoORnetKzPvxSIur2Sff0Y-d4ossWJbMVUy_p0_FGr_oFaHPm7FkzM76Lfb-S67nTsfAnKBpcxd08AdqwIwiEnLpTXp_gBh9NX9FGmXpZUm7xvF7VKpSX-GvOO1g5sbWCXud3vBthY4W-ogEdgMA_KmmzqRXvU/s16000/DSC_1624.JPG" /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU91hTVcRD1BwDpZSKVTpIRX_pNgWTtVtYr7EZZpkT-iU41nUroTAh4_KZBLheUlr8TtFsEmz2dyKhFHaSkaCyIno9aD8cbu6D-uGW1DT2pLCaI198ff-AcJTSXQ5kkgz56wBIlyTq_qr5zivSfwGCzobi0RVPAtrfv2Hn-ZDNldOH2aUcTe3gjhfW/s16000/DSC_1625.JPG" /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwN0thCnI0-eFH8zsDIY9_f0p0UuQCBW8QFfjNFIVmJ0I276fNAX4XyYhNucR-7MMthSDpKFW7GGT-U5FpBKtl1E8oIG_RmGqL9kFFfZaKHel3Oytpjgh7Q8xuCA5urxuHsz68fYpF8i3w35IDPgD8JPO3OS1VIOML-AXEHMtCK2DhM3V_0uCjQL-n/s16000/DSC_1630.JPG" /></div><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">***</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />Elbanowska Agnieszka, <i>Cześć i czołem. Kluski z rosłem!</i></span><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;">, </span></span></b></b></span></span></span><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><span style="color: #93c47d;"><span><span><span><b><b><span style="color: #93c47d;">il. Agata Dudek</span></b></b></span></span></span></span></span><span style="color: #93c47d;">, Wydawnictwo Mamania, Warszawa 2023, s. 26.</span></b></b></span></span></span></span></span><br /><br /><br /><hr /><div style="text-align: center;"><b><b>Za kolejną dawkę dobrej zabawy <br /> dziękujemy </b></b><b><b> (razem z Najmniejszym) </b></b><b><b>wydawnictwu:<br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://mamania.pl/" target="_blank"><img alt="https://mamania.pl/" border="0" data-original-height="472" data-original-width="1091" height="138" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNSeFyimDbDlOra-Jp_dyUoAcfwF0J06icoTBaA75FV1j2MN4yKwTotuC1xjdZOXMN0JC5ynM1rOZRFqC2z4n_fRlSoiublCJkVXhQAIFA1Cqh0auiHvaQu41rOKD-gb5FIt007x5V5j0/s320/logo_2_big.png" width="320" /></a></div></b></b></div></div>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1375471167282750723.post-71374259239229683422023-03-28T08:21:00.015+02:002023-03-28T11:06:25.352+02:00Co mówią zwłoki. Opowieści antropologa sądowego | Sue Black<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgULh0Nb1TiAt7n_ScRIzbiCW7SXK5tRnWx1e6SVsE57zV0nKx8Ma8mJhdHr8hzCs5ZPajPEZyyUS8LiaaaYy5J5L7agJg1DuiHiiTgcU3Yf1_3Xm37TMJHuMckkFcqenkNeAhLZZOM689uVyWsnqlClHSNj5O7xJtN1YfC46I4FN5Bg6H2FUV3uPyn/s16000/DSC_150s0.jpg" /><b><b>"Kiedy rozcinając tkanki zwłok, <br /></b></b><b><b>zauważycie wypływającą jasną, tętniczą krew,</b></b><b><b><br />pamiętajcie </b></b><b><b>—</b></b><b><b> ostrzeżono nas </b></b><b><b>—</b></b><b><b> że zwłoki nie krwawią. <br /></b></b><b><b>To, co przecięliście, to wasz palec."</b></b> <br /><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Fascynująca — choć może pisanie w ten sposób o książce, której tytuł zawiera słowo <i>zwłoki</i> jest trochę nie na miejscu, to nie potrafię inaczej określić pozycji <i>Co mówią zwłoki. Opowieści antropologa sądowego</i> Sue Black, brytyjskiej profesor anatomii i antropologii sądowej. <b><b>Autorka z prawdziwą werwą, zaangażowaniem, a nawet stosowną dawką humoru opisuje pracę antropologa sądowego</b></b>. To dobra pozycja zarówno dla miłośników <i>true crime</i>, amatorów przystępnej literatury popularnonaukowej, jak i osób, dla których śmierć to wciąż tabu. Sue Black odczarowuje powszechne pojęcie śmierci. Oswaja z nią, a nawet... pokrzepia. Jej szacunek dla zmarłych, umiłowanie nauki, poświęcenie oraz poczucie misji naprawdę mnie ujęły. <b><b>Emocje podczas pierwszej sekcji zwłok, sposoby identyfikacji ciał, smród formaliny, a przy tym przemyślenia na temat życia i śmierci</b></b>, jak i osobiste doświadczenia autorki złożyły się na prawdziwie ekscytującą, pouczającą lekturę. Nie spodziewałam się, że "książka o zwłokach" może poukładać mi w głowie pewne rzeczy, wzruszyć oraz... zachwycić.<br /><br /><b><b>"Śmierć to śmierć, a nie sen lub bezruch"</b></b>. Autorka wcale nie patyczkuje się z czytelnikiem. Wspomina rzeźnię, gdzie pracowała jako trzynastolatka, opisuje dokładnie swoją pierwszą sekcję zwłok ("pierwsze studenckie cięcie zostaje w pamięci już na zawsze"), pisze o rozczłonkowanych ciałach, o identyfikacji ofiar katastrof. Antropolog sądowy, poza znajomością budowy ludzkiego ciała, musi posiadać wiedzę również o jego rozkładzie. To także on ustala kim zmarły był za życia, często pomagając rodzinom odnaleźć ciała zaginionych bliskich. Pomiędzy czysto formalnymi tematami, jak sposoby konserwacji ciał, akty donacji (anonimowi dawcy, którzy pragną służyć nauce nawet po śmierci), kremacja, kanibalizm, problem z nadmiarem grobów, czy niesamowita akcja <i>Milion na kostnicę</i>, w której brali udział pisarze kryminałów — Sue przemyca wiele osobistych wspomnień oraz rozważań. Pisze o ostatnich chwilach jej rodziców, o swoich córkach, poruszającej misji w Kosowie, udziale w sprawach kryminalnych, o swojej największej fobii, jaką są... szczury. <br /><br /><b><b>Rzeczowość, ale i polot wypowiedzi, prawdziwe, żywe emocje, niezwykłe (zważywszy na profesję) poczucie humoru, czy sposoby radzenia sobie w naprawdę paskudnych momentach</b></b>. To zdecydowanie powinno wyróżniać książkę Sue Black na tle literatury gatunku. Po części zgadzam się z głosami krytyki, które zarzucają autorce <i>Co mówią zwłoki</i>, że<i> </i>nie wyczerpuje (a może nawet nie nadgryza) tematu, że jest to głównie jej biografia, okraszona jednostronnymi wynurzeniami. Mi to nie przeszkadzało. Nie zniosłabym chłodnej, czysto naukowej, bezosobowej narracji. Przy okazji bardzo polubiłam Sue i chętnie widziałabym taką nietuzinkową kobietę w swoim otoczeniu. To ona sprawiła, że <b><b>poruszając się w istocie wśród zmarłych, wędrówka ta nie była ani trochę krępująca</b></b>, i nawet jeśli momentami czuć było powagę sytuacji (opisy Kosowa), Sue potrafiła zachować rezon, a przy okazji sprawić, że co rusz szkliły mi się oczy. <br /><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;"><br />***</span></b></b></span></span></div><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">Black Sue, <i>Co mówią zwłoki. Opowieści antropologa sądowego</i></span><span style="color: #93c47d;">, tłum. Adam Wawrzyński</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">, Wydawnictwo Feeria, Łódź 2019, s. 404</span></b></b></span></span><span style="font-size: small;"><span><b><b><span style="color: #93c47d;">.</span></b></b></span></span>Przestrzenie tekstuhttp://www.blogger.com/profile/00943764552211902831noreply@blogger.com