Baśnie | Hermann Hesse

"Obudźcie się i biegnijcie, 
żebyście się nie spóźnili;
na rynku stoi pewien jegomość,
który spełnia życzenia..."

O przeznaczeniu i o wyruszaniu w drogę. O człowieku, który chciał być górskim szczytem (Faldum) i o takim, którego wszyscy kochali (Augustus). Wypowiedz życzenie szepcze coś spomiędzy kartek. A się spełni. Hesse jest bardzo łaskawy dla swoich bohaterów i w istocie ziszcza ich marzenia, podkreślając przy tym, że nigdy nie jest za późno, aby zmienić swoje powołanie. Dziwne to baśnie bez smoków i zamków. Bez rajskich ptaków i kwiatów paproci. Z jednej strony metaforyczne i poetyckie, z drugiej zaskakująco proste. Gdzieś tam chciałoby się sięgnąć głębiej, a historia kończy się ot tak, pozostawiając niedosyt, może nawet dziecinne rozczarowanie. Ale wystarczy chwilę się zadumać, by ujrzeć jej sedno w całej okazałości.

Jednak nie do końca właśnie tego oczekiwałam po tych stylizowanych na ludowe opowieści tekstach. Zastanawiałam się, czy znajdę tu Hessego z Sidharthy, albo z Wilka stepowego, który odegrał tak ważną rolę w moim dawnym życiu. Spodziewałam się co najmniej solidnego duchowego poruszenia, a dostałam kawałek dobrej, barwnej literatury pełnej sennych wizji i pięknych opisów przyrody. Na swój sposób ujęły mnie Trudna droga, Faldum i Osobliwa wieść z innej gwiazdy. Bardzo podobał Poeta. Coś jednak nie zaiskrzyło między mną a całymi Baśniami. Doceniam ich kunszt i symbolikę. Ale w sprawie czucia... cóż, może to nie mój czas na Hessego.

***  
Hesse Hermann, Baśnie, tłum. Sława Lisiecka
, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2002, s. 132.

Zajrzyj również tu:

0 komentarze