Niewidzialni | Roy Jacobsen

"... z tym uśmiechem, który zaledwie
chwilę temu wpadł w fale."

Tak to widzę. Wiosłowanie, przemarznięte place u rąk. Kobieta siedząca na krześle poza domem. Rybackie sieci i puch ("przyłożyć go do twarzy i poczuć dalekie, święte ciepło"). Chciałabym opisać to tym puchem, tym wiatrem, zimnem morskich fal, albo nie pisać nic. Dawno nie przeżyłam TAKIEJ książki. Na początku te jej cudowne monotonność i prostota nieco skojarzyły mi się z Całym życiem Roberta Seethalera, jednak to zupełnie inna skala odczuć. Niewidzialni to doskonała norweska proza, która trafia w moje najczulsze punkty. W osobistą tęsknotę za wyspami (a odwiedziłam ich kilkanaście w swoim życiu), za surowością północnego świata, odosobnieniem. Pięknie napisana, łączy w sobie chłodną poetyckość i spokojne ciepło. Na pierwszy rzut oka nie widać czułości. Ale ona jest.

Na wyspie Barrøy mieszka tylko jedna rodzina. Hans z żoną Marią, malutką jeszcze córką Ingrid oraz siostrą Barbro. Podlegli sztormom i porom roku, małomówni, żyjący w zgodzie z naturą i (choć nie zawsze) z własnymi sumieniami. Maria wypatruje z okna domu rodzinnej wyspy, którą porzuciła na zawsze. Barbro pod kocem naprawia sieci. Hans boi się o córkę i o integralność swojego obmywanego zimnymi wodami królestwa. Wszyscy wypełniają swoje obowiązki, ciężko pracując. Nikt nie narzeka na swój los. Wkrótce jednak przyjdzie im zmierzyć się z przeciwnościami oraz zorientować, że strzegą czegoś, o czego istnieniu nie do końca zdawali sobie sprawę.

"To coś, czego nigdy nie zapomnę", powtarzam po Ingrid. Ta powieść dudni we mnie, rezonuje. Nie rozbieram jej na czynniki pierwsze. Nie analizuję symboliki. Przeżywam. Rozumiem każdy zamiar i każdy krok bohaterów. I nawet jeśli Jacobsen obnaża zwodniczą wizję wyspy-utopii, to nie ujmuje swojej opowieści marzycielskiego charakteru. Wspaniała skandynawska opowieść, której kontynuację znajdę w Białym morzu. Na równi boję się, co nie mogę doczekać.

***  
Jacobsen Roy, Niewidzialni, tłum. Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2018, s. 280.

Zajrzyj również tu:

0 komentarze