Cmętarz zwieżąt | Stephen King
Tak jak ziemia na starym cmentarzu Micmaców...
Mężczyzna hoduje w niej to, co zdoła... i opiekuje się tym."
Za każdym razem, gdy patrzę na tę hipnotyzującą okładkę Cmętarza w kolorze butelkowej zieleni, skąd bursztynowe oczy kota wpatrują się we mnie paranoicznie, mam uczucie pewnego déjà vu. Przecież ja już czytałam Cmętarz zwieżat. Nawet skreśliłam o nim kilka słów na starym blogu. Kiedy jednak przychodzi ten moment, w którym znów chcesz się znaleźć na ganku u starego Juda, albo wejść na ścieżkę prowadzącą do lasu i zachybotać na cienkiej granicy między snem a jawą, nic nie jest w stanie Cię powstrzymać. Kingowy Cmętarz przyciąga zupełnie jak ten fikcyjny. Małe miasteczko Ludlow, nowy dom, nowy początek, a może... nieunikniony koniec skradający się jak kot po ciemnym korytarzu. "Jezu! Jezu! Siedział na mnie! O Boże, siedział na mnie!". Nadal przechodzą mnie dreszcze, bo Stephen King jest mistrzem w swoim fachu i doskonale stopniuje grozę, igra z prostą konwencją, dodając jej odpowiednich kształtów i cieni. I nawet jeśli znasz tę historię na pamięć, wdepniesz w nią znowu po pas. A jeśli wkraczasz w nią po raz pierwszy, cóż... zwyczajnie Ci zazdroszczę.
Louis Creed wraz z żoną Rachel, córką Ellie, synkiem Gage'm oraz kotem Churchem sprowadzają się na skraj małego miasteczka Ludlow w stanie Maine. Ich nowy dom, graniczący z jednej strony z łąką, z drugiej z lasem, mógłby być ostoją spokoju, gdyby nie ruchliwa szosa, przeszywana raz po raz przez wielkie ciężarówki. Droga niebezpieczna zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt. Jednak to po jej drugiej stronie mieszka wraz z żoną przyszły przyjaciel Louisa — stary Jud, który w ciepłe wieczory poczęstuje na ganku zimnym piwem, opowie o historii pobliskich terenów, a może nawet zaprowadzi w miejsce, gdzie Louis będzie musiał zmierzyć się z tym, co uznaje (również jako lekarz) lub w co nie wierzy. Niewinny cmentarz zwierząt ukryty w środku lasu to dopiero początek.
Doskonale przedstawione studium mężczyzny jako głowy rodziny, który stara się robić wszystko dla dobra bliskich oraz dla zachowania domowej harmonii, nawet mimo własnych niedoskonałości, lęków i... niebezpiecznych konsekwencji. Louis, który nie wie jeszcze, że wąskie przejście między życiem a śmiercią może prowadzić w obie strony. Cmętarz zwieżąt to nie tylko klimatyczny horror o tajemnicy śmierci, ale również wyraz niezwykłej brawury wobec kwestii, których może nie powinno się poruszać. "Wydaje ci się, że krzyczysz, ale naprawdę to tylko głosy nurów na południu Wzgórza Widokowego". Mocny, sensualny, psychologiczny horror, po którym można z czystym sumieniem zostawić na noc włączone światło.
Doskonale przedstawione studium mężczyzny jako głowy rodziny, który stara się robić wszystko dla dobra bliskich oraz dla zachowania domowej harmonii, nawet mimo własnych niedoskonałości, lęków i... niebezpiecznych konsekwencji. Louis, który nie wie jeszcze, że wąskie przejście między życiem a śmiercią może prowadzić w obie strony. Cmętarz zwieżąt to nie tylko klimatyczny horror o tajemnicy śmierci, ale również wyraz niezwykłej brawury wobec kwestii, których może nie powinno się poruszać. "Wydaje ci się, że krzyczysz, ale naprawdę to tylko głosy nurów na południu Wzgórza Widokowego". Mocny, sensualny, psychologiczny horror, po którym można z czystym sumieniem zostawić na noc włączone światło.
***
King Stephen, Cmętarz zwieżąt, przeł. Paulina Braiter, Wydawnictwo Prószyński i s-ka, Warszawa 2013, s. 424.
Książkę przeczytałam w ramach Wyzwania czytelniczego 2019
(kategoria: książka ze zwierzakiem na okładce)
0 komentarze