Ślub pod chupą | Sylwia Borowska

"Chupa symbolizuje dom:
kobieta dołącza do mężczyzny i od tej chwili
budują go razem."


"Jak się randkuje z Żydem? Najlepiej, bo od razu omawiacie podstawowe sprawy". Sylwia Borkowska przeprowadza rozmowy z Polkami, które zdecydowały się przejść konwersję na judaizm, a następnie poślubić swojego żydowskiego wybranka. Często jednak to wcale nie ten tytułowy ślub pod chupą był motywacją do zmiany, na jaką porwały się kobiety, lecz sama fascynacja religią, albo przekonanie, że to właśnie w społeczności żydowskiej znajdą swoje miejsce. Historie, które przedstawia autorka są szczęśliwe. I pewnie takie miały być. To historie miłosne, rodzinne, wyznaniowe i bardzo osobiste. Opowieści o kursie konwersji, pierwszych wizytach w mykwie, o zaufaniu i o intuicji w poszukiwaniu własnej drogi. Piękne, idealistyczne, pełne kobiecej energii i poczucia spełnienia. Czy zawsze jest tak idealnie? Nie sądzę. Pewnie trudno wyobrazić sobie szczęśliwe życie w ortodoksyjnej żydowskiej dzielnicy, w żydowskiej rodzinie, u boku konserwatywnego męża (co, patrząc na mężów bohaterek  książki, może być krzywdzącym stereotypem). A jednak wszystkie relacje ze Ślubu pod chupą są entuzjastyczne.
 
Koszerne garnki. Cotygodniowy szabat, który zatrzymuje w domu i zakazuje wielu czynności. Włosy ukryte pod peruką lub chustą. Zasłonięte ramiona. Niektóre z kobiet twierdzą, że zanim przeszły konwersję i tak ubierały się skromnie. Już w Polsce coś ciągnęło je do judaizmu ("judaizm przemawia do mnie, bo jest religią, która rozumie naturę człowieka, jego niedoskonałość") i koleją rzeczy był ich wyjazd do Izraela. Żydowskich przyszłych mężów poznawały w rozmaity sposób, choć małżeństwa wśród ortodoksyjnych Żydów często są aranżowane ("chciałaś, aby twoje małżeństwo było zaaranżowane? Marzyłam wręcz, aby takie było"). Chociaż znajomość z religijnym Żydem jest o wiele prosztsza — powinien już wiedzieć, czego chce. Zwykle jest to założenie rodziny, posiadanie gromadki dzieci i życie według wykładni prawa Mojżeszowego. Mimo że odmian judaizmu jest kilka (a nawet kilkanaście), tak samo jak stopni natężenia religijności ich wyznawców (co już jest kwestią osobistą), to wśród Polek, które zdecydowały się porzucić swoje dawne życie, panuje przekonanie, że przejście na judaizm i poślubienie żydowskiego mężczyzny były najlepszym wyborem w ich życiu. W ramach ścisłości, nie wszystkie na przykład lubią i noszą peruki. Wszystkie za to trzymają się koszerności i jej pilnują. Nie wszystkie przepadają za comiesięcznymi kąpielami w mykwie, ale każda rozumie wstrzemięźliwość w kontaktach z mężem w konkretnym czasie kobiecego cyklu. Szabat, mimo wielu nietypowych zakazów, to dla nich okazja do spędzenia czasu z rodziną, wyciszenia się, przyrządzenia dobrego jedzenia i do odpoczynku. A te śluby? Było i o ślubach, sukienkach i błyskotkach, bo żydowski ślub dla kobiety to również wielkie wydarzenie (często liczba gości dochodzi nawet do 300 osób!). 

Jednak po więcej musicie sięgnąć już do książki. Myślę, że to dobra baza do zgłębiania tematu. Jest tu sporo żydowskiego nazewnictwa, są luźne wyjaśnienia obrządków. Przede wszystkim jednak to osobiste historie, które kończą się happy endem. Czytałam je z przyjemnością i zaciekawieniem. Tym bardziej, że swojego czasu podróżowałam po Izraelu i udało mi nawet zajrzeć do dzielnicy ortodoksyjnych Żydów.
 

Książkę przeczytałam w ramach
Wyzwania czytelniczego 2020/2021 na Przestrzeniach tekstu  

(kategoria: min. 5 reportaży 2/5)

***
Borowska Sylwia, Ślub pod chupą. Jak wychodząc za mąż, zostałam Żydówką,
Wydawnictwo Pascal, Bielsko-Biała 2020, s. 256 (u mnie ebook).

Zajrzyj również tu:

0 komentarze