Szczelina | Jozef Karika

"Ciekawe, że jest ich aż tyle
na drodze do czegoś złego zawsze roi się
od skrzyżowań, zwrotnic, bocznych ulic,
a mimo wszystko docierasz do czarnego celu."


"Na Słowacji od kilkudziesięciu lat mówi się, że w paśmie górskim Trybecz, niedaleko Nitry, w zagadkowych okolicznościach znikają ludzie". Czas pomiędzy listopadem a lutym. Tylko ten. "Opuszczone osady, siedliska, pustelnie...". Nie ma gdzie się zgubić. "Może wstrząsy w kamieniołomie otworzyły jakąś szczelinę". Poranione ręce. Dezorientacja. Aż wreszcie... szaleństwo. "Żywa cisza z oczami". Kiedy o tym piszę, przechodzą mnie dreszcze. Nietrudno wczuć się w klimat ponurej i mrocznej Szczeliny, stanowiącej niepokojącą relację rzekomo autentyczną, młodego chłopaka Igora, który świeżo po studiach zatrudnia się przy niewdzięcznej robocie na budowie i odkrywa tam coś, co już na zawsze zawładnie jego życiem.

Na początku wywiadu, jakoby który Jozef Karika przeprowadzał z Igorem, nic nie wskazuje na to, że będziemy mieć do czynienia z taką groźną historią! Tu może zrazić nas irytujący styl narracji (mnie zraził na tyle, że do Szczeliny musiałam zrobić dwa podejścia), jednak warto się z nim przegryźć, żeby nie ominęło nas coś naprawdę mocnego. Igor znajduje w miejscu swojej nowej pracy porzucony sejf, a w nim płyty gramofonowe ze starymi nagraniami. Już w tym momencie włącza się psychotyczna atmosfera Szczeliny, bowiem na dziwnych nagraniach zarejestrowane zostały rozmowy psychiatry z jednym ze swoich pacjentów. Fischer wiele lat temu zabłądził w górach Trybecza i po jakimś czasie wrócił kompletnie odmieniony. Relacja zbzikowanego mężczyzny nie daje spokoju Igorowi, który postanawia potraktować ją jako świetny materiał na swojego bloga. Nie do końca czysta motywacja i chęć wzbudzenia sensacji tą dawną historią doprowadzą go (jak i jego dziewczynę Mię) do zimowej wyprawy w góry, gdzie będzie musiał skonfrontować się z prawdziwym lękiem i niewyjaśnionym zagrożeniem.

Te góry. Las. Gdyby nie ta niesamowita atmosfera Trybecza, pasma górskiego leżącego w zachodniej Słowacji, określanego "słowackim trójkątem bermudzkim", to Szczelina nie byłaby chyba taka... straszna? Zjawiska, jakich doświadczają bohaterowie już w trakcie wyprawy, są naprawdę niepokojące (mnie najbardziej wstrząsnęło to zdjęcie w telefonie Igora...). W książce da się odczuć też dużą nerwowość, choć to również za sprawą głównego bohatera, którego sposób wypowiadania się, jak i samo zachowanie dolały oliwy do ognia. Gdybym miała jednak wybrać moją ulubioną spośród książek Jozefa Kariki, to zdecydowanie byłby to Strach. Doceniam klimat Szczeliny. Te wszystkie odnośniki do prawdziwych artykułów, tajemniczość miejsca, dość interesujących bohaterów dalszego planu. Jednak pod kątem literackim, moim zdaniem, to właśnie Strach zaoferował czytelnikowi o wiele więcej. 


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:


***
Karika Jozef, Szczelina,
tłum. Joanna Betlej, Wydawnictwo Stara Szkoła, Wołów 2018, s. 412 (u mnie ebook).

Zajrzyj również tu:

0 komentarze