Mój cień | Mélanie Rutten

"Biegnij, Króliczku! Biegnij!
Ale serce mówiło: Byle nie za szybko,
nie za szybko!"

Kiedy pierwszy raz przeczytałam Mój cień belgijskiej autorki i ilustratorki Mélanie Rutten, miałam dość ambiwalentne odczucia. Z jednej strony ciekawa jesienna aura (te barwy!), różnorodność bohaterów, ich enigmatyczne historie, prostota podszyta wyjątkowością. Z drugiej — nieco przerażające istoty, które skojarzyły mi się z mrocznym komiksem Niedźwiedź, kot i królik, gdzie "humanoidalne postaci uosabiają typowe ludzkie wady; targa nimi próżność, złość, egoizm, są złośliwe i mają podejrzane zamiary". W Moim cieniu również mamy dziwnie wyrośniętego Kota, zniekształconego Królika z zaczerwienionymi oczami i Żołnierza, który prowadzi wojnę "przeciwko wszystkim". Straszne. Do tego cała opowieść jakoś mi się nie kleiła, pozbawiona morału i sensu w obliczu banalnych historii bohaterów. I co to za bohaterowie? Żołnierz, Jeleń i... gadająca Książka?

Teraz wiem, że chyba miałam zły dzień na interpretowanie Mojego cienia. To naprawdę wzruszająca opowieść o towarzyszach z przypadku, osamotnionych i nieszczęśliwych, którzy wyruszają w stronę wulkanu, by odnaleźć swoją dorosłość. Każdy z nich niesie w sobie jakiś trudny sekret: własną złość, samotność, tęsknotę za domem, niedokończony sen, czy strach. Mnie najbardziej poruszyła historia Jelenia i Królika ("W środku tkwi Króliczek, który jeszcze nie dorósł"), jak i Żołnierza. Autorka w prostych słowach skrywa wiele znaczeń i choć nie wszystkim mają prawo przypaść do gustu osobliwe ilustracje, to muszę przyznać, że Mój cień jest naprawdę małym arcydziełem, na które trzeba się otworzyć i potraktować z namysłem. Przy tym sądzę, że dzieciom może podobać się dynamika tych melancholijnych historii.
 







***
Rutten Mélanie, Mój cień, tłum. Jacek Mulczyk-Skarżyński, Wydawnictwo Wytwórnia, Warszawa 2015, s. 56.

Zajrzyj również tu:

0 komentarze