Miecz Przeznaczenia | Andrzej Sapkowski (Wiedźmin #2)
"Myszowór, nawet z niezwykłych
rzeczy można... Trzeba niekiedy rezygnować."
rzeczy można... Trzeba niekiedy rezygnować."
Wiele długich lat zajęło mi sięgnięcie po Wiedźmina, a kiedy oczarowało mnie Ostatnie życzenie, czyli zbiór opowiadań polecany do przeczytania jako pierwszy, luźno wprowadzający w atmosferę całej sagi, mój zapał trochę osłabł i... potrzebowałam kolejnego roku, by zacząć czytać sugerowany jako następny w kolejności zbiór opowiadań Sapkowskiego. Mam nadzieję, że nieco mniej czasu zajmie mi zabranie się za pierwszą część właściwego już cyklu — Krew Elfów. Tym bardziej, że Miecz Przeznaczenia ponownie narobił mi smaku na wiedźmińskie klimaty i chciałabym w końcu bardziej wejść w całą historię. Otóż właśnie, historię, która w zasadzie jeszcze dobrze się nie rozpoczęła.
Miecz Przeznaczenia składa się z sześciu opowiadań, z których podobało mi się chyba każde, choć najwięcej wrażeń przyniosło pierwsze pt. Granica możliwości (może dlatego, że naprawdę lubię smoki). Dość smutny Okruch lodu, szalony Wieczny ogień, błyskotliwe i pełne akcji Trochę poświęcenia. Kolejne, w którym Gerald poznaje Ciri, a tuż po nim świetne Coś więcej. Nie ma sensu opowiadać Wam o fabułach każdego z nich, ani wprowadzać w świat Geralta z Rivii, wiedźmina, który pokonuje potwory (rzecz jasna — na zlecenie i za solidną opłatą), walczy z uczuciem do czarodziejki Yennefer (ile tam ukrytych emocji!) i przeżywa przygody z trubadurem Jaskrem. Miecz Przeznaczenia to pięknie chaotyczne, ale coraz bardziej klarowne wprowadzenie do świata Wiedźmina. Zdecydowanie trzeba przeżyć je samemu.
Podobały mi się takie oderwane od siebie, a jednak spójne opowiadania. Podoba styl Andrzeja Sapkowskiego. Doza dowcipu, lekkość pióra... Sama nie jestem żarliwą wielbicielką fantasy i żeby dobrze bawić się podczas czytania, muszę mieć odpowiedni nastrój na ten rodzaj literatury (w przeciwieństwie do fantastyki naukowej, którą ostatnio pochłaniam!) — pewnie też dlatego tyle zwlekałam z Mieczem Przeznaczenia. A jednak książki Sapkowskiego mają to coś więcej, dzięki czemu czytanie ich dało mi dużo frajdy. Myślę, że jakościowo i fabularnie ten zbiór opowiadań dorównuje Ostatniemu życzeniu (co ciekawe, został wydany rok wcześniej), ale teksty z Ostatniego życzenia zrobiły na mnie nieco większe wrażenie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, co mnie czeka i byłam oczarowana pierwszym zderzeniem z Wiedźminem. Za jakiś czas chętnie zasiądę do Krwi Elfów.
Miecz Przeznaczenia składa się z sześciu opowiadań, z których podobało mi się chyba każde, choć najwięcej wrażeń przyniosło pierwsze pt. Granica możliwości (może dlatego, że naprawdę lubię smoki). Dość smutny Okruch lodu, szalony Wieczny ogień, błyskotliwe i pełne akcji Trochę poświęcenia. Kolejne, w którym Gerald poznaje Ciri, a tuż po nim świetne Coś więcej. Nie ma sensu opowiadać Wam o fabułach każdego z nich, ani wprowadzać w świat Geralta z Rivii, wiedźmina, który pokonuje potwory (rzecz jasna — na zlecenie i za solidną opłatą), walczy z uczuciem do czarodziejki Yennefer (ile tam ukrytych emocji!) i przeżywa przygody z trubadurem Jaskrem. Miecz Przeznaczenia to pięknie chaotyczne, ale coraz bardziej klarowne wprowadzenie do świata Wiedźmina. Zdecydowanie trzeba przeżyć je samemu.
Podobały mi się takie oderwane od siebie, a jednak spójne opowiadania. Podoba styl Andrzeja Sapkowskiego. Doza dowcipu, lekkość pióra... Sama nie jestem żarliwą wielbicielką fantasy i żeby dobrze bawić się podczas czytania, muszę mieć odpowiedni nastrój na ten rodzaj literatury (w przeciwieństwie do fantastyki naukowej, którą ostatnio pochłaniam!) — pewnie też dlatego tyle zwlekałam z Mieczem Przeznaczenia. A jednak książki Sapkowskiego mają to coś więcej, dzięki czemu czytanie ich dało mi dużo frajdy. Myślę, że jakościowo i fabularnie ten zbiór opowiadań dorównuje Ostatniemu życzeniu (co ciekawe, został wydany rok wcześniej), ale teksty z Ostatniego życzenia zrobiły na mnie nieco większe wrażenie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, co mnie czeka i byłam oczarowana pierwszym zderzeniem z Wiedźminem. Za jakiś czas chętnie zasiądę do Krwi Elfów.
0 komentarze