CzarneFlorencjaliteratura amerykańskamordercyPreston DouglasreportażReportaż CzarnegoSpezi MarioWłochy
Potwór z Florencji. Śledztwo w sprawie seryjnego mordercy | Douglas Preston, Mario Spezi
"Przeistoczył się w mroczne zwierciadło,
w którym odbijało się id samego miasta —
jego mroczne fantazje, najdziwniejsze myśli,
najbardziej zatrważające przekonania
i uprzedzenia."
w którym odbijało się id samego miasta —
jego mroczne fantazje, najdziwniejsze myśli,
najbardziej zatrważające przekonania
i uprzedzenia."
Za każdym razem używa tej samej broni, choć morderstwa są w znacznym stopniu rozciągnięte w czasie. Beretta kaliber dwadzieścia dwa. Te same naboje. Podobny typ ofiar. Te same... "trofea" zabrane z miejsca zbrodni. W latach 1974-85 seryjny morderca dopada siedem par, które wśród zachwycających florenckich wzgórz, sielskich łąk i gajów oliwnych, w ciemnych, odosobnionych zaułkach szukają chwili prywatności. Mężczyznę zabija na miejscu, kobietę wywleka z samochodu i ciągnie po ziemi, naznaczając ją w okrutny sposób. Dziennikarz La Nazione Mario Spezi zostaje specjalnym korespondentem sprawy tego włoskiego Kuby Rozpruwacza. To on wymyśla mu przydomek: "Il Mostro di Firenze". I tak tworzy się upiorna legenda, mająca swoje krwawe i jak najbardziej realne podstawy.
Potwór z Florencji, który miał posłużyć jako pierwowzór Hannibala Lectera (literackiej postaci stworzonej przez Thomasa Harrisa), mógł być kimkolwiek — księdzem, lekarzem, czyimś sąsiadem, a nawet... księciem. Podejrzanym stawał się niemal każdy, także sam Mario Spezi, który silnie zaangażował się w sprawę tajemniczego mordercy, poświęcając jej kawał swojego życia. Douglas Preston, znany amerykański pisarz, który myśląc o napisaniu kolejnej powieści, przeprowadza się wraz z rodziną do Florencji, po poznaniu Maria Speziego również wpada w sidła tej intrygującej, nierozwikłanej zagadki kryminalnej. Potwór z Florencji bowiem — mimo niekończących się tropów i donosów, imponującej liczby samozwańczych detektywów przybywających z całych Włoch, a nawet kilku aresztowanych i faktycznie skazanych (Salvatore Vinci, czy Pacciani) — wciąż stanowił i do dziś stanowi prawdziwą zagadkę.
Potwór z Florencji, który miał posłużyć jako pierwowzór Hannibala Lectera (literackiej postaci stworzonej przez Thomasa Harrisa), mógł być kimkolwiek — księdzem, lekarzem, czyimś sąsiadem, a nawet... księciem. Podejrzanym stawał się niemal każdy, także sam Mario Spezi, który silnie zaangażował się w sprawę tajemniczego mordercy, poświęcając jej kawał swojego życia. Douglas Preston, znany amerykański pisarz, który myśląc o napisaniu kolejnej powieści, przeprowadza się wraz z rodziną do Florencji, po poznaniu Maria Speziego również wpada w sidła tej intrygującej, nierozwikłanej zagadki kryminalnej. Potwór z Florencji bowiem — mimo niekończących się tropów i donosów, imponującej liczby samozwańczych detektywów przybywających z całych Włoch, a nawet kilku aresztowanych i faktycznie skazanych (Salvatore Vinci, czy Pacciani) — wciąż stanowił i do dziś stanowi prawdziwą zagadkę.
Książka Douglasa Prestona to lekko fabularyzowana literatura faktu, doskonałe true crime, napisane z niezwykłym polotem, oddające atmosferę Włoch tamtych lat (począwszy od lat 60.), ale i demaskujące absurdy włoskiego wymiaru sprawiedliwości oraz pracy tamtejszych śledczych. Pasjonująca lektura, w której samego Potwora jest jak na lekarstwo, za to porywa nas śledztwo, urzeka plejada przedziwnych bohaterów, opisy krajobrazów, barwne opowieści z dreszczykiem. Autor w bardzo wciągający i sensacyjny sposób opisuje wszystko to, co przekazał mu o całej sprawie Mario Spezi (to pierwsza połowa książki), a także prezentuje własne (nieszczególnie miłe) doświadczenia z czasu dziennikarskiego śledztwa. Bezwzględnie zachwyciły mnie forma, styl oraz klimat całej książki, jednak muszę przyznać, że ci, którzy spodziewają się czegoś mocniejszego — choćby większego skupienia na samych zbrodniach, mogą czuć się lekko zawiedzeni.
***
Preston Douglas, Spezi Mario, Potwór z Florencji. Śledztwo w sprawie seryjnego mordercy, tłum. Kaja Gucio, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023, s. 424.
0 komentarze