facebook instagram Goodreads
Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • Spis treści
  • Jeśli szukasz...
    • Przestrzeni faktu
      • literatura faktu
      • Podróżnicze
      • popularnonaukowe
        • Antropologia sądowa
      • Reportaż
      • Wyprawy & odkrycia
    • Przestrzeni grozy
      • Horror
      • Thriller
      • kryminał
    • Przestrzeni dla dzieci
      • Albo młodzieży
    • FANTASTYKI
      • Literatura fantasy
      • sci-fi
    • Klasyki
    • ♦ Magii na Przestrzeniach ♦
    • Pięknego wydania...
      • Komiksy
      • Picturebooki nie tylko dla dzieci
    • Wyjątkowej prozy
  • Na dokładkę
    • Audiobooki
    • Luźne wpisy
    • * Mój dawny blog *
    • Starocie na Przestrzeniach
    • Wyzwania czytelnicze
      • 2025
      • Archiwalne
  • Serie
    • Dla dzieci i młodzieży
      • Strachociny
    • Reporterskie / podróżnicze
      • Amerykańska
      • Orient Express
      • Reportaż Czarnego
      • Seria podróżnicza Wyd. Poznańskiego
      • Seria reporterska Wyd. Poznańskiego
    • Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
    • Serie sci-fi i fantasy
      • Wehikuł czasu
      • Wiedźmin
  • O mnie
  • Kontakt

Przestrzenie tekstu

"W całej Ameryce Południowej nie ma drugiego takiego miejsca;
blisko półtora tysiąca kilometrów błotnistego wybrzeża, 
przechodzącego w moczary, gęstą puszczę (...) w pasma prastarych gór (...) 
Człowiek nigdy nie wziął tej ziemi w posiadanie."


Największe mrówki, jaguary, węże dusiciele, chmary insektów. Tysiące rzek. To również stąd płynęły opowieści o mitycznym Eldorado. Miejsca, do których niełatwo się dostać, gdzie nie ma naturalnych portów ani kolei. Dziki skraj Ameryki Południowej skrywa w sobie egzotyczne tajemnice. Gujana, Surinam, Gujana Francuska. To o nich w swoim niespiesznym, ale fascynującym podróżniczym reportażu pisze John Gimlette. Jednak już teraz warto zaznaczyć, że to lektura dla wytrwałych. Dla tych, którzy szukają czegoś więcej niż turystycznych ciekawostek. Dzikie wybrzeże to zarówno historia tych wydawałoby się, że wciąż dzikich terenów, ale i dużo pobocznych opowieści. Trzeba się w nie wsłuchać, rozsmakować. Mi zajęło to naprawdę dużo czasu i już teraz jestem pewna, że kiedyś jeszcze wrócę do książki Gimlette'a. 

"Większość obszaru Gujany (...) nigdy nie widzi słońca", ponieważ aż 80% jej powierzchni pokrywa las. Przecinana licznymi rzekami, skrywa w sobie bogactwo świata przyrody. Potrafi również ukryć wiele innych rzeczy. "Ciężarówki i samoloty, które zgubiły drogę, zwykle nigdy się nie odnajdują". Nic dziwnego, że Jim Jones właśnie tutaj umiejscowił siedzibę swojej sekty Świątynia Ludu, której członkowie w 1978 roku popełnili zbiorowe samobójstwo. Gimlette dużo pisze o niewolnictwie, kolonizacji, Indianach. Z Gujany przenosi się do Surinamu, który przedstawia na przykładzie jego stolicy Paramaribo (pełnym kasyn i prania pieniędzy). Aż w końcu dociera do niezwykłego miejsca, jakim jest Gujana Francuska stanowiąca terytorium Francji. Niegdyś wielka kolonia karna, gdzie zsyłano więźniów. Teraz może się poszczycić słynnym kosmodromem. 

Johna Gimlette'a do podróży po dzikich rejonach Ameryki Południowej zainspirował jego daleki przodek, który odwiedzał te same miejsca. Dzikie wybrzeże to niepowtarzalna reporterska opowieść o krajach, o których nieczęsto się wspomina, a przynajmniej, o których ja sama niewiele wiedziałam. Dobra zarówno pod kątem literackim, jak i informacyjnym. Warto jednak przygotować się na długą przeprawę, niekiedy nużącą i trochę rozwleczoną, ale zapewniającą dużo wrażeń. 

***
Gimlette John, Dzikie wybrzeże. Podróż skrajem Ameryki Południowej, tłum. Hanna Pustuła-Lewicka, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013, s. 524.

09:02 No comments

"Żeby przeżyć lata dziewięćdziesiąte w Korei,
trzeba było stłumić w sobie odruch dzielenia się jedzeniem."
 
Korea Północna. Czarna dziura na mapie świata. Dosłownie — czarna, ponieważ po tym, jak podupadły elektrownie (od rozpadu Związku Radzieckiego, który wspierał swoją komunistyczną przyjaciółkę tańszą ropą naftową) w nocy nie palą się światła. Może poza Pjongjangiem, dzielnicą pokazową, gdzie przebywała Barbara Demick w czasie swojej podróży do Korei. Światu nie mamy czego zazdrościć, reportaż o tytule będącym zarazem jednym z haseł propagandowych, został wydany w 2010 roku, jednak można wierzyć (i wynieść z posłowia autorki), że od tamtych lat niewiele się zmienia. Demick zakreśla w nim historię Korei Północnej od momentu jej założenia przez Kim Ir Sena (łączącego stalinizm z wybiórczo pojmowanym konfucjanizmem), przez panowanie jego syna Kim Dzongila, aż do lat współczesnych, koncentrując się jednak głównie na okresie upiornych lat dziewięćdziesiątych, kiedy to w tym najbardziej zmilitaryzowanym kraju, o najmocniej represyjnym reżimie na świecie panował najgorszy głód.

Nocne schadzki zakochanych, bo tylko w ciemności można było chwycić wybrankę za rękę. Szkolenia ideologiczne, wszechobecna propaganda i donosicielstwo. Zakaz posiadania prywatnych aut, dotowana żywność, narzucone fryzury i ubiór. W domu obowiązkowy portret władcy na pustej ścianie. Komunizm pełną gębą. Najgorzej było w latach dziewięćdziesiątych, gdy zaczęły upadać zakłady produkcyjne, zaczęło brakować żywności i pojawił się głód. To właśnie o nim jest tu najwięcej. Ale i o sytuacji chorych, edukacji, podziałach klasowych, obozach pracy, czarnym rynku, śmierciach głodowych oraz o... ucieczkach. To one stają się kwintesencją walki z tym krajem. Moment przejrzenia na oczy bywa trudny. Zwłaszcza dla kogoś, kto przez całe życie wierzył w propagandowy obrazek idyllicznej Korei, jak i w "boski status wodza", nie zdając sobie sprawy, że to złudna otoczka, a obok istnieje zupełnie inny świat.

Reportaż autorki znakomitego Zjadania Buddy to splot opowieści o kilku mieszkańcach Korei Północnej, ludziach, którzy bardzo różnie podchodzili do życia, władzy, czy do wizerunku ich rodzinnej republiki. Mi-ran, Jun-sang, pani Song oraz inni, którzy zdecydowali się opowiedzieć Barbarze Demick swoje historie. Jednak przelanie ich na papier, wtłoczenie w kontekst historyczny, żywe zobrazowanie panujących tam realiów, to olbrzymie pokłady pracy i zaangażowania autorki. Światu nie mamy czego zazdrościć to wybitny, poruszający oraz znakomity literacko reportaż, o którym raczej szybko nie zapomnę.

***
Demick Barbara, Światu nie mamy czego zazdrościć. Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej
, tłum. Agnieszka Nowakowska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2011, s. 368.

07:54 No comments

"— Chciałam cię o coś zapytać, ale chyba nie ma sensu,
pomyślisz, że zwariowałam. Powinnyśmy być posłanniczkami Slendermana.
— Jak miałybyśmy to zrobić? — spytała Anissa.
—
Powinnyśmy zabić Bellę."

Podczas gdy jej ojciec widywał w lustrze szatana, Morgan chciała być kotem. Otaczała się niewidzialnymi przyjaciółmi, jak to czasem zdarza się u dzieci — z tą różnicą, że dla Morgan byli oni zupełnie prawdziwi. Nikt nie zdiagnozował u niej dziecięcej schizofrenii. Jeszcze nie. Jeszcze przyjaźniła się z Bellą, która udawała, że też słyszy głosy. Dopóki Morgan nie poznała Anissy, Bella była jej całym światem. "Dźgałam, dźgałam, dźgałam..." Dziewczynki miały po dwanaście lat. Jedna z nich nieleczoną schizofrenię. Za ich plecami stało widmo fikcyjnego Slendermana, którego znały z opowiadań zamieszczonych na internetowym portalu creepypasta.com. Jak łatwo było w niego uwierzyć nieprzystosowanym, odstającym od innych nastolatkom, które nawzajem utwierdzały się w swojej mrocznej fascynacji. Slenderman miał być dla nich swojego rodzaju wybawicielem, choć równocześnie raczej się go bały. Jednak to w jego cieniu zrodził się pewien przerażający plan. Morgan i Anissa miały zrealizować go dokładnie 30 maja 2014 roku, w czasie świętowania urodzin Morgan, na które została zaproszona również jej dawna najlepsza przyjaciółka Bella.

"Kiciusiu, teraz". Slenderman. Internetowy demon, choroba psychiczna i zbrodnia dwunastolatek autorstwa Kathleen Hale to wstrząsający reportaż o potwornej zbrodni, o paranoi, toksycznej przyjaźni, ale głównie o chorobie i zagubieniu, a także absurdach amerykańskiego sądownictwa. Za usiłowanie zabójstwa swojej rówieśniczki Morgan Geyser groziła kara sześćdziesięciu pięciu lat więzienia. Według prawa stanu Wisconsin dwunastolatka była sądzona jako osoba dorosła. Diagnozę, która potwierdziła u Morgan dziecięcą schizofrenię postawiono zdecydowanie za późno, podobnie było z podjęciem decyzji o włączeniu leczenia farmakologicznego. "W efekcie zażywania arypiprazolu zaczęła odczuwać wyrzuty sumienia; co więcej, na własne nieszczęście, czuła już wszystko". Ale wtedy było już po wszystkim.

Kathleen Hale bardzo dokładnie przedstawiła "barwny" świat Morgan, jej przyjaźń z Bellą (a właściwie: Payton) Leutner, a później z Anissą Weier. Dokładny opis tego strasznego dnia, przesłuchania obu dziewczynek, diagnozowanie, pobyt Morgan i Anissy w zakładach, aż w końcu sam proces. "Oburzone społeczeństwo, trwające w błędnym przeświadczeniu, że doszło do zabójstwa dziecka, jakby całkiem zapominało, że Morgan i Anissa też są dziećmi". Trudno oceniać taki materiał bez osobistych moralnych odczuć oraz przemyśleń. Autorka ożywiła wszystkie potwory, jakie czaiły się za kulisami tej skandalicznej zbrodni, przedstawiła stanowiska osób pokrzywdzonych (również rodziców każdej ze stron), w dość oczywisty sposób... "tłumacząc winnych". Nie był to reportaż moich marzeń. Nie chciałabym do niego wracać, ani więcej o nim myśleć. Jednak po jego przeczytaniu wyszukałam zdjęcia dziewczynek w internecie. Imiona ożyły. I strachy też.

***
Hale Kathleen,  Slenderman. Internetowy demon, choroba psychiczna i zbrodnia dwunastolatek, tłum. Janusz Ochab, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024, s. 360.
16:35 No comments
"Kiedy wyjdę z tej piekielnej nory, znajdę pana.
A wtedy mi pan zapłaci."

28 czerwca 2004 roku szanowany i uwielbiany przez pacjentów lekarz z niewielkiej przychodni mieszczącej się w pobliżu miasteczka Fletcher w Karolinie Północnej, przy użyciu psiej smyczy udusił własnego ojca, obciął mu palce, a ciało porzucił na poboczu drogi. Po dokonanym morderstwie wrócił do codziennych obowiązków. Na procesie odmówił pomocy adwokatów, sam podejmując się absurdalnej próby obrony. Plącząc się w zeznaniach, nieustannie przepraszał za brak prawniczego przygotowania i zrzucał winę za popełniony czyn na "serotoninowy mózg". "Mój umysł nie działa właściwie. Potrzebuję pomocy!" Nie uznano go za niepoczytalnego (a wręcz twierdzono, że symuluje) i skazano na dożywocie. Nazywał się Vince Gilmer. Teraz na jego stanowisku, w tej samej przychodni, przyjmując tych samych zdezorientowanych pacjentów, pracuje również... doktor Gilmer. Benjamin Gilmer. Brak pokrewieństwa, za to narastający strach przed skazanym, który jeszcze przed chwilą był na jego miejscu.

"On wie, kim pan jest. Założę się, że nie jest zbyt szczęśliwy, że zabrał mu pan życie". Autor bardzo rzetelnego, niezwykle poruszającego oraz szczególnie osobistego reportażu Przypadek doktora Gilmera. Zbrodnia, medyczna zagadka i sprawiedliwość w Appalachach to ten sam Benjamin Gilmer. Nie przyjął on jednak posady po bezwzględnym mordercy, którego rzeczywiście bał się na początku swojej pracy w przychodni. Przyjął posadę — swoją drogą miejsce i nazwisko to zupełny zbieg okoliczności — po chorym mężczyźnie, któremu odmówiono sprawiedliwego wyroku, nie uwzględniając jego kondycji psychicznej. "Gdyby choroba Huntingtona została wykryta u Vince'a przed rozpoczęciem procesu, w ogóle nie zostałby skazany na karę więzienia". Benjamin postanowił poznać tajemniczą sprawę Vince'a Gilmera, z każdą chwilą coraz bardziej współczując oraz przywiązując się do schorowanego starszego mężczyzny, któremu więzienie odebrało resztki zdrowia i godności. "Nie dalej jak półtora roku temu panicznie bałem się, że ten człowiek dowie się, gdzie mieszkam. A teraz odwiedzam go w więzieniu, spędzałem z nim Święto Dziękczynienia i pozwalałem mu przytulać swoje dzieci".

Książkę czyta się niczym dobry thriller.  Ma swoje mocne momenty, ale i wzruszającą stronę.
To wzorowo poprowadzona, uporządkowana relacja z prób zrozumienia oraz oddania sprawiedliwości człowiekowi, który zamiast w więzieniu, powinien znaleźć się na oddziale psychiatrycznym, gdzie otrzymywałby niezbędną pomoc medyczną — przynajmniej przez czas, jaki mu jeszcze pozostał. Choroba Huntingtona, mająca podłoże genetyczne, jest okrutnie niewdzięczna i nie pozostawia złudzeń na wyzdrowienie. Benjamin nie tylko zajął się przypadkiem pokrzywdzonego przez amerykański sąd oraz system opieki zdrowotnej schorowanego lekarza, ale również został jego przyjacielem, czy niemal członkiem rodziny. Autor przedstawił bardzo dokładnie mozolne zabieganie o ułaskawienie Vince'a. Może momentami było tego zbyt wiele dla przeciętnego czytelnika, dla którego ta sprawa raczej nigdy nie będzie na tyle ważna, jak była dla Benjamina Gilmera. Ostanie fragmenty książki raczej się dłużyły, nie wnosząc już nic nowego do całości. Warto jednak poznać historię dwóch doktorów Gilmerów, żeby przekonać się o sile ludzkiej determinacji, wrażliwości na drugiego człowieka, czy też o tym,  jak wygląda amerykańskie podejście do więźniów dotkniętych chorobami psychicznymi.

***
Gilmer Benjamin, Przypadek doktora Gilmera. Zbrodnia, medyczna zagadka i sprawiedliwość w Appalachach, tłum. Mariusz Gądek, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024, s. 312.

08:31 No comments

"O ile bardziej adekwatnym wyborem dla bohaterskiego
filozofa nadczłowieka był odległy archipelag Galapagos
ze specyficzną fauną, zamglonym krajobrazem wulkanicznym
i skojarzeniami z Charlesem Darwinem."


Jest rok 1929. Para zakochanych (nazwą ich potem "Adamem i Ewą z Floreany") postanawia porzucić wygody wielkiego miasta, jak i własne rodziny, by wieść życie na odludnej, dzikiej wyspie. Raj, który zamierzają stworzyć sobie na jednej z wysp archipelagu Galapagos odbiega jednak od ich pierwotnych, romantycznych wyobrażeń. Na początek nie pasuje tu choćby to "zakochanie". Doktor Friedrich Ritter nie do końca odwzajemnia uczucia, jakimi darzy go Dore Strauch. Dore z kolei staje się niejako wyznawczynią Friedricha (swoją drogą miłośnika Nietzschego), zafascynowaną jego intelektem oraz filozoficznymi zapędami. Kiedy osiadają na Floreanie, kosztując uroków i trudów samotniczego życia w dziczy, nie spodziewają się, że wkrótce na wyspę zaczną przybywać obcy, a oni sami oraz ich dom Friedo staną się obiektem światowego zainteresowania.

John Treherne napisał ten porywający reportaż kryminalny w 1983 roku, chcąc rozwikłać zagadkę pewnego zaginięcia oraz śmierci na Floreanie. I tak, dzięki zapiskom z dzienników, towarzyszymy Friedrichowi i Dore już od zalążków ich wyprawy, obserwujemy zmiany w ich relacji, częstą rozbieżność w postrzeganiu wydarzeń, a także rysy na charakterach. Nieszczególnie gościnni gospodarze (w końcu ich marzeniem było samotne życie na wyspie) muszą przystać na pojawienie się kolejnych osiedleńców, jakimi są zaradna rodzina Wittmerów, a niedługo później ekscentryczna baronessa wraz ze swoją męską świtą. Nieustanne konflikty, przemoc, ale i drobne przejawy życzliwości wyznaczają rytm życia na Floreanie. Napięcie jednak rośnie i wkrótce dochodzi do niepokojących incydentów.

Cała historia opisana w Zbrodni w raju wydaje się szczególnie sensacyjna i w taki też sposób została przedstawiona. Dodatkowymi atutami reportażu są lekkość pióra autora, fabularny ton oraz sama egzotyka miejsca. Książkę czyta się jednym tchem, mając z tyłu głowy tę obiecaną tytułową zbrodnię. Warto jednak po drodze zwrócić uwagę na rozmaite ciekawostki, czy też zaskakującą odwagę i pomysłowość bohaterów. W końcu wszystko dzieje się z dala od cywilizacji, a do tego w niespokojnych czasach. Bardzo podobała mi się Zbrodnia w raju, chociaż po lekturze pozostał mi pewien niedosyt — nawet pomimo licznych porób autorskich wyjaśnień tego, co tak naprawdę wydarzyło się na wyspie. 

***
Treherne John, Zbrodnia w raju. W poszukiwaniu utopii na Galapagos, tłum. Adam Czech, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024, s. 256.
15:49 No comments

"Wprawdzie życie Południa podszyte jest warstwą
upiornej ciemności (...)"


Boczne drogi amerykańskiego Południa. "Sypiące się domy, skupiska baraków, (...) zabite deskami sklepy", a obok tego bezmiar zapierającego dech w piersiach krajobrazu. Uprzejmość i gościnność mieszkańców (niezależnie od ich koloru skóry, czy statusu społecznego). Paul Theroux w przepiękny sposób opowiada o swoich podróżach po Głębokim Południu Ameryki. O radości ze swobody jazdy własnym samochodem ("tylko w Ameryce można ufnie podróżować bez celu"), jak i o specyficznym klimacie Południa, w którym bieda i upadek (porównywane przez niego z tymi w Afryce), wciąż napięte stosunki między białymi a czarnymi, czy niesprzyjające warunki atmosferyczne (huragany i trąby powietrzne) zahartowują, ale również sprzyjają  poszukiwaniu wytchnienia, towarzystwa oraz rozrywki w licznych kościołach, których na Południu nie brakuje. Dobre jedzenie znajdziecie w rodzinnych lokalach soul food, serwujących tradycyjne, proste posiłki, wygodny motel u Hindusa (zwykle o nazwisku Patel), a miłą atmosferę na... jarmarku broni.

"Na Południu niedziela bez mszy, jarmarku broni albo meczu futbolowego jest dniem straconym". Dlatego Paul Theroux zabiera nas i do kościoła, i na kilka jarmarków. Rozmawia z ludźmi w przydrożnych barach, z osobami żyjącymi z zasiłków, działaczami społecznymi, którzy naprawdę pomagają innym. Ludzie opowiadają mu o zbieraniu bawełny, o podziałach, dyskryminacji. A zewsząd  łypią na niego przydrożne tablice z biblijnymi cytatami. Radiowi kaznodzieje grzmią o końcu świata. Niepokoi ulotka Ku Klux Klanu ("od przeszło pięćdziesięciu lat walczymy o interesy białych chrześcijan"). W hotelu ogłoszono zagrożenie tornadem, więc mogą wystąpić trąby powietrzne.

Spoza trudnej finansowo-bytowej sytuacji amerykańskiego Południa, z opowieści autora przebijają się nostalgia i sielankowość. Zrzucam to na karb wyśmienitego stylu Theroux, pewnego rodzaju melancholijnego, romantyzującego postrzegania, jak również wielu nawiązań do literatury oraz pisarzy (głównie Faulknera). Paul Theroux to znakomity obserwator-podróżnik, ale i prawdziwy literat. Ogromnie podobały mi się opisy jarmarków broni oraz odwiedzających je mężczyzn. Każda historia, każdy detal z drogi, każde wspomnienie — często pełne humoru, albo odpowiedniej dawki powagi, odsłaniają prawdziwą twarz prowincjonalnego Głębokiego Południa. Alabama, Missisipi, Arkansas. Allendale, Greensboro. "Ciasne, liche, brzydkie domy i zdezelowane przyczepy w oprawie cudownego pejzażu, ładnych, falistych, zielonych, gęsto porośniętych lasami wzgórz i cienistych, leniwych rzek". Gdy tylko skończyłam Głębokie Południe, poczułam, że mogłabym czytać je w nieskończoność.

***
Theroux Paul, Głębokie Południe. Cztery pory roku na głuchej prowincji, tłum. Michał Szczubiałka, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017, s. 544.

15:21 No comments
Older Posts

Od autorki

About Me

Witaj na stronie Przestrzeni
i rozgość się.
Znajdziesz tu literaturę historyczno-podróżniczą, klasykę grozy, opowieści niesamowite, urokliwe starocie, czasem dobre science fiction oraz wartościowe książki dla najmłodszych.

KSIĄŻKA NA DZIŚ

Podróże z moją ciotką | Graham Greene

2025 Reading Challenge

2025 Reading Challenge
Przestrzenie has read 2 books toward her goal of 52 books.
hide
2 of 52 (3%)
view books

RODZAJ

  • literatura amerykańska (66)
  • literatura angielska (44)
  • literatura australijska (2)
  • literatura francuska (3)
  • literatura hiszpańska (2)
  • literatura irlandzka (5)
  • literatura koreańska (1)
  • literatura niemiecka (8)
  • literatura norweska (7)
  • literatura polska (66)
  • literatura portugalska (2)
  • literatura szwedzka (13)
  • literatura słowacka (5)

Autor

  • Abbott Rachel (4)
  • Bradbury Ray (1)
  • Christie Agatha (1)
  • Clarke Arthur C. (1)
  • Dick Philip K. (2)
  • Forster Edward Morgan (1)
  • Gaiman Neil (1)
  • Greene Graham (2)
  • Herbert Frank (1)
  • Hesse Hermann (1)
  • Hill Susan (1)
  • Jackson Shirley (2)
  • Jacobsen Roy (3)
  • Jansson Tove (2)
  • Karika Jozef (4)
  • King Stephen (6)
  • Lem Stanisław (2)
  • Link Charlotte (2)
  • Paris B. A. (3)
  • Puzyńska Katarzyna (5)
  • Sapkowski Andrzej (2)
  • Theroux Paul (2)
  • Urbanowicz Artur (1)
  • Ware Ruth (2)
  • Wiśniewska Ilona (2)
  • Łuszczyński Dominik (7)

Ilustrator

  • Aisato Lisa
  • Chmielewska Iwona
  • Dziubak Emilia
  • Jeram Anita
  • Klassen Jon
  • Martin Emily W.
  • Rutten Mélanie

Wydawnictwo

Akapit Press Albatros Amber Bum Projekt C&T Czarne Czuczu Czwarta Strona Dowody na Istnienie Dwie Siostry Dwukropek Egmont EneDueRabe Ezop Feeria Filia Format Gereon Grupa Wydawnicza Foksal Harper Collins Książkowe Klimaty Kultura Gniewu MAG Mamania Marginesy Nasza Księgarnia Novae Res Otwarte Pascal Prószyński i s-ka Rebis Replika Sonia Draga Supernowa Słowne TADAM Tako Tekturka Vesper Videograf W.A.B. Wielka Litera Wilga Wydawnictwo AA Wydawnictwo Dolnośląskie Wydawnictwo Kropka Wydawnictwo Literackie Wydawnictwo Poznańskie Wydawnictwo Warstwy Wytwórnia Zakamarki Zielona Sowa Znak Zysk i S-ka audioteka Świat Książki

Ulubieni

  • To przeczytałam
    František Langer - Filatelistické povídky
  • Literackie skarby świata całego
    Miasto miłości i literatury [relacja z Paryża]
  • K-czyta | Blog książkowy
    Anna Bailey - Tamte dzikie dni
  • Przeczytałam książkę
    "Dunbar" Edward St Aubyn
  • ex libris Marty - blog o czytaniu, głaskaniu, wąchaniu oraz tuleniu książek i komiksów
    Boski plan. Zaufać Bogu na życiowych zakrętach - Kristen Clark i Bethany Beal (recenzja)
  • unSerious
    Akademia Holborn. Kły Daria Kwiecińska
  • Dosiakowe Królestwo
    Śmierć między wierszami - Alice Slater
  • Qbuś pożera książki
    Idee bez prądu, czyli „Miasto permutacji” Grega Egana
  • Świat fantasy
    Zapowiedzi wrzesień 2025
  • Książki na plaży
    "Żywe istoty" Iida Turpeinen
  • Varia czyta
    Nasze ostatnie spojrzenie - Rachel Abbott
  • Zacofany w lekturze
    Znautor (Rob Wilkins, „Terry Pratchett. Życie z przypisami”)
  • Koczowniczka o książkach
    „Śmierć na pływalni” Paweł Pollak
  • made by bibi
    Cat Stax
  • Jeden akapit
    „Dziennik irlandzki” Heinrich Böll
  • Magiczny Świat Książki i nie tylko
    Recenzja: „Kogut domowy” – Natasza Socha
  • Spacer wśród słów
    S. Benedykta Karolina Baumann "Teraz. Bardzo osobista historia"
  • Setna strona - blog literacki
    Chrobry - Grzegorz Gajek
  • Books Far From The Crowd
    O czytaniu. Raz jeszcze.
  • Z pamiętnika książkoholika
    "Instytut Absurdu" Justyna Sosnowska
  • Latające książki
    Oberki do końca świata - Wit Szostak
  • Zapiski na marginesie
    Śniadanie z kangurami i piknik z niedźwiedziami
  • Z piórem wśród książek
    Zbiorczo spod pióra w grudniu 2023
  • Wokół Faktu
    5 książek na Dzień Mamy idealnych na prezent. Te nowości wywołają uśmiech na twarzy mamy
  • Klasyka literatury popularnej
    Duchy nocy wigilijnej.
  • Zaczytana mama - blog o książkach i komiksach dla dzieci, grach, zabawach i wygłupach
    Kraina za mostem, czyli pełna tajemnic baśń w klimacie retro
  • Jane Doe z offu
    Ukochane dziecko – Romy Hausmann
  • Pierogi Pruskie
    Kto zabił Fiodora i kto nie lubi Aloszy albo o „Braciach Karamazow” Fiodora Dostojewskiego i Nabokoviada2
  • Czytam to i owo...
    PIKNIKI Z KLASYKĄ: O "Oliverze Twiście" rozmawiamy w 208. rocznicę urodzin Charlesa Dickensa
  • Książkojady
    Melancholia kota
  • Cząstka mnie
    "Szczęście dla zuchwałych" - Petra Hulsmann
  • Miros de carti. Blog o książkach
    Stefan Darda "Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót"
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Wszystkie treści zamieszczane na tym blogu (zarówno teksty, jak i fotografie) są mojego autorstwa i są chronione prawem autorskim [Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa: 4.02.1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych].

Wizyty

© Przestrzenie tekstu 2025

Created with by ThemeXpose