AmerykaAmeryka PołudniowaCzarneGimlette Johnliteratura angielskaOrient Expresspodróżepodróżniczereportaż
Dzikie wybrzeże. Podróż skrajem Ameryki Południowej | John Gimlette

blisko półtora tysiąca kilometrów błotnistego wybrzeża,
przechodzącego w moczary, gęstą puszczę (...) w pasma prastarych gór (...)
Człowiek nigdy nie wziął tej ziemi w posiadanie."
Największe mrówki, jaguary, węże dusiciele, chmary insektów. Tysiące rzek. To również stąd płynęły opowieści o mitycznym Eldorado. Miejsca, do których niełatwo się dostać, gdzie nie ma naturalnych portów ani kolei. Dziki skraj Ameryki Południowej skrywa w sobie egzotyczne tajemnice. Gujana, Surinam, Gujana Francuska. To o nich w swoim niespiesznym, ale fascynującym podróżniczym reportażu pisze John Gimlette. Jednak już teraz warto zaznaczyć, że to lektura dla wytrwałych. Dla tych, którzy szukają czegoś więcej niż turystycznych ciekawostek. Dzikie wybrzeże to zarówno historia tych wydawałoby się, że wciąż dzikich terenów, ale i dużo pobocznych opowieści. Trzeba się w nie wsłuchać, rozsmakować. Mi zajęło to naprawdę dużo czasu i już teraz jestem pewna, że kiedyś jeszcze wrócę do książki Gimlette'a.
"Większość obszaru Gujany (...) nigdy nie widzi słońca", ponieważ aż 80% jej powierzchni pokrywa las. Przecinana licznymi rzekami, skrywa w sobie bogactwo świata przyrody. Potrafi również ukryć wiele innych rzeczy. "Ciężarówki i samoloty, które zgubiły drogę, zwykle nigdy się nie odnajdują". Nic dziwnego, że Jim Jones właśnie tutaj umiejscowił siedzibę swojej sekty Świątynia Ludu, której członkowie w 1978 roku popełnili zbiorowe samobójstwo. Gimlette dużo pisze o niewolnictwie, kolonizacji, Indianach. Z Gujany przenosi się do Surinamu, który przedstawia na przykładzie jego stolicy Paramaribo (pełnym kasyn i prania pieniędzy). Aż w końcu dociera do niezwykłego miejsca, jakim jest Gujana Francuska stanowiąca terytorium Francji. Niegdyś wielka kolonia karna, gdzie zsyłano więźniów. Teraz może się poszczycić słynnym kosmodromem.
Johna Gimlette'a do podróży po dzikich rejonach Ameryki Południowej zainspirował jego daleki przodek, który odwiedzał te same miejsca. Dzikie wybrzeże to niepowtarzalna reporterska opowieść o krajach, o których nieczęsto się wspomina, a przynajmniej, o których ja sama niewiele wiedziałam. Dobra zarówno pod kątem literackim, jak i informacyjnym. Warto jednak przygotować się na długą przeprawę, niekiedy nużącą i trochę rozwleczoną, ale zapewniającą dużo wrażeń.
"Większość obszaru Gujany (...) nigdy nie widzi słońca", ponieważ aż 80% jej powierzchni pokrywa las. Przecinana licznymi rzekami, skrywa w sobie bogactwo świata przyrody. Potrafi również ukryć wiele innych rzeczy. "Ciężarówki i samoloty, które zgubiły drogę, zwykle nigdy się nie odnajdują". Nic dziwnego, że Jim Jones właśnie tutaj umiejscowił siedzibę swojej sekty Świątynia Ludu, której członkowie w 1978 roku popełnili zbiorowe samobójstwo. Gimlette dużo pisze o niewolnictwie, kolonizacji, Indianach. Z Gujany przenosi się do Surinamu, który przedstawia na przykładzie jego stolicy Paramaribo (pełnym kasyn i prania pieniędzy). Aż w końcu dociera do niezwykłego miejsca, jakim jest Gujana Francuska stanowiąca terytorium Francji. Niegdyś wielka kolonia karna, gdzie zsyłano więźniów. Teraz może się poszczycić słynnym kosmodromem.
Johna Gimlette'a do podróży po dzikich rejonach Ameryki Południowej zainspirował jego daleki przodek, który odwiedzał te same miejsca. Dzikie wybrzeże to niepowtarzalna reporterska opowieść o krajach, o których nieczęsto się wspomina, a przynajmniej, o których ja sama niewiele wiedziałam. Dobra zarówno pod kątem literackim, jak i informacyjnym. Warto jednak przygotować się na długą przeprawę, niekiedy nużącą i trochę rozwleczoną, ale zapewniającą dużo wrażeń.
Gimlette John, Dzikie wybrzeże. Podróż skrajem Ameryki Południowej, tłum. Hanna Pustuła-Lewicka, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013, s. 524.
0 comments