Rebeka | Daphne du Maurier

a może jeszcze dalej. Zaoszczędziła mi pani tylu wędrówek."
Posiadłość Manderley. Rebeka. Zamknięte pokoje z widokiem na morze, domek przy plaży, zarośnięte ścieżki. Podwieczorki z herbatą. Mrok i zieleń. Dałam się temu kompletnie oczarować. Wciąż jeszcze siedzą mi w głowie te wszystkie obrazy i wydarzenia. Postaci jak żywe przechadzają się po ciemnym ogrodzie. Rebeka fascynuje i porywa. Książka autorstwa Daphne du Maurier zawiera w sobie najlepsze cechy powieści gotyckiej, a przy tym okazuje się niezgorszym kryminałem. Pełna tajemnic i niepokoju, przyciąga czytelnika niesamowitą atmosferą, ale także lekkością pióra autorki, barwnymi opisami Manderley, jak i emocjonalną narracją głównej bohaterki.
Maxim de Winter podczas pobytu w Monte Carlo poznaje znacznie młodszą od siebie, skromną dziewczynę. Bardzo szybko decyduje się jej oświadczyć, a po krótkiej podróży poślubnej zabiera nową panią de Winter do swojej okazałej posiadłości Manderley. Dziewczynie ciężko odnaleźć się w obcej roli i onieśmielającym miejscu. Nie ułatwia jej tego wspomnienie poprzedniej żony Maxima — Rebeki, która zginęła w tajemniczych okolicznościach. Widmo jej osoby zdaje się być wciąż obecne w całym domu, a Maxim zachowuje się coraz bardziej osobliwie.
"Barwy, zapachy i dźwięki, deszcz i szmer fal, nawet jesienne mgły i zapach przypływu. To są wspomnienia z Manderley". I ja je czuję, nadal urzeczona powieścią. Majaczy mi się jakaś filmowa adaptacja z 1940 roku w reżyserii Alfreda Hitchcocka, którą być może już kiedyś oglądałam, a teraz chętnie skonfrontuję z książką. Nie chcę jeszcze opuszczać Manderley. Ta ponura, groźna atmosfera. To czające się wszędzie szaleństwo. Te wszystkie sekrety, wściekłość i... miłość. Niezależnie, czy spodziewacie się spotkać ducha starego domostwa, czy interesuje Was raczej psychologiczna strona wydarzeń, pozwólcie się zwieść Rebece.
***
Du Maurier Daphne, Rebeka, tłum. Eleonora Romanowicz-Podoska, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2021, s. 446 (po raz pierwszy wydania w 1938 roku).
Maxim de Winter podczas pobytu w Monte Carlo poznaje znacznie młodszą od siebie, skromną dziewczynę. Bardzo szybko decyduje się jej oświadczyć, a po krótkiej podróży poślubnej zabiera nową panią de Winter do swojej okazałej posiadłości Manderley. Dziewczynie ciężko odnaleźć się w obcej roli i onieśmielającym miejscu. Nie ułatwia jej tego wspomnienie poprzedniej żony Maxima — Rebeki, która zginęła w tajemniczych okolicznościach. Widmo jej osoby zdaje się być wciąż obecne w całym domu, a Maxim zachowuje się coraz bardziej osobliwie.
"Barwy, zapachy i dźwięki, deszcz i szmer fal, nawet jesienne mgły i zapach przypływu. To są wspomnienia z Manderley". I ja je czuję, nadal urzeczona powieścią. Majaczy mi się jakaś filmowa adaptacja z 1940 roku w reżyserii Alfreda Hitchcocka, którą być może już kiedyś oglądałam, a teraz chętnie skonfrontuję z książką. Nie chcę jeszcze opuszczać Manderley. Ta ponura, groźna atmosfera. To czające się wszędzie szaleństwo. Te wszystkie sekrety, wściekłość i... miłość. Niezależnie, czy spodziewacie się spotkać ducha starego domostwa, czy interesuje Was raczej psychologiczna strona wydarzeń, pozwólcie się zwieść Rebece.
***
Du Maurier Daphne, Rebeka, tłum. Eleonora Romanowicz-Podoska, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2021, s. 446 (po raz pierwszy wydania w 1938 roku).
0 comments