Uroczysko | Aleksandra Dobies, il. Ewelina Bielak

"Las jó przyjnół,
dozwoluł dolyźć aż do łuroczyska."

Była chatka, a w tej chatce... "Szmer barstuków dobiegający głęboko spod ziemi, zaplątany w korzenie drzew". Mam wrażenie, że wciąż go słyszę. Podobnie, jak ujadanie jarchuka, czy huk sowy. Zamykam oczy i widzę wnętrze chaty Ciotki Borowej (te moje z wyobraźni, którą rozhulało wprawne pióro Aleksandry Dobies, ale i te z niesamowitej ilustracji Eweliny Bielak). W odróżnieniu od ludzi skrywających się w głębokich mrokach swoich drewnianych chat, w obawie przed lasem i zamieszkującymi go warnijskimi duchami (a może jest zupełnie na odwrót i... to duchy boją się ludzi?) ja wskakuję na wóz wraz z Lottą i czekam, aż las przyjmie mnie jak swoją ("las sia nió zajnie"). Mimo duchów i leśnych mar. Czy to nie o ich istnieniu marzyłam jako dziecko, naprawdę wchodząc wtedy w te warmińskie lasy, by zbierać jagody i zerkać do dziupli drzew? Pamiętam lęk połączony z dziecięcą ciekawością. Tajemnicze zagajniki i ciche polany. Przed przeczytaniem Uroczyska nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo to właśnie las uczestniczył w moim dziecięcym, magicznym postrzeganiu świata. Jak był mi bliski.

Ta oniryczna, słowiańska baśń sprawiła, że zachciało mi się wrócić do własnych korzeni, ale i pogrzebać głębiej w historii Warmii, chociaż to w samym Uroczysku znalazłam przejaw jej pełni. Aleksandra Dobies uplotła przepiękną i niepowtarzalną opowieść, ożywiając warmińskie duchy (i demony), które z pomocą Edwarda Cyfusa (gawędziarza, popularyzatora gwary i kultury warmińskiej) zyskały prawdziwy głos bohaterowie mówią bowiem warmińską gwarą, i choć nie wszystkie dialogi są w całości przetłumaczone (jednak wiele ważnych zwrotów znajdziemy w słowniczku), to można odnieść wrażenie, że doskonale rozumie się ten dawny język. To właśnie on, barwne opisy oraz zachwycające ilustracje budują klimat Uroczyska.

A co (lub kto) się w nim skrywa? Kłobuk, Smętek, demon Bobo. Baba Jaga? Być może. Jednak obok tego baśniowego folkloru toczy się całkiem poważna historia starcia dwóch sąsiadujących ze sobą światów, walki dobra ze złem, inności, odrębności, okrutnych uprzedzeń oraz strachu. "Podobno najstarsi mieszkańcy pamiętali czasy, kiedy to pobliskie osady nawiedzały mamuny porywające dzieci, w jeziorach grasowały topniki, a w jesienne, ulewne wieczory do domów skradały się podstępne kłobuki". Ludzie boją się ciemnego lasu i nie zapuszczają (kiedy nie trzeba) na uroczysko. Jednak to, co gnieździ się za murem drzew nie ma takiej strasznej twarzy (i to nie jej należy się bać). Autorka oswaja strachy i wprowadza element realistyczny w tę magiczną krainę. Weźmy Lottę, zwyczajną wiejską dziewczynę, która jedyny swój ratunek widzi w ucieczce do lasu. Morkę, za którą ktoś wcześniej dokonał wyboru. Jednej i drugiej las, jak gościnny gospodarz, daje bezpieczne schronienie. Bo oto mamy odwróconą bajkę, gdzie to wcale nie "wilk", postrach z lasu, okazuje się tym złym. Wilk mieszka gdzie indziej. Bliżej niż nam się wydaje... Przeszywają na wskroś ostatnie słowa Lotki (u mnie aż do łez). A równocześnie wszystko tłumaczą. To, co niewidzialne, i to, co namacalne. To, do czego istnienia potrzeba tylko wiary. I to, co... najważniejsze. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka niczego nie widać. 

"Nie wierzą już w nas..."

Słyszeliście ten szept? Pozwólcie, że daruję sobie szersze interpretacje. Uroczysko odbieram głównie sercem, nie chcę za dużo analizować ("słuchoj syrca swojygo", jak mówił... podstępny topnik, czy później Smętek), każdy powinien przyjąć je na własny sposób. Jestem ogromnie wdzięczna za tę niezwykłą książkę, która poruszyła we mnie to, co było od dawna uśpione. Równocześnie żywię podziw dla ogromu pracy włożonego w jej powstanie. To bardzo wartościowa pozycja, poszerzającą wiedzę na temat warmińskich tradycji i wierzeń, wspaniale wydana i opracowana, ciesząca oko pełnymi mrocznego folkloru, przyciągającymi ilustracjami, a przede wszystkim prawdziwa literacka uczta. Szczęśliwy ten, kto spotka Uroczysko (albo... którego spotka Uroczysko) na swojej drodze. Był to dla mnie magiczny, niezastąpiony czas. Cała historia, wszystkie postaci nadal we mnie żyją, a ja nie umiem się od nich oderwać i... chyba nawet nie chcę. Są takie książki, które zostają w głowie na zawsze i czuję, że będzie to jedna z nich.





***
Dobies Aleksandra, Uroczysko, il. Ewelina Bielak, Miejska Biblioteka Publiczna w Olsztynie, Olsztyn 2021, s. 111.

Zajrzyj również tu:

0 komentarze