Martwa strefa | Stephen King


"Wszyscy robimy, co możemy, 
i to musi wystarczyć... a nawet jeśli nie wystarczy, 
i tak musi wystarczyć."

Kiedy dotyka jakiegoś człowieka, widzi jego przeszłość i przyszłość. Nie wszystko. Istotne, bądź mniej ważne szczegóły. To, czego nie udaje mu się dostrzec, skrywa się w martwej strefie. John Smith ma niezwykłą umiejętność, którą jego matka nazwałaby darem, on sam zaś  przekleństwem. Zresztą, wszystko, co przytrafiło się Johnny'emu Smithowi w pewien jesienny wieczór, można uznać za wynik działania złego fatum. Przed lekturą Martwej strefy Stephena Kinga nieszczególnie byłam przekonana do oparcia całej fabuły o motyw jasnowidztwa, chociaż nie stronię od wątków parapsychicznych w literaturze (u Kinga to w końcu nic nowego). Wiedziałam również, że to nie będzie horror w pełnej krasie i rzeczywiście dostałam coś na kształt mieszanki dramatu z thrillerem. Jednak nie można odmówić Martwej strefie sporej dawki grozy, zaś historia głównego bohatera nie tylko mnie wciągnęła, ale również mocno poruszyła

"Nigdy nic nie tracimy, Saro. Nic, czego nie można odzyskać". W małym miasteczku Cleaves Mills, lubiany przez uczniów młody nauczyciel angielskiego, Johnny Smith, wiedzie szczęśliwe, ułożone życie. Jest ostatni dzień października 1970 roku. Johnny wybiera się ze swoją dziewczyną Sarą na jarmark. Sam wieczór  nie wróży niczego złego, chociaż w pewnym momencie, gdy zakochani decydują się przystanąć przy kole fortuny, zaczynają dziać się dziwne i niepokojące rzeczy. Tego wieczoru Johnny ulega wypadkowi samochodowemu i zapada w śpiączkę. Kiedy budzi się po pięciu latach, odkrywa w sobie pewną szczególną zdolność. Nieoczekiwany dar jasnowidztwa raczej nie przyniesie mu niczego dobrego. 

Martwa strefa to prawdziwie smutna historia utraconej miłości, zmarnowanego życia, a może nawet... zaprzepaszczonego daru. Z drugiej strony fabuła książki naprawdę intryguje, a nastrój tajemnicy i niepokoju utrzymuje się od początku do końca. Mimo często niespiesznej akcji, wielu wątków obyczajowych, jak i... wzruszających momentów, Martwa strefa straszy w osobliwy sposób. To właśnie jest ta cudowna cecha powieści Kinga. Misternie wpleciona groza w z pozoru zupełnie zwyczajne wydarzenia. Martwa strefa roi się od kingowych smaczków i zdecydowanie zasługuje na równie mocne pochwały, jakie zbierają zwykle sztandarowe dzieła mistrza. Dla mnie to była naprawdę wyjątkowa powieść. 

***
King Stephen, Martwa strefa, tłum. Krzysztof Sokołowski, Wydawnictwo Prószyńki i S-ka, Warszawa 2021, s. 480.

Zajrzyj również tu:

0 comments